Blogowanie nie ułatwia życia, a życie nie ułatwia blogowania. Dziś zdradzam Wam dziesięć zasad, którymi staram się kierować pisząc tego bloga.

1. Regularność

Tak, wiem, nie ma nic bardziej oklepanego niż rada, by robić coś regularnie. Wiecie, regularnie jeść, regularnie ćwiczyć, regularnie robić peeling stóp. To jednocześnie strasznie nudne i strasznie trudne. Ale powiadają, że albo robisz coś regularnie, albo nie robisz tego wcale – ta zasada idealnie sprawdza się w przypadku biegania, bo z jedzeniem to wiadomo, że nie. Dlatego staram się publikować dwa teksty w tygodniu. To podobno optimum. Super byłoby pisać trzy, udawało mi się to nawet przez kilka tygodni tego roku, ale jak już wspomniałam we wstępie, życie nie ułatwia blogowania. Po co to silenie się na regularność? Ano po to, żeby w ogóle pisać, bo pokusa niepisania wcale nie jest taka mała. Porzucenie bloga na dwa tygodnie, równie dobrze mogłoby oznaczać porzucenie go na zawsze. I jasne, są blogerzy, którzy piszą raz w miesiącu, ale wciąż piszą i na dodatek nie opuszczają ich czytelnicy, ale to nie ja.

2. Wierność sobie

Czyli pisanie tylko o tym, o czym naprawdę chce się pisać. Czyli nie owijanie w bawełnę. Czyli szczerość.

3. Robienie zapasów

To jest zasada, której bardzo chciałabym się trzymać lepiej, żeby zawsze móc pozwalać sobie na założoną z góry regularność. Z tym trzymaniem się jej to jest jednak różnie i muszę tutaj obiecać sobie poprawę. Bo pewnie, że robię zapasy tekstów, gdy wiem, że przede mną czas, w którym nie za bardzo będę mieć kiedy pisać (np.na urlopie, lub gdy właśnie wracam po długiej przerwie do pracy), ale niestety wciąż nie udaje mi się posiadać zapasów tekstowych na wypadek niezapowiedzianych zdarzeń uniemożliwiających regularne pisanie.

4. Plan wydawniczy

Zawsze mam tematy wpisów rozpisane z góry przynajmniej na dwa miesiące z góry. Często niektóre z nich nie doczekują się realizacji, albo doczekują po wielu miesiącach, bo w międzyczasie pojawiają się tematy bieżące, które koniecznie trzeba poruszyć, ale plan to plan. Ułatwia życie, ułatwia blogowanie.

5. Reagowanie

Czyli pisanie na tematy bieżące, które koniecznie wymagają poruszenia, szczególnie jeśli dotyczą tematów, które są dla mnie kluczowe na tym blogu. Nie wyobrażam sobie nie napisać tekstu o próbach zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, o akcji metoo, o zamachach na prawa obywatelskie, czy o rażących przejawach seksizmu. No po prostu nie.

6. Dbanie o estetykę

Mówią, że szewc bez butów chodzi i to jest w moim przypadku powiedzenie trafione jak mało które. Chociaż od lat zajmuję się mniej lub bardziej grafiką komputerową i robię różne rzeczy dla innych ludzi, bardzo długo nie potrafiłam znaleźć czasu, by zaprojektować dla siebie logo. Ba, bardzo długo nie potrafiłam znaleźć czasu, by zmienić szablon bloga, który przestał mnie satysfakcjonować. Ale w końcu się za to wzięłam, bo blog ma się nie tylko dobrze czytać, ale też powinien być ładny.

7. Dbanie o czytelnika

Czyli przede wszystkim odpowiadanie na komentarze. Przyznaję, że różnie u mnie z tym bywa, czasem zdarza mi się odpisywać Wam po miesiącu, czasem wcale, bo zwyczajnie o tym zapominam, ale przyjęłam sobie zasadę, by jednak bardziej o tym pamiętać. W końcu sama czasami bardzo się irytuję, gdy mi blogerzy nie odpisują na innych blogach, więc powinnam lepiej potrafić się wczuć w komentujących.

8. Dbanie o SEO

To jest moja najnowsza zasada. Do tej pory mocno zaniedbywałam ten temat, chociaż były czasy, gdy trochę liznęłam zasad pozycjonowania, by pomagać w tym innym (ach, o to były za czasy! farmy linków i katalogi stron). Moja wiedza zdążyła się oczywiście mocno zdezaktualizować, a ja sama o SEO w kontekście bloga po prostu nie myślałam, skupiając się przede wszystkim na promocji na facebooku. No ale wiadomo, że fejs tnie zasięgi, a ludzie jakoś powinni na tego bloga trafiać, więc się szkolę. Póki co głównie używając wtyczki Yoast, ale zawsze to coś.

9. Różnorodność wpisów

Czyli nie tylko różnorodna tematyka, ale też różnorodna forma. Czasem jest to długi tekst z tezą, czasem krótka refleksja, czasem grafiki do pobrania, czasem lista 10 zasad. Bo inaczej byłoby przecież nudno!

10. Nic na siłę

Czyli pozwolenie sobie na oddech. Bo regularność jest oczywiście bardzo ważna, ale są sytuacje, gdy blog zwyczajnie musi poczekać. Wtedy oczywiście dobrze byłoby mieć zapasy, ale jeśli ich nie ma, to i tak pierwszeństwo ma życie. Ta zasada oznacza też pozwolenie sobie na brak spiny. Nie każdy tekst musi być kandydatem do blogowego Nobla. a doświadczenie uczy, że te wpisy, które wydają się nam zupełnie niepozorne, często stają się tymi, które są czytane najchętniej.

2 thoughts on “10 zasad blogowania

  1. Bardzo ładnie. Gdybym mogła spełnić te wszystkie 10 zasad, byłabym z siebie całkiem zadowolona (żartuję, zaraz wynalazłabym inny błąd…). Najtrudniej u mnie z regularnością, jak zwykle – z jakiegoś powodu nie chcę traktować bloga jak pracy, a jak hobby. Może mam za dużo pracy. Czasami pisanie wydaje się już bardzo przebrzydłe. Teraz wdrażam facebooka, żeby dzielić się różnymi rzeczami bez konieczności długiego ubierania tego w słowa. Też staram się być uczciwa sama ze sobą – mogę pozwalać sobie na pewien snobizm i bucowatość w formie żartu (i staram się ostrzegać na blogu, że jest on jednym wielkim żartem), ale nigdy nie na poważnie i nie w sprawach poważnych. Żeby być uczciwym wobec siebie i nie wydawać złych wyroków.

    1. Ja własnie na odwrót – traktuję bloga jak pracę, taką nawet prawdziwszą niż moja praca zarobkowa, chociaż do tej pory to zarobiłam na nim niecałe dwie stówy i to jeszcze w barterze 🙂 Im mniej myślę o nim jako o hobby, tym bardziej się motywuję

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top