Cztery lata temu urodziłam córkę siłą mojej waginy i kroplówki ze sztuczną oksytocyną. To jest ten dzień, w którym zwykle uruchamiam refleksję o moim macierzyństwie.
Cztery lata matki

Sztuka tracenia czasu
Cztery lata temu urodziłam córkę siłą mojej waginy i kroplówki ze sztuczną oksytocyną. To jest ten dzień, w którym zwykle uruchamiam refleksję o moim macierzyństwie.
Krótko po tym, jak zostałam mamą, miałam mnóstwo przemyśleń na temat macierzyństwa. A potem nastała codzienność.
Chciałabym, żeby ten wpis przeczytała moja rodzina i wszyscy znajomi, chociaż z drugiej strony trochę się boję focha. Na szczęście nie wszyscy oni znają tego bloga. Bo wiecie, nie do wszystkich jeszcze dotarło, że nie muszą kupować mojemu dziecku ciastków i zabawek za każdym razem, gdy się z nim zobaczą. Nie żebym im o tym nie mówiła. Ludzie jednak wiedzą swoje: z pustymi rękoma nie wypada. A ty rodzicu… no właśnie, co ty na to?
To już jutro. Wielki dzień, dzień próby. Młode idzie do żłobka, a ja czuję się, jakby co najmniej wyjeżdżało na studia do innego miasta. Podobno wszystkie matki tak mają, a potem żadna nie żałuje. Ale teraz jest dzień przed, więc pozwalam sobie na smutek.
Marszałkowska zajmuje niechlubne pierwsze miejsce na mojej czarnej liście jednej wielkiej bariery architektonicznej, ale w moim mieście wcale nie jest dużo lepiej.
Czasem myślę, że ktoś potajemnie dosypuje mi do jedzenia jakichś narkotyków. Bo to nie jest normalne tak kogoś kochać. A może to tylko natura?
Ten post to odpowiedź na żywotne zapotrzebowanie społeczne. Weszłam bowiem na forum dla matek.
Pojawienie się dziecka zmienia wszystko, ale nie zawsze jest to to samo wszystko, przed którym ostrzegają nas inni.
Powiem Wam w tajemnicy, albo nawet nie w tajemnicy, tylko całkiem otwarcie, że zanim urodziło się moje dziecko, wierzyłam wszystkim tym ludziom, którzy ostrzegali, że dzieci to skarbonka bez dna. Bo co, dziecku nie kupisz?
Jeśli myślałaś, że termin „konflikt pokoleń”, gdy tylko skończysz dwadzieścia lat, już nigdy nie będzie dotyczył ciebie i twojej matki, to źle myślałaś. Właśnie odkrywasz w jak wielkim tkwiłaś błędzie. I gdyby chodziło tylko o twoją własną matkę, to byłoby pół biedy. Konflikt rozszerza się jednak na całe jej pokolenie, na wszystkie jej koleżanki, wszystkie twoje ciotki i panie z osiedlowego warzywniaka. A zarzewiem tego konfliktu czapeczka.