kultura, twórczość

Czego nie lubię w Lenie Dunham i dlaczego mogłaby być moją najlepszą kumpelą

W świecie seriali panuje prosta zasada: widzowie powinni lubić głównego bohatera. To podstawowy warunek tego, że będzie się chciało śledzić losy danej postaci przez kolejne odcinki i sezony. Protagonista może przy tym być wcieleniem szatana, psychopatycznym zabójcą albo kanibalem, bez szkody dla naszych pozytywnych uczuć ku niemu. Jedno czego nie może, to bez przerwy nas irytować. Oczywiście tę zasadę nie raz próbowano naginać. Kogo nie irytował cierpiący na nerwicę natręctw Adrian Monk czy pedantyczna Monica Geller? Ale Monk był genialnym detektywem, a Monica miłą i zabawną osobą. Tego nie da się powiedzieć o Hannah Horvath, bohaterce stworzonego przez Lenę Dunham serialu „Girls”. Hannah jest po prostu wkurzająca i nie da się jej darzyć sympatią. Właśnie ruszył piąty sezon „Dziewczyn” i z tej okazji się nad nią popastwię, po czym zasiądę do oglądania najnowszego odcinka.

Back To Top