W tym roku Barbie kończy 60 lat. Mignęla Wam już przed oczami reklama, która w ciągu 60 sekund próbuje streścić historię najsłynniejszej lalki świata? Mnie tak i powiedzieć, że wzbudziła we mnie mieszane uczucia, to mało powiedzieć. Bo szczerze mówiąc mam wrażenie, że ktoś tutaj próbuje zrobić mnie w balona. Właściwie to traktuje mnie zupełnie niepoważnie. Może nie całkiem kłamie, ale przemilcza najważniejsze fakty o swojej plastikowej osobie, a to prawie to samo.

Nie mam nic przeciwko, gdy twórcy reklam wykorzystują w swoich kreacjach wzniosłe idee i promują albo i krytykują przy okazji sprzedaży produktu pewne postawy. Wiem, że niektórych to wkurza, ale wychodzę z założenia, że jeśli obejrzenie takiej reklamy skłoni kogoś do refleksji, to naprawdę niech kręcą ich jak najwięcej. Jasne, zdaję sobie sprawę, że nikt nie robi tego bezinteresownie i nie wycierałby sobie gęby pięknymi hasłami gdyby te nie były chociaż odrobinę modne w społeczeństwie i nie mogłyby pomóc czegoś sprzedać. Jasne, że w reklamie ostatecznie chodzi o zysk. Ale póki nikt nie próbuje mnie bezczelnie oszukać, łykam to, a nawet temu przyklasnę, nawet jeśli w przeszłości marki jest wiele przykładów na to, że działała według zupełnie innych wartości niż te, które właśnie promuje.

Wiecie dlaczego podobała mi się reklama Gillette, która krytykowała toksyczną męskość i tak bardzo zalazła za skórę niektórym facetom? Bo spokojnie mogłaby funkcjonować jako niezależny filmik, niemający nic wspólnego z produktem, którego reklamą okazuje się być na końcu. Fabuła tej reklamy nie opowiada o maszynkach do golenia i nie próbuje pokazać nam, jak to żyletka przez wiele dziesięcioleci dzielnie walczyła z maczyzmem. Dlatego ta reklama jest taka dobra. Tak samo dobra jest reklama Mercedesa przypominająca postać Berthy Benz.

Tymczasem Barbie w jubileuszowej kampanii próbuje wmówić nam, że przez ostatnie 60 lat  nie robiła nic innego, jak tylko przełamywała stereotypy płciowe. Bez przerwy była feministką, łamała patriarchalne zasady, pokazywała dziewczynkom na całym świecie przeróżne wzorce. Barbie opowiada o tym, jak to latała w kosmos zanim zrobił to Neil Armstrong, kandydowała w wyborach prezydenckich, czy występowała w różnych rozmiarach i kolorach skóry.

Królowa jest tylko jedna

Fajnie. Naprawdę fajnie. Wiemy, że to robiła. Tylko, że to nie jest prawda o lalce Barbie.

Ani słowa o tym, że przez większość swojego życia promowała raczej nierealistyczne proporcje ciała, które podobnie jak rozmiar zero modelek zaludniających wybiegi, przez lata kreowały obowiązujący wzorzec urody, który ma na sumieniu niejedną ofiarę anoreksji i bulimii. Ani o tym, że przytłaczająca większość gatunku Barbie to biała, chuda blondi w różowym kubraku, która nie myśli wcale o zmienianiu świata, tylko raczej o zmianie szamponu. Jasne, poza topową blondyną, firma Mattel miała i ma w zestawie całą gamę lalek, które pojawiały się jako reakcja na przemiany społeczne. To te wszystkie brunetki, Afroamerykanki, Barbie na wózku inwalidzkim, Barbie, które chodzą do pracy.

Tak. Ale Królowa jest tylko jedna. Tylko jedna Barbie jest tą domyślną i najbardziej pożądaną. Tą, która staje ci przed oczami, gdy słyszysz jej imię. Tą, którą chcą się bawić dziewczynki. Całej reszty nie wyrzucimy co prawda za drzwi domkudla lalek, ale kto by się chciał nimi bawić bez głównej gospodyni. Podstawowy wzorzec od 1959 roku wciąż był ten sam. Cała reszta to były ubogie krewne. I tak się składa, że sytuacja w domku dla lalek doskonale odzwierciedlała rzeczywistość, to akurat udało się doskonale. Królowa jest tylko jedna. Ta królowa to jeden wielki stereotyp.

Ja też kochałam Barbie

Żeby nie było. Uwielbiałam Barbie i nie wyszłam wcale na tym najgorzej, a nawet wyszłam na ludzi. Pamiętam, jak bardzo zazdrościłam mojej kuzynce z Warszawy, że ma aż sześć lal plus Kena plus samochód. Ja miałam jedną Steffi Love – niemiecką podróbkę, bo moja matka średnio ogarniała różnicę. Ja też średnio to ogarniałam, więc nie miałam żalu. Zabawa lalkami o nierealistycznych figurach nie zniszczyła mi psychiki (przynajmniej tak mi się wydaje), nie spowodowała u mnie zaburzeń łaknienia, ani nie pozbawiła mnie ambicji. Pewnie wiele z Was może powiedzieć o sobie to samo. Ale to wcale nie znaczy, że Barbie jest całkiem niewinna. Nie jest główną winowajczynią, ale z pewnością jest częścią systemu.

Mnogość postaci Barbie, jej różne zawody, kolory skóry, a ostatnio nawet figury, teoretycznie mówi dziewczynkom, że mogą być kim chcą i jakie chcą, że mają wiele wyborów.

Ale to nie jest cała historia. I tu jest pogrzebany plastikowy pudel. Jubileuszowa reklama wybiela postać Barbie, próbując nas przekonać, że nie jest wcale taka biała. Z tym, że jest. Najlepiej sprzedającym się modelem Barbie w historii jest standardowa, chuda blondyna i to skądś się bierze.

Historia ułożona pod tezę

Barbie jest krytykowana za promowanie nierealistycznego obrazu kobiety od lat, ale dopiero trzy lata temu firma Mattel wypuściła na rynek lalki o różnych typach figury, które bardziej przypominają prawdziwe kobiety. Co ciekawe, zrobili to po to, by podreperować budżet. Sprzedaż Barbie w tym czasie drastycznie spadła, więc pójście z duchem czasu, w którym tyle mówiło się o zdrowym podejściu do ciała, miało przełożyć się na pieniądze. Sprzedaż nie napędza przemian społecznych. Sprzedaż reaguje na zmiany społeczne. I właściwie nie jest to z gruntu złe, chociaż może się nam to nie podobać. Dobrze, że Barbie się zmienia. To, z jakich powodów się zmienia ma drugorzędne znaczenie. Ale ta zmiana jest raczej fasadowa. To wciąż jest ta zabawka, która zamyka dziewczynki w różowym pudełku. Lalki superbohaterki, wzorowane na postaciach z komiksów Marvela czy na prawdziwych kobietach, nie zmieniają tego, że główne przesłanie Barbie wciąż jest i pewnie długo jeszcze będzie takie jak dawniej: skupione na wyglądzie i stereotypowych rolach płciowych.

Tymczasem Barbie próbuje opowiedzieć nam historię, która po części jest prawdą. Po części, bo tak naprawdę jest historią wybiórczą, ułożoną pod tezę, w myśl której Barbie zawsze reprezentowała te wartości, które są nam bliskie w 2019 roku. To zrozumiały trop. Niestety śmierdzi fałszem.

1 thought on “Barbie ma 60 lat i trochę nas oszukuje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top