3 października Polki organizują strajk ostrzegawczy. Strajk przeciwko ustawie, procedowanej właśnie w Sejmie, która zakłada całkowity zakaz aborcji. Ale w tym proteście nie chodzi tylko o aborcję. Chodzi o prawa człowieka, szacunek i równość, bo proponowane zmiany w prawie to nie tylko zagrożenie dla życia i zdrowia (fizycznego i psychicznego) kobiet, ale też wyraz lekceważenia dla połowy społeczeństwa. Nie da się milczeć i działać łagodnie, bo sprawy zaszły już za daleko. A jednak, wielu jest takich, którzy próbują zdyskredytować ten protest, podważyć jego sens. I nawet nie chodzi o tych, co twierdzą, że na pewno się nam nie uda. Chodzi o tych, którzy uważają, że nie ma o co się burzyć.
Kategoria: feminizm
Semenya i jeden obraz, który opowiada o samotności lepiej niż tysiąc słów
Kiedy biegnie Semenya ludzie są tacy mądrzy, ludzie wiedzą czy powinna, czy nie powinna biec, ludzie wiedzą, jaka jest jej płeć i że na pewno jest to zła płeć. Nikt nawet przez chwilę nie pomyśli, jak musi się czuć Caster Semenya. Nikt nie ma dla niej za grosz empatii. Komentatorzy sportowi mówią językiem pogardy, który przecież do niej prędzej czy później dociera. Trafiają do niej wypowiedzi innych zawodników. W całej tej sprawie Semenyi, Semenya nie istnieje jako osoba, a jej wynikająca z natury inność, dzięki której biega najlepiej na świecie, traktowana jest na równi, jeśli nawet nie gorzej, z dopingiem.
Poznajcie Helen
Czego nie robią dziewczyny? Dziewczyny nie robią kupy (a już na pewno nie poza domem), nie krwawią na czerwono, nie drapią się po tyłkach i nigdy, ale to przenigdy, nie siadają na deskach klozetowych w publicznych toaletach. Przynajmniej tak słyszałam. Pewnie też o tym słyszałyście. No to poznajcie Helen – bohaterkę filmu „Wilgotne miejsca”, która jest prawdopodobnie najlepszą jednoosobową kombo-odpowiedzią na wszystkie dziewczyńskie mity.
Nie przepraszam za bałagan. Ja tu mieszkam
Jej dom lśni czystością, jak z reklamy cifu. Może nie jest to muzeum perfekcyjnej pani domu, ale i tak wygląda jakby sprzątano tu nie dawniej niż wczoraj. Nawet pokój jej córki, u większości ludzi świątynia chaosu, wygląda jak z pinteresta. Z tą różnicą, że jest różowy, bo tu mieszka prawdziwa mała dziewczynka. Mimo to, od progu wita nas przepraszająco: „Nie przestraszcie się bałaganu”.
Gra o tron po VI sezonie. Bracia, siostry i girl power
Kolejna seria za nami. Kolejny rok cierpień związanych z tak długim czekaniem / nie pamiętania o serialu aż do następnego kwietnia przed nami. Gra o tron w sezonie szóstym głównie przynudzała, ale zdaje się nareszcie zmierzać do końca. Zima nadeszła. Oto z czym nas zostawia. Uwaga: spojlery.
Zakonnice odchodzą po cichu. Strażniczki patriarchatu i współczesne niewolnice
Zanim zabrałam się za czytanie reportażu Marty Abramowicz, po raz kolejny sięgnęłam po „Zakonnicę” Denisa Diderota. Chciałam sprawdzić jak i czy w ogóle zmieniła się sytuacja sióstr zakonnych od XVIII wieku, w którym to dzieje się akcja powieści. I tak jak przeczuwałam, nie zmieniło się prawie nic poza tym, że dziś z zakonu da się odejść, nie posuwając się do niebezpiecznych ucieczek pod osłoną nocy.
Mansplaining, adultsplaining, czyli jak nas uciszają
Z pojęciem „mansplaining” po raz pierwszy zetknęłam się kilka miesięcy temu i było to zetknięcie z gatunku: tak właśnie jest, tak dobrze to znam, tak bardzo brakowało mi słowa na to zjawisko. Polskiego słowa, co prawda, w dalszym ciągu nie mam, ale to nie jest żaden problem. Ważne, że w końcu ktoś nazwał i opisał to zjawisko. I niech już nikt nie mówi, że coś sobie ubzdurałyśmy. Sama chętnie wydzieliłabym jeszcze jedno, bardzo podobne zjawisko. Nazwijmy je „adultsplaining”, żeby pozostać w podobnej konwencji. W dużym stopniu jest to zresztą podzbiór „mansplainingu”.
Co kobieta ma na myśli? Dokładnie to, co mówi
Będzie mała polemika. Bo ruszył mnie tekst blogera, na pozór tekst śmieszny i niewinny. Tekst, któremu może i można by przyklasnąć i pośmiać się do spóły, gdyby nie jedno cholerne skojarzenie.
Co z tymi żeńskimi końcówkami zawodów? Uczmy się od Czechów
Język kreuje rzeczywistość, a rzeczywistość wpływa na język. Kwestia żeńskich końcówek zawodów, uznawanych dotąd za nieodmienialne, jeszcze przez długie lata będzie przedmiotem sporu i to bynajmniej nie sporu językoznawców. Niekoniecznie też sporu między kobietami i mężczyznami. Rozłam istnieje wśród samych kobiet. Niektórym przez gardło nie przejdzie „psycholożka”, inne przełkną nawet „ministrę”. Mówi się, że to wcale nie tak, że to przejaw dyskryminacji, że te nazwy po prostu nam „nie brzmią”. No więc skoro to tylko ucho, posłuchajmy jak to robią Czesi.
Czy kobieta jest rzeczą, idiotką czy szatanem?
Naprawdę lubiłam czasy, w których „te wstrętne feministki” zmagały się z samymi problemami pierwszego świata. Jakieś tam parytety, równe płace, inne heheszki. Zdaje się, że dożyłyśmy czasów, w którym nikt nam już tego „pierwszego świata” wypominać nie będzie, bo oto musimy zmierzyć się z kwestią ze świata o zupełnie innym numerze: kwestią życia i śmierci. Życia i śmierci kobiet.