Wystarczyło kilka dni i wielkie wkurzenie, żebym z osoby unikającej wszelkich demonstracji, gdyż nie lubi tłumów, zamieniła się w kogoś, kto takie manifestacje współorganizuje. O tym, jak nieoczekiwanie obudził się we mnie aktywizm i o tym, że internet to niekoniecznie najlepsze miejsce do przekonywania do swoich racji.
Miesiąc: maj 2016
I inne dziewczęta. Twarze
Kaśka mówi, żebyśmy nie operowały terminami ładne/brzydkie. Gdy mówimy o kobietach i chyba w ogóle wszystko inne też ma na myśli. Elka mówi, że wie, rozumie. Ale rozumie też marketing i wie, że gdy przykuwasz wzrok twarzą, na starcie masz plus dziesięć, by porywać tłumy. Czasem ten kredyt zaufania co prawda wyczerpuje się, gdy twarz się otwiera, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Zakonnice odchodzą po cichu. Strażniczki patriarchatu i współczesne niewolnice
Zanim zabrałam się za czytanie reportażu Marty Abramowicz, po raz kolejny sięgnęłam po „Zakonnicę” Denisa Diderota. Chciałam sprawdzić jak i czy w ogóle zmieniła się sytuacja sióstr zakonnych od XVIII wieku, w którym to dzieje się akcja powieści. I tak jak przeczuwałam, nie zmieniło się prawie nic poza tym, że dziś z zakonu da się odejść, nie posuwając się do niebezpiecznych ucieczek pod osłoną nocy.
Mansplaining, adultsplaining, czyli jak nas uciszają
Z pojęciem „mansplaining” po raz pierwszy zetknęłam się kilka miesięcy temu i było to zetknięcie z gatunku: tak właśnie jest, tak dobrze to znam, tak bardzo brakowało mi słowa na to zjawisko. Polskiego słowa, co prawda, w dalszym ciągu nie mam, ale to nie jest żaden problem. Ważne, że w końcu ktoś nazwał i opisał to zjawisko. I niech już nikt nie mówi, że coś sobie ubzdurałyśmy. Sama chętnie wydzieliłabym jeszcze jedno, bardzo podobne zjawisko. Nazwijmy je „adultsplaining”, żeby pozostać w podobnej konwencji. W dużym stopniu jest to zresztą podzbiór „mansplainingu”.
Jak się ogląda Twin Peaks po 25 latach?
Twin Peaks, które pamiętałam z dzieciństwa i to, czym Twin Peaks było naprawdę, to dwa zupełnie inne filmy.
Chodząca porażka
Kiedy jesteśmy mali, wbija się nam do głowy, że liczy się udział, nie zwycięstwo. Ale już wtedy wcale w to nie wierzymy. Medale za ukończenie biegu nigdy nie smakują tak dobrze, jak puchary za podium. W końcu dostają je wszyscy, za każdy bieg, i w ostatecznym rozrachunku powiększają one tylko bilans złomu w pudełku po butach. Tak naprawdę jesteśmy społecznie zaprogramowani na sukcesy i porażki, a nie spokojne dreptanie do mety, bo życie to nie jest bieganie w kółko po bieżni, tylko cholerny bieg na orientację. Z przeszkodami i pod górę. I chociaż logiczniej byłoby się cieszyć z tego, że się nie zgubiło drogi, wolimy się zadręczać przegraną na lotnej premii.
Dzielnik #8
Cześć! Lecimy z ósmym Dzielnikiem. A w nim dużo feminizmu, dużo sztuki i dizajnu oraz trochę psów. Czytajcie i klikajcie.
A ty z jakiego pokolenia jesteś?
Każde pokolenie młodych ludzi dostaje od starszych jakąś nazwę. Taką łatkę, potem markę. Czasem może wymyślają ją sobie sami. Ze swojego życia pamiętam tylko Generation X. Spóźniłam się jakieś trzy lata, żeby się do nich załapać. I jeszcze Baby Boomers. Moja matka to przecież Baby Boomer, chociaż w Polsce nigdy oficjalnie nie używało się tego terminu. Ale chyba żadne pokolenie nie miało nigdy aż tylu równolegle funkcjonujących imion, co nasze. I chyba żadne nie było tak różnorodne, bo przecież w odgórnie stworzonych na potrzeby mediów ramach funkcjonują dorośli, trochę mniej dorośli i zupełne dzieci. I większość tego zbiorowiska najchętniej podzieliłaby je na podzbiory.
Matura jest ważna. Jeśli tak sądzisz, to tak właśnie jest
Kalendarz nieubłaganie przypomina mi, że mija 15 lat od mojej matury, a statystyki bloga informują, że w ciągu ostatniego miesiąca grupa wiekowa 18-24, do której przecież należą maturzyści, po raz pierwszy w jego historii wybiła się na prowadzenie wśród moich czytelników wynikiem 47,5 procent. To niewątpliwie znak, że trzeba napisać o maturach, zwłaszcza że jutro egzamin z polskiego.