Cześć! W marcowym odcinku Dzielnika: dlaczego Polacy nie czytają książek, jak powinno wymawiać się Mount Everest i czemu wszyscy robią to źle, wyprawa do miasta białych niedźwiedzi, czy tatuaże są wegańskie, jaka jest prawdziwa cena jajek z chowu klatkowego, gdzie można za kawę zapłacić wierszem, jak mówić o swojej waginie i wiele więcej. Zapraszam!

 

  • Raport Biblioteki Narodowej o czytelnictwie w Polsce musiał wywołać burzę w internetach. Tylko czy coś z niej wynika? O 37%, czyli dlaczego Polacy nie czytają w dwóch bardzo dobrych tekstach na Wyrwane z Kontekstu i u Zwierza Popkulturalnego.
  • Kobieca literatura kojarzy nam się z czymś płytszym, gorszym, poruszającym bardziej błahe tematy od literatury – no właśnie, jakiej? Nie mamy przecież typu literatury, który moglibyśmy przeciwstawić literaturze kobiecej. Nie istnieje coś takiego jak męska literatura. Czy potrzebne nam więc w ogóle to płciowe rozróżnienie?

Czyli Jaskółczarnia o słynnych pisarkach i kobiecej literaturze. Przeczytajcie koniecznie!

  • Czy również wymawiacie nazwę najwyższej góry świata tak: E-ve-rest? No to robicie to źle! Co ciekawe, źle robią to również Anglicy. Jak to się stało, przeczytacie u Michała na blogu Kulturą w Płot.
  • Najpierw nie wiedziałem, że takie miejsce na Ziemi w ogóle istnieje. Potem byłem przekonany, że dostęp do niego mają tylko wybrani – naukowcy i ludzie nieprzeciętnie bogaci. Na końcu jednak w wyniku zbiegu okoliczności wsiadłem do pociągu, który po 5 dniach zatrzymał się na ostatniej stacji przed Oceanem Arktycznym i sam znalazłem się w Churchill – mieście niedźwiedzi polarnych.

To jest taka opowieść z podróży, po której ma się ochotę rzucić wszystko i jechać w te miejsca. I nieważne, że mróz. Czyli Paragon z podróży i wyprawa do miasta polarnych miśków (które w wolnych chwilach przytulają się do psów).

  • Na co zwrócić uwagę podczas wybierania studia tatuażu, jeśli jesteś weganinem – radzi Mortycja. Plus dużo zdjęć bardzo ładnych dziar.
  • wiem, że sama instytucja ginekologiczno-położnicza jest już na tyle przerażająca, że choć słowa ją okalające mogłyby być bardziej pocieszne. Albo te wszystkie przyrządy lekarskie bliższe normalnemu człowiekowi, aniżeli scenografii serialu Dexter. Ale żeby gmeracz, hydraulik, doktor oczko? Ja wiem, że żyjemy w kraju, w którym co trzecia osoba purpurowi się na sam dźwięk wyrazu kondom, ale litości – ginekolog, to ginekolog, żaden Pan Gmeracz ani Gienek, co najwyżej swojski i przyjacielski gin.

Czyli kapitalny tekst Venili o wstydliwym języku ciała.

  • Takie gify (dżify), że chciałoby się w nich zamieszkać. Czyli miasta z papieru. Piękne!
  • Za chwilę Wielkanoc. A jak wielkanoc, to przecież jaja w koszyku. O tym, jaka jest prawdziwa, okrutna cena tych od kur z chowu klatkowego w najnowszej kampanii i raporcie Otwartych Klatek, będących efektem śledztwa prowadzonego przez organizację na polskich fermach.
  • Na koniec muzyka, która poniewiera. Czyli soundrack jednego znajlepszych brytyjskich seriali ostatnich lat – „Utopia”.

2 thoughts on “Dzielnik #6

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top