Kto zagrałby w moim filmie?

Prawdopodobnie wszyscy, czytając książki, jakoś wyobrażamy sobie występujące w nich postaci. Ponieważ nie mam zupełnie wyobraźni do tworzenia nowych twarzy, najczęściej kradnę je sobie z ulicy. Ludzie mają fascynujące twarze. Uwielbiam gapić się na przechodniów i współpasażerów, chociaż to pewnie niegrzeczne. Czasem kradnę je również oczywiście aktorom. Kradnę im je także dla postaci, które żyją w opowieściach, które sama wymyślam.

Wychodzi na to, że gdybym kręciła filmy, to statystycznie największe szanse na bycie obsadzonymi w nich mieliby rudzi i Francuzki. Pożądaną cechą byłaby również kontrowersyjna uroda. Oto lista moich 15 typów.

Isabelle Huppert

Jest Francuzką, jest ruda i na oko trudno określić jej wiek. Do tego gra kobiety o mocno popapranej seksualności (Elle, Pianistka). Uwielbiam. W moim filmie dostałaby rolę matki dorosłego syna, kobiety o mocno popapranej seksualności. Takiej niezbyt sympatycznej, odpychającej wręcz i umierającej ze zgryzoty przy dźwiękach piosenek Noir Desir. Gdyby nie chciała zagrać, zatrudniłabym na jej miejsce Patricię Clarkson, która jest podobna z twarzy, jednak do pełni zajebistości brakuje jej francuskiej mowy.

Natalie Dormer

Jej twarz wygląda trochę jak z karykatury autorstwa ulicznego rysownika, trochę jak twarz niemowlaka i trochę jak twarz lalki. Dobrze gra królowe, ale w moim filmie dostałaby rolę androida.

Lotte Verbeek

To holenderska aktorka, najlepiej znana z serialu o Borgiach, w którym grała kochankę Papieża, Giulię Farnese, ale na moją listę trafiła przede wszystkim za rolę w „Nothing Personal” Urszuli Antoniak. Mało tam mówiła i nie było za bardzo wiadomo, kim jest jej postać. Jest ruda, blada i najładniej wygląda bez makijażu. W moim filmie grałaby osobę, która celowo chodzi brudna i udaje, że straciła pamięć.

Keira Knightley

Jestem od lat fanką Keiry. Nie chodzi nawet o jej grę aktorską, czy urodę, po prostu wydaje mi się ona szalenie sympatyczną osobą i to wystarczy, żebym lubiła ją oglądać w filmach. Nie wiem za bardzo w jakiej roli chciałabym ją obsadzić, ale na pewno coś by się znalazło.

Cillian Murphy

Przedstawiciel mojego ulubionego gatunku aktora, czyli taki, o którym jednoznacznie nie potrafię powiedzieć, czy jest skończenie piękny, czy potwornie brzydki. Bo to zależy. Zagrałby u mnie jakąś nieludzką istotę, kogoś bardzo zepsutego, ale głęboko skrywającego to zepsucie.

Michael Fassbender

Fassbender jest skończenie piękny i tu wątpliwości nie ma. Do tego potrafi zagrać wszystko. W moim filmie powoli popadałby w paranoję, ale subtelniej niż Makbet.

Melanie Laurent

Jest Francuzką i wygląda jak Nastasia Kinsky. Mam dla niej rolę bardzo zwichrowanej psychicznie dziewczyny, która uważa się za geniusza, zastanawia się jak to jest być złym człowiekiem, no i naprawdę jest trochę zła.

Ewan McGregor

Jestem jego fanką od jakichś 18 lat, więc nie mogłabym nie obsadzić go w swoim filmie. McGregor rozkłada mnie na łopatki, wystarczy, że się uśmiechnie, a to, co teraz wyczynia w „Fargo”, to mistrzostwo świata. U mnie miałby każdą rolę, jaką by zechciał.

Elizabeth Debicki

Ona ma 190 cm wzrostu i to już jest rekomendacja. Do tego twarz młodej Vanessy Redgrave, chociaż czasem wygląda jak Emily Blunt (w tym nowym Gatsbym byłam przekonana, że oglądam Blunt). Jest moją girl crash, ale tylko w wersji z Night Managera i w tej wersji grałaby w moim filmie wyjątkowo zepsutą osobę, która nastolatką będąc zabiła własną siostrę, a potem było tylko gorzej.

Thandie Newton

Za to jak zagrała w „Westworld” ma u mnie wszystkie role, poza rolą androida, bo już go zagrała w „Westworld”. Widzę ją dla odmiany w jakieś tragicznej, mocno rozpaczającej postaci.

Eddie Redmayne

Jeszcze jeden aktor, co do którego nie mam pewności, czy jest super ładny, czy super paskudny. Po „Danish Girl” przychylam się raczej do pierwszej wersji, ale niektóre jego miny przeczą temu wrażeniu. I to jest dobre. Zwróciłam na niego uwagę kilka lat temu w serialu „Filary Ziemi” zanim jeszcze zrobił się sławny, no i miałam przeczucie, że będzie sławny. Ach, te przeczucia! Z takim nosem powinnam robić w castingach. Nie wiem, czemu nie robię. W każdym razie, Eddie dostałby u mnie rolę jakiegoś skończonego chuja. Dla odmiany, bo zawsze gra osoby sympatyczne do bólu.

David Oakes

Doprawdy nie wiem, dlaczego ten aktor jeszcze nie jest sławny! Już ze względu na sam głos, który jest obłędny, powinien być. No nie wiem, po obejrzeniu Borgiów stawiałam na niego tak samo mocno jak na Eddiego, ale nie trafiłam (więc może jednak nie powinnam robić w castingach). Jest doskonały w rolach skończonych chujów z średniowiecza. Być może nie potrafi grać niczego innego i dlatego nie zrobił kariery jak Eddie? Nie wiem. Tak czy owak, zatrudniłabym nawet sam jego głos, mógłby to być chociażby dubbing kreskówki. Koniecznie w jakiejś miłej i nieśredniowiecznej roli.

Tom Hardy

Hardy’ego też bym obsadzała już po samym głosie, bo jest fenomenalny. W Batmanie byłam niemal pewna, że głos pod Bane’a podkłada Sean Connery. A jak ktoś mówi jak Sean Connery, to jest gigant. No dobra, szkoda byłoby brać Hardy’ego i go nie pokazywać, co nie? To jak zatrudniać Fassbendera i chować go pod sztuczną głową (co akurat całkiem nieźle się udało we „Franku”, ale zawsze to chowanie Fassbendera pod sztuczną głową).

James McAvoy

Trochę mi podpadł rolą w bardzo złym filmie „Wanted”, ale to było dawno temu i już te winy odkupił. McAvoy to typ przeciętnego faceta, który potrafi wyglądać zarówno bardzo ładnie (Pokuta), jak i mega odpychająco (Brud). Jest to bardzo dobra cecha. Obsadzałabym go w samych miłych rolach przypadkowych bohaterów, bo boję się go, jak gra psycholi.

George McKay

Jest rudy i ma bardzo dziwną twarz. Do tego sprawia tak niewinne wrażenie, że na oko dałabym mu 14 lat. Zatrudniłabym go po to, żeby androidka Natalie Dormer namawiała go w moim filmie do złego.

Kto zagrałby w waszych filmach? Koniecznie podzielcie się Waszymi typami!