Myślicie sobie, że „szczucie cycem” (czytaj: wykorzystywanie zdjęć atrakcyjnych, najczęściej nieco mniej okrytych, kobiet do reklamowania absolutnie wszystkiego, bez względu na kontekst i rodzaj produktu) to domena januszy reklamy z sektora małych przedsiębiorstw? Że „dupą” to się sprzedaje opony zimowe, gaz LPG, czy drewno kominkowe z tartaku przy drodze wojewódzkiej, ale dajmy na to w takiej dużej, poważnej firmie IT, która teoretycznie nie powinna pozwalać sobie na seksizm, taka forma promocji na pewno nie przejdzie? No więc kalendarz firmy Sii pt. „Piękniejsza strona projektów IT” właśnie uświadomił was, że źle sobie myślicie.

Z pozoru to całkiem niewinne, zrobić taki kalendarz z pracownikami, w tym konkretnym przypadku – pracowniczkami. Ocieplanie wizerunku, poznajmy się, takie tam. Ale z kalendarzem Sii coś poszło nie tak. Właściwie wszystko poszło nie tak. A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że tak wiele osób nie widzi nic w złego w tym jawnie seksistowskim przedsięwzięciu, nie widzą w nim też nic złego jego bohaterki – dziewczyny z kalendarza. Jak to jest możliwe w roku 2017?
sii post 1 - Dziewczyny z kalendarza, czyli krótko o tym, dlaczego nikogo TO nie dziwi w 2017
W sumie to trochę szkoda marnować energii, żeby tłumaczyć, dlaczego kalendarz promujący firmę informatyczną, w którym występują jej pracownice, sprowadzone do roli „piękniejszej strony IT” jest pomysłem zwyczajnie nie na miejscu, rodem z jakiejś zamierzchłej epoki. Branża informatyczna nadal jest branżą mocno zmaskulinizowaną, programistek wciąż mamy dużo mniej niż programistów, dziewczyny w szkołach nadal spotykają się ze stereotypowym myśleniem, że kobiety są z natury mniej predysponowane do przedmiotów ścisłych. Mnóstwo kobiet i organizacji (np. polskie Geek Girls Carrots) robi bardzo wiele by odczarować narosłe mity, przypominać postaci zapomnianych przez historię naukowczyń, wspierać, jednoczyć i zachęcać kobiety do programowania. I kiedy już naprawdę myślisz sobie, że coś się zmienia, że stereotypy powoli, ale jednak są w odwrocie, pojawia się taki kalendarz, w którym mówią ci: w branży IT są super laski, popatrz jakie ładne. Bo najważniejsze jest nie to, że są profesjonalne, tylko że są ładne – to powinno być super ważne dla twoich klientów i dla twoich męskich pracowników oczywiście też. Yupii yay yey! Welcome to the 50s!

Nie chodzi o to, by nie mówić o pięknie, by nagle bać się powiedzieć jakiejkolwiek lasce, że jest ładna, bo w ryj. Ani o to, żeby zakazać kalendarzy z dziewczynami i w ogóle ładnych dziewczyn w reklamach. Nie! Tu do cholery chodzi o kontekst, kontekst jest tu wszystkim! I ten kontekst właśnie robi źle najbardziej zainteresowanym – dziewczynom z branży, z tej firmy, dziewczynom z tego kalendarza, którym ta firma daje do zrozumienia: fajnie, że z nami jesteście, ale najfajniej, że jesteście ładne. Serio, jeśli nie jesteś modelką, uroda to ostatnia rzecz, którą powinien cenić w tobie twój pracodawca.

Tymczasem krytyka kalendarza spotyka się w sieci z odwetem w stylu, który łatwo przewidzieć. Kalendarz nie podoba się feministkom, bo wiadomo, że feministki są brzydkie i zazdroszczą. A w ogóle to trochę dystansu (dystans, dystans! Koń i królestwo za dystans!). Oraz argument obronny koronny: pani Ani, dziewczynie stycznia, się podobało. Ten ostatni cytowany za firmą Sii we własnej osobie, która by bronić się przed zarzutem, że coś jednak głupio z tym kalendarzem wyszło, na linię ognia, jako swoją rzeczniczkę wystawia już i tak skrzywdzoną przez siebie osobę. Naprawdę to nie ona powinna się tłumaczyć, lecz pomysłodawcy niefortunnej reklamy, ale co tam.

No więc pani Ani się podobało, to była przygoda. No i spoko, rozumiem: sesje zdjęciowe są fajne, większość lubi. Lubimy też wyglądać i czuć się ładnie, lubimy ładnie wychodzić na zdjęciach. I w sumie rozumiem, że ona i reszta dziewczyn z tego kalendarza zgodziła się wziąć w tym pomyśle udział. Nikt ich do tego nie zmusił, dobrze się bawiły. Ale fakt, że im się podobało i że nie widziały w tym nic złego, nie sprawia, że wszystko jest nagle okej, a krytyka jest bezzasadna. Pozwala nam za to zrozumieć, dlaczego takie rzeczy w roku 2017 są nie tylko możliwe, ale też zupełnie nie dziwią.

Takie dziewczyny jak pani Ania (to jesteś też ty i ja, nie udajemy, że nas to nas nigdy nie dotyczyło!) zasadniczo przyszły na świat na gotowe. Prawa kobiet zostały wywalczone, przynajmniej w teorii. Nikogo nie dziwi, że możemy pracować praktycznie wszędzie, gdzie chcemy, że w miejscach pracy teoretycznie panuje równość. Możemy sobie żyć spokojnie, realizować się jak chcemy. Feminizm jest gdzieś obok, nie interesuje nas, nie dotyczy, my po prostu korzystamy z jego zdobyczy. Być może korzystamy świadomie, być może nie, ale o takich rzeczach jak seksizm, dajmy na to, nie myślimy. Zakładamy, że go nie ma. Robimy co chcemy. Udział w takiej sesji możemy nawet uznać za przejaw naszej wolności. Postfeminizm w czystej postaci z nutką neoliberalizmu. Słyszałyśmy o szklanym suficie, o nierównościach w płacach, ale wszystko przecież zależy tylko o nas samych, prawda?

To raz. Dwa: takie dziewczyny jak pani Ania być może nie widzą seksizmu, być może godzą się na niego, bo uznają, że jest on czymś normalnym. Dlaczego: bo seksizm jest wszędzie dookoła, jest elementem krajobrazu, jest w nas wtłoczony przez patriarchalną kulturę tak głęboko, że nie tylko nie zwracamy na niego uwagi, ale same bierzemy w nim udział. Śmiejąc się z seksistowskich żartów, nie złoszcząc się na seksistowskie uwagi, ba! same seksistowskie uwagi wygłaszając. Patriarchat wciąż istnieje, także dlatego, że istnieją jego strażniczki. Strażniczki patriarchatu to nie tylko kobiety, które w opresyjny sposób traktują inne kobiety, ale też te, które w opresyjny sposób traktują same siebie. Dziewczyny z kalendarza Sii są takimi strażniczkami, najpewniej zupełnie nieświadomie. I to nawet nie jest ich wina.

I tak sobie myślę, już na koniec, jak dużo w materii walki o świadomość mogą zrobić organizacje kobiece, nie te stricte feministyczne, ale właśnie te zawodowe, branżowe, które nastawione są na samorozwój, wsparcie i lobbowanie za zatrudnianiem kobiet (np. w branży IT). Żeby wśród wszystkich tych warsztatów rozwijających umiejętności techniczne, soft skille, motywacje, znalazły też istotne miejsce kwestie feministyczne. Bo feminizm robi dobrze kobietom w pracy, seksizm nie. To dzięki feminizmowi w ogóle możemy pracować w wielu zawodach, które przez dziesiątki, czasami setki lat były dla nas zamknięte. Go girls! I nie bądź strażniczką!

7 thoughts on “Dziewczyny z kalendarza, czyli krótko o tym, dlaczego nikogo TO nie dziwi w 2017

  1. Żenujące. Te firmy nie zastanawiają się jak się czuja kobiety pracujące w nich. Może kalendarz z gołymi fi*tami? Czemu nie?

  2. Kalendarz mega feministyczny, nie ma w nim żadnego mężczyzny. No i rasistowski – nie muszę mówić dlaczego.

    1. Szef francuz- we francji takie rzeczy by nie przeszly wiec uzywa sobie w dzikim kraju jakim jest polska. Tu nawet pracownicy boja sie zakladac zwiazki zawodowe a wladza swoich obywatelow nie chroni ani o nich nie dba. Tu wszystko jest na sprzedaz i kupa sprzedawczykow co za pare dolarow sorzeda kazdego. Jedynie silne zwiazki zawodowe – takie prawdziwe – a nie jak z lat 90-tych – moglyby cos zmienic

  3. Bardzo fajny kalendarz, a Ty masz problemy ze sobą od nie jedzenia glutenu 😛 Jestem z konkurencji Sii, ale pomysł przedni. Dzięki Tobie nawet lepszy bo gdyby nie ten artykuł to bym o tym nie usłyszał, ale wszyscy z niego walą, więc przeczytać musiałem 😀

  4. Smutna prawda jest taka, że goły biust sprzeda wszystko – od gaśnic po
    pracę w IT. Jak wszyscy wiemy „Od twarogu z Chojnic jeszcze nikt nie
    umarł”, więc smutna prawda jest taka, że tylko wielkie korporacje typu
    IBM czy UBS nie mogą pozwolić sobie na tego typu zagrywki i marketingowe
    'chamlety’, bo opinia publiczna by je zjadła. Nasze lokalne standarty
    są pod tym względem jeszcze daleko daleko w tyle.
    Fajnie, że ktoś porusza takie tematy

  5. Dziękujemy za wpis i podzielenie się swoją opinią. Mamy świadomość, że naszym kalendarzem wywołaliśmy bardzo ważną dyskusję. Ze względu na powstałe wątpliwości i kontrowersje wydaliśmy nasze oświadczenie do sytuacji, które przedstawia nasze stanowisko. Zachęcamy do zapoznania się z nim bit.ly/OSWIADCZENIE. Obiecujemy, że w przyszłym roku kalendarz na pewno zmieni formę. Wyciągamy wnioski i uczymy się na przyszłość. Zaistniała sytuacja skłoniła nas do refleksji i do działania. Kalendarz jeszcze bardziej uświadomił nas jak ważne jest walczenie o równouprawnienie Pań i prezentowanie kobiet przede wszystkim przez pryzmat jej ,,wnętrza”, a nie wyglądu. Jak widać, temat nie jest czarno-biały i nie zawsze wszystko jest odbierane nawet przez nas, kobiety tak samo. Dlatego też szukamy pomysłu na walkę ze stereotypem, który Pani opisała w tekście i chcemy się w pełni zaangażować. Może zechciałaby Pani zaproponować jakieś rozwiązanie? Zapraszamy do współpracy i prosimy o kontakt mailowy na darendt@pl.sii.eu. Pozdrawiamy Sii Polska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top