Powoli wracam na wojenną ścieżkę, to znaczy wysłałam już około trzydziestu cefałek, mam za sobą dwie rozmowy i być może za kilka miesięcy zmienię pracę. A może wcale nie zmienię, ale to się okaże za jakiś czas. W każdym razie po niemal siedmiu latach bez takich cyrków przypominam sobie jak to jest. Wiem już czego nie pisać w cv, wiem jakich pytań się spodziewać. Wiem też, których najbardziej nie lubię. Tekstów o pytaniach, które możesz usłyszeć na rozmowach kwalifikacyjnych jest w internecie mnóstwo. Większość z nich uważam za niezbyt pomocne, bo nie podpowiadają tak naprawdę zbyt sensownych odpowiedzi. Ale nie o nich dziś chciałabym Wam napisać. Jest pewna sprawa, o której najczęściej zapominamy podczas takich rozmów, a warto było by jednak pamiętać. To pytania, które my powinniśmy zadać pracodawcom.

Przyznam się, że sama bardzo często podchodziłam do tej kwestii po macoszemu. Zdarzało mi się powiedzieć, że nie mam żadnych pytań, a potem żałować (nawet jeśli ostatecznie nie dostawałam danej pracy). Wyjaśnienie sobie pewnych kwestii, albo nawet dowiedzenie się co i jak na początku, mogłoby pozwolić nam uniknąć ewentualnych nieporozumień, a być może nawet wpłynąć na naszą decyzję, czy naprawdę chcemy tam pracować (to może być szczególnie pomocne, jeśli mamy wybór).

Przedstawię wam moją listę. Nie są to pytania, które zadaję na każdej rozmowie. Jeśli pracodawcy/rekruterzy poważnie podchodzą do rozmów kwalifikacyjnych, to są w stanie odpowiedzieć na nie zanim je w ogóle usłyszą, już podczas prezentacji firmy. Czyli kilku naładowanych informacjami minut monologu rekrutera lub rekruterki o tym, czym zajmuje się ten zakład pracy i na czym dokładnie polegać miałaby moja w nim praca. Nie wszyscy tak robią. Niektórzy robią to na odwal. Niektórzy wcale, bo przecież wszystko było w ogłoszeniu (nigdy nie jest). Są też tacy, którzy zapytają cię, jak ty sobie wyobrażasz swoją pracę na danym stanowisku (serio, to nie jest pytanie do was). I tacy, którzy będą oczekiwać od was szczegółowej wiedzy na temat firmy, do której aplikujecie (na przykład informacji, ilu zatrudnia pracowników z dokładnością do jednego, naprawdę bycie psychofanem jakiegoś korpo to nie jest najlepsza rekomendacja).

Nie wiem jak dla was, ale dla mnie fakt, czy ktoś mi na początku rozmowy opowie szczegółowo o firmie i stanowisku i przy okazji mnie nie zanudzi, świadczy o potencjalnym pracodawcy bardzo dobrze. Znaczy ma u mnie plusa i od razu jakoś raźniej przechodzi mi się do opowiadania o sobie. Ale nawet, gdy na wstępie dowiecie się dużo, wciąż możecie mieć do nich sporo pytań.

Siedem pytań, które możesz zadać rekruterom na rozmowie kwalifikacyjnej

Jak wygląda typowy dzień pracy na stanowisku, na które aplikuję?

To pytanie nie brzmi jak najłatwiejsze na świecie, bo przecież każdy dzień jest inny (no chyba, że nie jest), ale w gruncie rzeczy to tylko trochę zmodyfikowana wersja pytania o zakres obowiązków. Dlaczego więc nie pytać o ten zakres? Bo formułując pytanie w ten nieco inny sposób, masz szansę usłyszeć odpowiedź, dzięki której będziesz mieć szansę lepiej wyobrazić sobie swoją pracę. Harmonogram dnia, kwestie jego planowania, stałe elementy grafiku, dodatkowe projekty.

W jakich godzinach pracujecie?

Chyba nie muszę tłumaczyć, że to ważne? Czy praca jest na zmiany. Czy będziecie mieć po niej jeszcze czas na życie. Czy zaczyna się tak wcześnie, że możecie mieć problem, żeby docierać do niej na czas, bo śpicie do trzynastej?

Chyba że wam wszystko jedno, to nie pytajcie.

Czy oferujecie multisport/benefity/pakiety medyczne? I na jakich zasadach?

Człowiek przyzwyczaja się do dobrego. Niby takie rzeczy to w tych czasach standard nie tylko w największych firmach, ale lepiej zapytać, żeby potem się nie zdziwić.

Czy umożliwiacie pracę na home office?

Wiadomo, że nie w każdym zawodzie praca zdalna wchodzi w grę, ale jeśli aplikujecie do roboty, która takiego modelu teoretycznie nie wyklucza, warto zapytać, czy firma przewiduje możliwość korzystania z home office’u, a jeśli tak, to na jakich zasadach (na przykład, czy jest limit dni HO w miesiącu).

Gdzie będę siedzieć?

Wierzcie mi, to dla niektórych bardzo ważna sprawa. Są osoby, dla których wielki i głośny open space to istna katorga. Lepiej na wstępie wiedzieć, czy trafi się do cichego kantorka, czy może do ulu i ewentualnie nastawić się na zakup słuchawek wygłuszających za tysiąc pięćset.

Ile płacicie?

Tak, normalnie to jest pytanie do Was i to Wy ustalacie stawki. Negocjujecie, tak to się nazywa. Zwykle jednak negocjujecie w ciemno. To znaczy nie dostajecie żadnej informacji zwrotnej, czy wasza wymarzona wypłata znajduje się w ich widełkach, czy nie. Oczywiście wiele się zmieniło w ciągu ostatnich lat i coraz częściej firmy podają przewidywalne zarobki w ofercie, ale robią to praktycznie tylko firmy IT (w tej branży niepodanie informacji o zarobkach w ofercie to faux pas i sygnał, że firma poważna nie jest, ale właściwie tylko w tej branży). To nie jest pytanie, które trzeba zadać zawsze. Obserwujcie twarze rekruterów, będziecie wiedzieć.

To kiedy spodziewać się od Was odpowiedzi?

Do dobrego tonu należy powiadomienie kandydatki lub kandydata w jakim maksymalnie terminie dostanie informację, czy dostał(a) pracę czy nie. W ogóle do dobrego tonu należy powiadamianie, prawda? Jeśli na odchodne nie dostajecie takiej informacji, pytajcie. Po co czekać w nieskończoność w niepewności?

A teraz Wy! Podzielcie się pytaniami, które według Was powinno się zadawać pracodawcom/rekruterom na rozmowach kwalifikacyjnych. Bo z pewnością o czymś zapomniałam.

Photo by Charles Koh on Unsplash

2 thoughts on “O co pytać pracodawców na rozmowach kwalifikacyjnych

  1. To bardzo dobre pytania też w kontekście pracownika, bo pozwalają sobie samemu odpowiedzieć, jakiej pracy my właściwie chcemy. Czy wolimy open space czy odosobnione biuro. Wiele osób się nad tym w ogóle nie zastanawia, więc dlaczego miałoby o to pytać przyszłego pracodawcę 😀

    Moja lista pytań:
    1. Czy jest dużo podróży służbowych i ew. gdzie – to ważne, jeśli firma ma siedziby w kilku miastach, albo stanowisko może być związane z podróżami. Podróże służbowe brzmią fajnie, ale w praktyce są cholernie męczące!
    2. Czy są wewnętrzne/zewnętrzne szkolenia – zajebiste pytanie 2w1. Raz, że dowiesz się, czy masz szansę w tej firmie się czegoś nowego nauczyć albo doskonalić, a dwa, że dajesz pracodawcy sygnał, że zależy ci na rozwoju i podchodzisz do pracy ambitnie.
    3. Jakie są kompetencje w zespole, z kim będę pracować – to, że ty się musisz dobrze dopasować do zespołu to ważne dla pracodawcy, dla ciebie powinno być istotne, z kim będziesz pracować i czego możesz się od tych ludzi nauczyć.
    4. Ile osób jest w procesie rekrutacyjnym – nikt na to pytanie nie odpowie wprost, to oczywiste, ale zwykle rekruter potrafi mniej więcej powiedzieć coś w stylu „jest pani piątą osobą, z którą rozmawiamy, w przyszłym tygodniu rozpatrujemy kandydatury i damy znać”. Jeśli znasz trochę rynek pracy, to mniej więcej pozwoli to się usadowić w miejscu, w którym jesteś i jakie masz szanse. Mi to pomagało w sytuacji, gdy miałam nagrane dwie kolejne rozmowy i zastanawiałam się, jak strategicznie się do nich przygotować. W sensie: co mówić, gdy rekruter zapyta, na jakim etapie jestem w innych firmach 😉
    5. Czy firma ma ustaloną ścieżkę kariery dla pracowników – czyli ładniej zadane pytanie o ewentualny awans (nie tylko pionowy, ale też poziomy), ewentualne zmiany działów. Ofkors nie ma co mówić, że zaraz będzie chciało się zmienić dział czy specjalizację, ale jeśli myślisz o przebranżowieniu np. za dwa-trzy lata, to warto spytać, jakie są możliwości i zwyczajnie być szczerym na rozmowie.

    Ada, trzymam kciuki, uda się na pewno! :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top