Masz prawo do wygody. Twoja wygoda jest ważna. Ty jesteś ważna. Twoja wygoda nie oznacza automatycznie krzywdy dziecka.
Jestem wygodną matką

Feminizm, popkultura i koszulki w paski
Masz prawo do wygody. Twoja wygoda jest ważna. Ty jesteś ważna. Twoja wygoda nie oznacza automatycznie krzywdy dziecka.
Dziś dzień dziecka i moja córka wróciła do przedszkola. Przy wejściu mierzenie temperatury, rodzice stoją w kolejce. Przez dwa miesiące pytana, czy tęskni, odpowiadała, że …
Chciałabym, żeby ten wpis przeczytała moja rodzina i wszyscy znajomi, chociaż z drugiej strony trochę się boję focha. Na szczęście nie wszyscy oni znają tego bloga. Bo wiecie, nie do wszystkich jeszcze dotarło, że nie muszą kupować mojemu dziecku ciastków i zabawek za każdym razem, gdy się z nim zobaczą. Nie żebym im o tym nie mówiła. Ludzie jednak wiedzą swoje: z pustymi rękoma nie wypada. A ty rodzicu… no właśnie, co ty na to?
Dzieci, które od pierwszych życia istniały też na profilach społecznościowych rodziców, mają już swoje zdanie.
Nie wiem, jak mówić dziecku o śmierci. Tej zwierzęcej i ludzkiej. Tej niepotrzebnej, przypadkowej, przewidywalnej i nieprzewidywalnej. Ale jeszcze bardziej nie wiem, jak jej powiedzieć o tym, że ludzie jedzą zwierzęta.
Rodzeństwo jest od tego, żeby pamiętać te wszystkie rzeczy z dzieciństwa, o których ty nie pamiętasz, albo pamiętasz je gorzej, albo inaczej. I gdy złożycie te wspomnienia do kupy, wtedy dopiero będziecie mogli ulepić prawdziwy obraz tamtych dni.
W dyskusji, która przy okazji tych protestów się toczy, pada mnóstwo słów o nauczycielach, którzy nie powinni się skarżyć, bo mają się jak pączki w maśle, ale też wiele gorzkich słów o roszczeniowych rodzicach. I o ile będę kłócić się z każdym, kto odbiera nauczycielom prawo do walki o lepsze warunki pracy, tak nie do końca zgadzam się z diagnozą, że dzisiejsi rodzice to samo zło.
Niedługo po tym jak urodziłam Lulę, wrzuciłam na instagrama zdjęcie jakichś jej książeczek i znajoma, która była wtedy w ciąży, napisała, że liczy, że niedługo …
To nie jest też tak, że żałuję, ani nic z tych rzeczy. Zawsze powtarzałam, że życie nie kończy się, gdy na świat przychodzi potomstwo, chociaż oczywiście to jest trochę inne życie. Tak to sobie wyobrażałam i tak jest. Ale powiem Wam jedno: po ponad dwudziestu latach od premiery, wreszcie rozumiem o czym śpiewał Kazik w “Gdy nie ma dzieci”.
Kiedy sama byłam dzieckiem, jeździłam na wszystkie śluby starszych kuzynek. To były czasy wesel w remizach strażackich i tańców przy dźwiękach lambady. Uwielbiałam to. Po …