Ludzie mówią, że od psów można uczyć się prawdziwej radości życia. A tak po prawdzie, można im jej co najwyżej zazdrościć. Bo, powiedzmy to sobie otwarcie, nikt z nas nigdy nie będzie w stanie cieszyć się życia tak po prostu, tak beztrosko jak pies, tego się nie da nauczyć. Koty nie okazują szczególnej radości. Nie w taki sposób, żebyśmy ją łatwo interpretowali. Mają za to pewną cechę, której zazdrościć można jeszcze bardziej niż psiej radości życia. Porażają zajebistością. Kto by nie chciał tak porażać? Kiedy jest mi naprawdę źle i podle w skórze człowieka, chciałabym być jak mój kot. Kiedy jest mi w niej całkiem nieźle, w sumie też bym chciała.

Moje koty nigdy nie czują się źle ze sobą. Nigdy nie mają do swoich kocich osób żadnych zastrzeżeń. Obce jest im poczucie winy. Nawet jak zjedzą za dużo. Wtedy co najwyżej wymiotują. I jedzą dalej. Robią, co chcą. Nie ma dla nich zasad nie do podważenia. Domagają się bezwzględnego poszanowania swoich praw. Bynajmniej nie uważają się za roszczeniowe. Są niezwykle uparte i nigdy nie rezygnują ze swoich celów. Ostatecznie zawsze stawiają na swoim.

Nat jest wyniosłą hrabiną, poraża otoczenie tą swoją wyniosłością. Niezwykle ostrożną, subtelną czarną koteczką. Lubi mieć święty spokój i nie pozwala się dotykać, kiedy tego nie chce. Ferguson jest trochę jełopkiem. Walczy z niewidzialnymi wrogami i czasami nie potrafi znaleźć drogi do miski, ale zawsze prezentuje się godnie. I jest Twitty. Twitty, no cóż, jest uosobieniem definicji nieskończonej zajebistości.

Twitty nie boi się niczego. Co prawda, gdy wyrosła już z kociego dzieciństwa nabrała sporo ostrożności, wciąż jednak jest najodważniejsza na świecie. To kociak bojowy. Mimo że najmniejszy, nie czuje żadnego respektu przed większymi. Ewentualne manto od dużego kota wpisuje po prostu w koszty, ale nigdy nie rezygnuje z ataku, gdy ma ochotę na bójkę. Kradnie, żebrze, drze ryja, domaga się, byś była jej łóżeczkiem, zawsze wtedy gdy ona ma na to ochotę. A potem zasypia ci na kolanach i uruchamia twoje najgłębsze pokłady czułości. Uruchamia je w każdym, na czyje kolana się wdrapie. A wdrapuje się na każde, nawet jak zna człowieka od dwóch minut. Wszyscy uważają, że jest fajna.

I jak tu nie chcieć być jak ten kot? Nie bać się niczego. Nie wstydzić się niczego. Niczego nie udawać. Uparcie dążyć do celu. Kochać siebie i w pełni akceptować. Zjednywać sobie wszystkich ludzi. Roztaczać wokół siebie aurę zajebistości. Nic tylko brać przykład. Chociaż przykład to niedościgły.

1 thought on “Chcę być jak mój kot

  1. Bardzo ciekawe spostrzeżenia! 🙂 Koty porażają zajebistością, podoba mi się to zdanie i fakt, tak jest 🙂 Mam obecnie jednego, kochanego rudego dzikusa i wredotę Figusia. Kocha wolność, jeszcze bardziej polowanie, ma w tym w sobie coś z dzikich kotów, ubóstwia surowe mięso, nie bardzo daje się przytulić, pogłaskać, zależy od nastroju 🙂 Wcześniejszy kotek(niestety na coś zachorował i musieliśmy go uśpić :/, było to 11 lat temu, a nadal go pamiętam) wyglądał jak z reklamy Kitekata, naprawdę! Typowy pieszczoch, trzymający się blisko domu i nas/ Później, malutki biało czarny Lucek, który niestety uciekł, zadziora, nie dał sobie w kaszę dmuchać, podobnie jak Twitty. Czy możemy się uczyć od kotów? Z pewnością! Ja jestem wielką kociarą oraz psiarą i uważam, ze jeden pies i kot w domu to za mało 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top