To, co się wydarzyło w Polsce 3 października odbiło się szerokim echem na całym świecie. Strajk Kobiet, który inspirowany był wydarzeniem islandzkim sprzed 41 lat, stał się sygnałem i inspiracją dla dziewczyn z innych krajów w walce o ich prawa. To się właśnie dzieje! Może jeszcze za wcześnie, by mówić o jakiejść kobiecej międzynarodówce, ale gdy czytam o kolejnych kobiecych protestach w różnych zakątkach świata, to myślę, że to dopiero początek wielkiej lawiny. A uczucie, że jest się częścią ruchu, który ją wywołał, jest bardzo budujące i daje powera. Girlpowera. Może w końcu uda się ruszyć z posad bryłę patriarchatu, który nie tylko w Polsce trzyma się bardzo dobrze?
Kategoria: życie
Strajk kobiet. Dlaczego ten protest ma sens
3 października Polki organizują strajk ostrzegawczy. Strajk przeciwko ustawie, procedowanej właśnie w Sejmie, która zakłada całkowity zakaz aborcji. Ale w tym proteście nie chodzi tylko o aborcję. Chodzi o prawa człowieka, szacunek i równość, bo proponowane zmiany w prawie to nie tylko zagrożenie dla życia i zdrowia (fizycznego i psychicznego) kobiet, ale też wyraz lekceważenia dla połowy społeczeństwa. Nie da się milczeć i działać łagodnie, bo sprawy zaszły już za daleko. A jednak, wielu jest takich, którzy próbują zdyskredytować ten protest, podważyć jego sens. I nawet nie chodzi o tych, co twierdzą, że na pewno się nam nie uda. Chodzi o tych, którzy uważają, że nie ma o co się burzyć.
Ludzie, którzy ciągną cię w dół i przyjaciele, których poznaje się w biedzie
Opowiem Wam dzisiaj dwie historie, o tym że, życie to nie jest podręcznik coachingu, a przyjaźń jest bardziej skomplikowana niż ludowe przysłowia.
Co nas obrzydza, co nas nie dotyczy
Możesz nie interesować się polityką, ale wiedz człowieku, że ona interesuje się tobą. I paradoksalnie, w jej najlepszym interesie jest właśnie to, byś się nią nie interesował. Brzmi banalnie, ale największym banałom zwykle najbliżej do prawdy.
Koniec sierpnia
Wstaję wcześnie rano z zamiarem podbicia popołudnia. W myślach ostrzę już pióro klawiatury, mam w głowie pełne zdania i obfite zarysy. Dzień w pracy schodzi mi na tęsknocie za umykających końcem lata i rozpoznawaniu u siebie kolejnych objawów właśnie odkrytego syndromu chorego budynku. Dzień tępi mi starannie temperowane pióro. Odkłada je do szuflady z podpisem „na później”, „na jesień”. Jesienią znów będziesz pisać długie i zaangażowane teksty, a teraz po prostu żyj melancholią końca lata.
Semenya i jeden obraz, który opowiada o samotności lepiej niż tysiąc słów
Kiedy biegnie Semenya ludzie są tacy mądrzy, ludzie wiedzą czy powinna, czy nie powinna biec, ludzie wiedzą, jaka jest jej płeć i że na pewno jest to zła płeć. Nikt nawet przez chwilę nie pomyśli, jak musi się czuć Caster Semenya. Nikt nie ma dla niej za grosz empatii. Komentatorzy sportowi mówią językiem pogardy, który przecież do niej prędzej czy później dociera. Trafiają do niej wypowiedzi innych zawodników. W całej tej sprawie Semenyi, Semenya nie istnieje jako osoba, a jej wynikająca z natury inność, dzięki której biega najlepiej na świecie, traktowana jest na równi, jeśli nawet nie gorzej, z dopingiem.
Wieś a sprawa zwierzęca, czyli czego nie nauczy cię dzieciństwo z kurami
Gdy spędzasz dzieciństwo na wsi, rano budzi cię kogut, a po podwórzu szwenda się krowa, masz szanse wyrosnąć na człowieka, który szanuje przyrodę i żyje zgodnie z naturą, prawda? Opowiem ci, dlaczego wcale tak nie jest.
A ty, jakim introwertykiem jesteś?
Introwertycy nie lubią przebywać w tłumie, trudno nawiązują kontakty i nigdy nie czują się samotni, bo najlepiej im we własnym towarzystwie. Cóż, to nie takie proste.
Poznajcie Helen
Czego nie robią dziewczyny? Dziewczyny nie robią kupy (a już na pewno nie poza domem), nie krwawią na czerwono, nie drapią się po tyłkach i nigdy, ale to przenigdy, nie siadają na deskach klozetowych w publicznych toaletach. Przynajmniej tak słyszałam. Pewnie też o tym słyszałyście. No to poznajcie Helen – bohaterkę filmu „Wilgotne miejsca”, która jest prawdopodobnie najlepszą jednoosobową kombo-odpowiedzią na wszystkie dziewczyńskie mity.
Nie przepraszam za bałagan. Ja tu mieszkam
Jej dom lśni czystością, jak z reklamy cifu. Może nie jest to muzeum perfekcyjnej pani domu, ale i tak wygląda jakby sprzątano tu nie dawniej niż wczoraj. Nawet pokój jej córki, u większości ludzi świątynia chaosu, wygląda jak z pinteresta. Z tą różnicą, że jest różowy, bo tu mieszka prawdziwa mała dziewczynka. Mimo to, od progu wita nas przepraszająco: „Nie przestraszcie się bałaganu”.