Kiedy to się stało, że Dzień Matki stał się moim świętem? Z dwojga złego, to i tak lepiej niż gdyby zostało nim Święto Zmarłych, aczkolwiek czasem wciąż uczucie świętowania tego dnia jako własnego bywa dziwne. Nagle stajesz w centrum narracji, emocji i doświadczeń, o których nie miałaś pojęcia, i już nigdy się z tego nie wygrzebiesz.

Jak na przykład:

Mam szwagierkę i ona pyta, czy nie chciałabym drugiego dziecka. Mówię jej, że na tę chwilę nie. Może nigdy, może mi się jeszcze odmieni. Teraz jestem na nie. I nawet nie całkiem na nie dla dziecka, ale bardzo nie chcę być znowu w ciąży. Miałam spoko ciążę, znośny poród, zero problemów z karmieniem piersią (poza ludźmi, którzy chcieli mi je sabotować), generalnie luz blues zamiast baby blues. Ale nie. Po ciąży mam popsute mięśnie kegla i powiększył mi się żylak. Za bardzo lubię swoje ciało, żeby je bardziej rozwalić i jest mi zwyczajnie wygodnie w życiu z jednym dzieckiem. Nazwij mnie egoistką, ale serio, ani posiadanie, ani nieposiadanie dzieci (większej liczby dzieci) nie jest bardziej egoistyczne od tego drugiego. Zresztą, jeśli przyjmiemy negatywną definicję egoizmu, jako przedkładanie wyżej własnej osoby i własnych potrzeb KOSZTEM innych, to w ani jednym ani drugim nie ma żadnego egoizmu. Spadajcie z tym egoizmem. Dobra, nie drążmy, bo się zagrzebiemy i trzeba będzie wyciągać kleszczami.

Powiedziałam, że nie. A ona wskazuje na moją biegającą po pokoju córkę i mówi “Popatrz na nią. Czy to nie rekompensuje?”

Co rekompensuje? Przewróciłam oczami. Kochana! Uśmiech bombelka jest zapłatą za wszystko?

Obie dobrze wiemy, że nie. Wszystkie to wiemy. Powtarzamy sobie frazesy, żeby lukrować rzeczywistość. Moja rzeczywistość z dzieckiem jest naprawdę lukrowana, ale co z tego?

Po chwili opowiada mi o swojej siostrze, która jest po raz trzeci w ciąży i okazuje się, że będą bliźniaki. Okazuje się, że ma problem, bo żaden z trzech lekarzy, u których była nie chce prowadzić jej ciąży! Bo jest “stara”, bliźniaki, ciąża wysokiego ryzyka. Jak coś pójdzie nie tak, może być na nich. Być może czegoś jej ci lekarze nie mówią. Nie mieści mi się to w głowie, ale to jest Polska. Rok 2021, po wyroku trybunału, z zastraszonymi lekarzami, więc jednak się trochę mieści.

Uśmiech bombelka nie rekompensuje rodzenia dzieci we współczesnej Polsce. Ale oczekuje się od nas, że będziemy uśmiechać się do złej gry i przetrwamy wszystko. W końcu matka-polka jest prawdziwą heroiną.

Dzień matki to na swój sposób strasznie gorzkie święto. Paczka Merci i bombelkowy uśmiech trochę je osładza, ale dużo słodziej byłoby z lepszą opieką okołoporodową, normalnym prawem do aborcji, bez mitu matki-polki, bez sprzecznych oczekiwań społecznych, z większą liczbą publicznych żłobków i przedszkoli, bez pogardy i wyzwisk spod znaku “madek”, bez ciągłych pytań o kolejne ciąże, bez oczekiwań, że wszystkie musimy tymi matkami zostać, bez ciągłego wtrącania się w wychowanie, bez naszego uwikłania w patriarchat i wojen matek z matkami. Mogłabym tak jeszcze długo. Śmiało dopisujcie swoje do listy życzeń.

Nie musimy być matkami, jeśli nie chcemy. Jeśli jesteśmy, jesteśmy wystarczające.

1 thought on “Uśmiech bombelka. Najlepszy prezent na dzień matki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top