Jest takie słowo, bardzo popularne jeszcze 10 lat temu, a teraz jakby zapomniane. Stan przypisywany […]
Miesiąc: lipiec 2015
O papierze i piśmie ręcznym, czyli wyznania notesoholiczki
Mam 7 czy 8 notesów. Zawsze zostawiam pierwszą kartkę niezapisaną. Nie cierpię zeszytów w kratkę. Plus kilka innych fanaberii.
Zupy polskie. Plakaty do kuchni
Raz na jakiś czas w okolicach weekendu wpadnę do Was z różnymi ładnymi rzeczami do druku, co Wy na to? Takimi na przykład plakatami, które można sobie powiesić w kuchni.
I inne dziewczęta. Prawie
I inne dziewczęta to taki mój cykl specjalny. Serial, felieton, jak chcecie. Dialogi fikcyjne, a czasem spisane ze słuchu. Wszelkie podobieństwo postaci i zdarzeń jest całkowicie zamierzone. Będzie tu wpadał raz w miesiącu.
Gry komputerowe, jelenie i smoki, czyli cuda z papieru
Papier był pierwszy. Dzieci, nawet w cyfrowej erze, wiedzą o tym doskonale. Wiedzą o tym też artyści, którzy z papieru wydobywają całkiem niespodziewany potencjał. Oto krótki i subiektywny przegląd papierowych możliwości.
Zapomniane słowa. Dodaj swoje
Sznytka, nasermater, wzuwać, kryg, list, VHS. Słowa, których już nie używamy. Rzeczy, których już nie ma. To jest książka, która wyjaśnia, po co o nich pamiętać.
Kaseta magnetofonowa. Małe zmartwychwstania i szczypta rytuału
Różni ludzie przebąkują o jej wielkim powrocie. Nie należy w to zanadto wierzyć. Kto, gdzie i dlaczego próbuje wskrzeszać najbardziej irytujący nośnik w historii?
Rzecz kultury – Nośnik
W tym miesiącu oddajemy hołd nośnikom kultury. Tym kultowym i nostalgicznym. Tym namacalnym i nietrwałym. Tym trwałym, bo w końcu „rękopisy nie płoną”. I z potencjałem.
Manifest
Na początku każdego miesiąca bierzemy sobie za przewodnika rzecz kultury. Przyznajemy, że każda rzecz może się nią stać. Patronuje nam ona przez cały miesiąc, ale szczególnie się do niej nie przywiązujemy.
Dzień dobry, cześć i czołem
Być może znasz mnie z bloga Manki Project: dzień dobry, przepraszam cię, że kazałam czekać na siebie tak długo. Być może jeszcze mnie nie znasz: kłaniam się, cześć i czołem!
Od momentu pierwszej myśli o Rzeczovniku upłynęło mi jakieś dziewięć miesięcy. Gdybym miała więc znów przesunąć start, byłoby to strasznie przenoszone dziecko. Wystarczy, że mnie matka przenosiła o dwa tygodnie.