publicystyka

Jak ma nie być patopracy?

Nie, nie powinno być tak, że sposobem na walkę z patologiami w pracy powinny być żale w internecie. Wcale nie dziwię się ludziom, że reagują alergicznie, gdy słyszą o anonimowych donosach. Bo wiecie, jeśli jedynym środkiem walki z patopracą jest wzajemne ostrzeganie się pracowników i anonimowe call-outy to mamy problem systemowy.

życie

Myśli o rzucaniu roboty

Portale pracowe straszą artykułami o ludziach zwolnionych z roboty po tym, jak napisali na facebooku, że szukają nowej pracy. Ja gadam o tym w kuchennych kuluarach i całkiem otwarcie od jakichś trzech lat, więc zaryzykuję. Kto nie ryzykuje, ten spędza życie w ciepłym kurwidołku. Nie mówię, że to źle, ale to niezbyt dobrze, gdy dusisz się z tego gorąca.

życie

Moich 7 pierwszych prac. Tak, jak się to robi w Polsce

Pamiętacie, jak w tamtym roku blogerzy tłumnie pisali teksty w łańcuszku pod tytułem „Siedem Pierwszych Prac”? Nie napisałam wtedy tego wpisu – zanim się do tego zabrałam, temat ucichł i o nim zapomniałam. Robię to teraz. Przypomniał mi się nad ranem, gdy rozbudzona po ostatnim karmieniu córki, nie mogłam już zasnąć i myślałam o książce Kamila Fejfera „Zawód”. Pomyślałam o tym, że warto ten tekst napisać właśnie tak. Nie po to, żeby narzekać, bo ostatecznie moja historia kończy się całkiem niezłymi pieniędzmi i raczej nie powinnam uważać się za przegrywa. Po to, by podejść do tematu możliwie najszczerzej i przyjrzeć się sobie samej w paszczy rynku, który wcale nie dla wszystkich jest rynkiem pracownika. Przed Wami więc moich siedem pierwszych prac w wersji zupełnie bez lukru.

Back To Top