Istnieje ogromne niezrozumienie tego, czym jest przywilej. I to jest zrozumiałe, bo nie jesteśmy przyzwyczajone i przyzwyczajeni myśleć o sobie w ten sposób. Ale to tylko fakt, nie zarzut. Fakt, z którego możemy ukręcić coś konstruktywnego.
Tag: seksizm
Cringe w redakcji. Seksizm, lenistwo i 365 dni
Na stronie magazynu Viva nie ma już dzbańskiego wywiadu Romana Praszyńskiego z Anną Marią Sieklucką, ale smród pozostał.
Seksistowscy pisarze. Czytać, czy zapomnieć?
Dzisiejszy wpis będzie krótką polemiką z tekstem pisarki Sigal Samuel opublikowanym na stronie „Electric Lit”, który to tekst polecałam Wam niedawno w Dzielniku. Właściwie nie tyle polemiką, bo z większością jej tez się zgadzam, lub uważam za warte uwagi, co próbą spojrzenia z innej strony. Już Wam tłumaczę, o co chodziło.
Ubieraj się odpowiednio. Dress code, seksizm i fat shaming
Z jednej strony musimy wyglądać kobieco, z drugiej nie możemy wyglądać zbyt wyzywająco. Nie mówimy o tym głośno, ale dress code ma nas chronić przed molestowaniem i gwałtem, jakby to mini-spódniczka gwałciła. Czy jesteś na imprezie, czy w biurze, działa ten sam swojski victim-blaming. Nasz ubiór ma być profesjonalny, więc nie możesz wyglądać jak dzidzia-piernik, ani jak prostytutka. Ale bez przesady. Ma też jednocześnie podkreślać nasze atuty, żebyśmy nie wypadły ani na chwilę z roli ozdóbek do podziwiania. Such a tricki shit.
Nowa kampania Reserved. Taka ładna reklama, taki głupi marketing
Znacie już nowy film reklamowy marki Reserved, który od kilku dni krąży w sieci? W […]
Catcalling to nie komplement. Chamski podryw to nie flirt
Świat po akcji #metoo podzielił się z grubsza na dwa obozy. Jeden, który z nadzieją przyjął fakt, że wreszcie nazywamy rzeczy po imieniu, a kobiety mają głos, oraz drugi załamujący ręce nad końcem epoki flirtu.
Nasi, czyli ballada o Januszu
Dochodzimy do patologicznej sytuacji, w której nieważne jest, co się mówi, ważne kto mówi i do kogo mówi. Nasi mogą, bo są nasi. Wolno im to, czego nie wolno nie-naszym, za co nie-naszych potępiamy. Hipokryzja level hard, co nie? Prawie jak wielcy przeciwnicy aborcji wysyłający swoje córki na zabiegi do Czech, bo “to co innego”. Za mocne porównanie? Nie sądzę.