Zaczęło się od tego, by w dwóch słowach gasić (głupie) gadanie (dużo) starszych od siebie i pokazać im, że się z nimi nie zgadzamy, bez wchodzenia w wymianę zdań, która tylko nas zmęczy i zaprowadzi donikąd. “Ok boomer”, który początkowo jako żart narobił szumu w amerykańskim internecie, na pierwszy rzut oka wydaje się tylko hasłem opowiadającym o konflikcie pokoleń, ale jeśli przyjrzeć się bliżej, te dwa słowa i stojące za nimi konteksty, doskonale opisują naszą współczesność (przynajmniej jej wycinek) i chodzi tu nie tylko o wiek.

O co chodzi z “ok boomer”? Wyjaśnię, bo sama jeszcze jakieś dwa tygodnie temu, gdy na Twitterze hasła tego użyła partia Razem, by skomentować wpis Tomasza Lisa, musiałam zapytać wujka Google’a. Do tej pory bowiem Boomer kojarzył mi się z nią (oczywiście też już jest na memach):

Boomer in Battlestar Galactica 1920x1200 - Ok boomer, czyli jak złośliwy mem doskonale opisuje nam świat

Wszystko zaczęło się od mema, który powstał w reakcji na video pewnego starszego Amerykanina, narzekającego na Millenialsów i Generację Z, które według niego mają syndrom Piotrusia Pana i nie chcą porzucić swoich utopijnych idei i wreszcie dorosnąć.

Boomers (baby boomers) to słowo, którym w Stanach określa się ludzi urodzonych w powojennym wyżu demograficznym (1946-1964). Takie pokolenie naszych rodziców mniej więcej. W wielkim skrócie: to ludzie, którzy narzekają, że kiedyś było lepiej i bez przerwy pouczają młodych. Nic nowego, prawda? To wzór znany od tysięcy lat.

Boomersi wyrośli i żyli wyznając inne wartości i mierząc się z innymi problemami niż młodsi. Pochodzą z czasów bezpieczniejszych ekonomicznie (obecne młode pokolenie w USA jest pierwszym, które zarabia gorzej od swoich rodziców). Z czasów, gdy szacunek dla mniejszości nie był czymś oczywistym (wręcz przeciwnie), z czasów, gdy nie groziła nam jeszcze katastrofa klimatyczna. Te czasy minęły, oni tego nie widzą. Rozmawiają z młodymi ludźmi tak, jak gdyby wartości i poglądy ich własnej epoki wciąż były aktualne i w tej minionej epoce szukają rozwiązań. Czasami naprawdę szkoda nerwów, by z nimi dyskutować. Po to jest “ok, boomer”. Krótka piłka. Ok, to twoje zdanie, ja się z nimi nie zgadzam, proszę przestań mi tłumaczyć.

Czy w Polsce to działa?

Gdy tylko “ok, boomer” trafia do polskiego internetu, od razu pojawia się palący problem: czy to w ogóle adekwatne na naszym podwórku. Nigdy nie nazywaliśmy naszych rodziców boomerami, to pożyczone słowo. Poza tym ich młodość wyglądała przecież inaczej niż ich rówieśników w Stanach. Żyli w PRLu, walczyli o wolność, nie mieli co do garnków włożyć, bo na półkach był tylko ocet. Wielu ludzi, których chcemy gasić boomerem, jest też często sporo młodsza niż klasyczny boomer.

Zaryzykuję tezę, że w Polsce w kontekście “ok boomer” najwięcej możemy powiedzieć nie o pokoleniu powojennego wyżu, lecz o pokoleniu transformacji. Konkretnie: pokoleniu, które rozpoczęło podczas niej dorosłe życie, które na niej zyskało, które wyrosło w jej wartościach, wykorzystało swój czas. Ale nie zdążyło się sparzyć, ani dostać w tyłek by móc zweryfikować swoje poglądy. W latach kryzysu ekonomicznego, który mocno przeorał młodszych od nich, byli już bezpieczni w swoich bańkach. Królowie życia, tygrysy Europy. No dodajmy do 1964 z pięć, sześć lat.

Więc, by przełożyć boomera na nasze, pojawiają się słowa w wolnym tłumaczeniu. Niektóre mi się podobają (ok pampersie – pampersi to grupa nieopierzonych wtedy konserwatywnych światopoglądowo i liberalnych gospodarczo dziennikarzy, którzy robili kariery w TVP na początku lat 90., znacie ich, bardzo pasująca do poglądów gaszonych ok, boomerem). Inne wcale (ok stara maturo – ej, serio ostatni rocznik starej matury to 1985, obraziłam się).

Wspólny mianownik

Wiele dyskusji w socialach później: niech ten ok boomer jednak z nami zostanie. Wiecie, background polski i amerykański mocno różni się od siebie, ale tu nie chodzi o życiorysy, tu chodzi o postawy. I o bzdury, które się wygłasza, próbując wcisnąć młodszym od siebie za pewnik. Wspólny mianownik to też coś więcej niż metryka. Tu nie chodzi o to, ile się ma lat. Tu chodzi o to, że w swoich poglądach i (przede wszystkim) w totalnym zamknięciu się na jakąkolwiek próbę poddania ich w wątpliwość jest się bardzo, ale to bardzo zgrzybiałym.

Denializm klimatyczny, przyjmowanie neoliberalnej wizji ekonomii za jedyną słuszną, lekceważący stosunek do mniejszości – to chyba podstawowe tematy stanowiące wspólny mianownik boomera. Do tego dochodzi głośne mówienie, że kiedyś było lepiej i mówione między wierszami “my wiemy lepiej”. Ok boomer to odpowiedź: “nie wiecie”.

Boomersi opisują nam świat

Czy jeśli postawię znak równości między boomerem i mansplainarem dużo się pomylę? Hmm, nie sądzę. Być może czytając ten tekst, wyobrażasz sobie właśnie, jak “ok boomerem” gasisz upierdliwego wujka, który znów tłumaczy ci temat, na którym znasz się o wiele lepiej od niego. Jak najbardziej pasuje.

Boomersi opisują nam świat, więc tym samym mem “ok boomer’ doskonale opisuje nam świat, jako ten opisywany przez boomersów. Piękne koło.

Kto pisze historię?

Powiedzmy sobie otwarcie, historię i dominującą wizję współczesności tworzą ci, którzy mają środki. W średniowieczu wystarczyło na przykład umieć pisać i najlepiej siedzieć na jakimś dworze, albo blisko dworu. Wtedy twoja wersja była uprawniona. Nie znamy więc historii chłopów z ust chłopów. Teraz teoretycznie jest zupełnie inaczej. Wszyscy tworzymy. W swoich bańkach, ma się rozumieć, ale tworzymy codziennie, codziennie w internecie piszemy swoje wersje historii. Ale czy te wersje są równouprawnione? Na przykład: czy jest równouprawniona wersja zgwałconej 13-letniej Samanthy Geimer i wersja Romana Polańskiego? Dobrze wiemy, że nie. Jeśliby była, Polański dawno by swoje odsiedział, a Samanthy nikt przez czterdzieści lat nie wyzywałby od dziwek. Historię piszą zwycięzcy i piszą ją uprzywilejowani. Wersje świata według boomersów to właśnie wersje uprzywilejowanych. Wersje tych, którzy rządzą w największych mediach, nie autorek z feministycznych portali. Liczą się ci, których bańki są największe.

Zwycięska narracja

Liczą się ci, których narracja jest głównym nurtem. Nieważne z jakiej są partii i czy w ogóle z jakiejś. Powracając do polskiego kontekstu i wspomnianych wyżej czasów transformacji: to narracja ludzi (tak, głównie mężczyzn), którzy na niej skorzystali. To narracja Tomasza Lisa i biznesmenów, których może i pogardliwie nazywamy Januszami, ale ich wizja wciąż jest ważniejsza od naszej. Ta wizja wpływa na poglądy młodszych ludzi. Nie jest to narracja kobiety, która w 1990 roku w wieku 45 lat straciła w wyniku przemian pracę, potem okazało się, że na zawsze. To opowieść młodego faceta z tamtych lat, który był w dobrym miejscu w odpowiednim czasie i zrobił karierę. I w tym czasie się zatrzymał. On nie dopuszcza do siebie innych punktów widzenia, on nie widzi swojego przywileju, on nie widzi również, że czasy się zmieniły.

Opisywanie świata przy pomocy środków sprzed trzydziestu lat jest po prostu bez sensu. Te środki są nieadekwatne, ale nie przetłumaczysz. Teraz naprawdę czasy są inne. Wiemy już, że drapieżna wersja kapitalizmu z drugiej połowy XX wieku nie tylko zniszczyła życie wielu osób, które nie skorzystały na transformacji w krajach, w których miała ona miejsce, że ten model ekonomii doprowadził do jeszcze większego rozwarstwienia i do nowego niewolnictwa w krajach tzw. globalnego południa, wiemy też przede wszystkim, że chciwość doprowadziła nas na skraj katastrofy klimatycznej. Tymczasem dla boomersa ekologia to słomka, chociaż pewnie i tak nas wyśmieje, gdy zobaczy jak pomykamy do warzywniaka z lnianą torbą, chociaż nie aż tak, jak Gretę Thunberg wzywającą do systemowych zmian. Młodzi w końcu mogą, a nawet powinni się odzywać, tylko wtedy, gdy bronią starej narracji.

Kto tu jest Piotrusiem Panem?

Podsumujmy. Tak naprawdę metryka ma tutaj najmniejsze znaczenie. Ok boomer to sprzeciw wobec bzdurnej narracji, poglądom, które mało mają wspólnego z faktami, a bywają bardzo szkodliwe. Boomer ma wymiar klasowy. To poglądy 50-latków z klasy średniej. I zdecydowanie ma płeć. Jego narracje opisują nam świat zdecydowanie zbyt długo. Sami zbyt długo się z nimi zgadzaliśmy. Nas też w nich wychowano. Mamy po 20, 30, 40 lat i w dużej mierze wciąż nie mówimy własnym głosem, próbując dorosnąć. Próbujemy nadal wierzyć w podstawową wartość boomersów, mianowicie pieniądze. Jednocześnie domagając się, by pieniądze, które zarabiamy były godne, słyszymy od boomersów, że jesteśmy roszczeniowi. Naprawdę super, boomer.

Ale kto tu jest Piotrusiem Panem? Czy dorósł ktoś, komu się wydaje, że mamy wciąż 1994? Czy ktoś, kto widzi i rozumie współczesny świat i pojmuje, że stare metody już w nim nie działają? Ba, nie mają w nim racji bytu. Naprawdę nie powinniśmy słuchać zgrzybiałych rad boomerów, bez względu na to, ile mają lat. Słuchajmy młodych, młodszych od siebie, stójmy po ich stronie. Słuchajmy słabszych, pozbawionych przywilejów, dyskryminowanych. Nie pouczajmy, nie bądźmy boomerami. Niech spadają. Ten mem fajnie opisał nasz świat i (pewnie, że nadinterpretuję), kierunek, w którym powinniśmy iść.

Photo by Jez Timms on Unsplash

1 thought on “Ok boomer, czyli jak złośliwy mem doskonale opisuje nam świat

  1. Boomer i ich podejście do nieruchomości, istna tragedia. Mnetalnie twardo siedzą w latach 50 tych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top