Będąc osobą niewierzącą, która obchodzi święta, w okresie świątecznym możesz spotkać się z pełnym zrozumieniem. Możesz też natknąć się na dwie roszczeniowe postawy ludzkie, które potrafią skutecznie zatruć myśli. Mam wrażenie, że te postawy, znane mi do tej pory dość umiarkowanie, wybuchły w tym roku w social mediach z jakąś niespotykaną siłą. Ale może to tylko moja bańka.

Każda z nich przychodzi z innej strony.

  1. Katolicy uważający, że niewierzący nie mają prawa do świąt. Skoro nie wierzą, niech zostawią w spokoju kolację wigilijną i prezenty na święta. Albo wymiar religijny, albo żaden. 
  2. Niewierzący, którzy uważają, że skoro odeszło się od kościoła, kultywowanie tradycji świątecznych to hipokryzja i w ogóle to należy nie lubić świąt, bo nie dość, że katolickie, to jeszcze komercja.

Słuchając obu rodzajów zarzutów, kręci mi się w głowie, mam masę wątpliwości, zepsutej krwi i natrętnych myśli. Bo co jeśli lubisz święta? 

Co jeśli naprawdę lubisz święta i nie chcesz rezygnować z niektórych tradycji i atmosfery świąt, nie tylko z powodu uwikłania w rodzinę, ale zwyczajnie dlatego, że te święta lubisz?

Masz przestać lubić? Wmówić sobie, że nie lubisz? Poszukać sensownej racjonalizacji dla tego, żeby je porzucić, mimo tego że je lubisz (w końcu ludzie rzucają alkohol, nadal go lubiąc, więc jak mus to mus?).

Jedno sensowne pytanie, które zadałam sobie próbując odnieść swoje świąteczne przywiązanie do zarzutów o świąteczną hipokryzję, brzmi: czy naprawdę będąc osobą niewierzącą obchodzącą chrześcijańskie święta, robisz komuś krzywdę?

Może obchodzenie Bożego Narodzenia w niereligijnym wymiarze, ocierającym się jednak o religijne tradycje, jest zawłaszczeniem kulturowym? No nie! I to z kilku powodów, w tym dwóch bardzo istotnych.

Po pierwsze nie możesz zawłaszczyć sobie kultury/religii, w której cię wychowano, nawet jeśli nie chcesz być już jej częścią. To tak naprawdę dotyczy też tych osób, które nigdy nie były częścią Kościoła, ale żyją w kręgu jego kultury, w ogóle w kręgu kultury zachodniej. Dlaczego? Bo ta kultura jest dominująca. Pochłania wszystkich, a więc należy do wszystkich.

Po drugie, właśnie dlatego, że ta kultura jest dominująca. Nie można zawłaszczyć kultury dominującej, narzuconej przez większość, która nie jest prześladowana, której nigdy nie próbowano zniszczyć i zmieść z powierzchni świata (te wydarzenia opisane w Quo Vadis naprawdę się nie liczą, wiemy, kto ostatecznie okazał się zwycięzcą). No i jeśli ktoś coś tu zawłaszczył, to chrześcijaństwo, które wchłonęło po drodze pogańskie zwyczaje i święta, przerabiając na swoje, bez tego nie odniosłoby takiego sukcesu (i bez miecza, ma się rozumieć).

Więc może obchodząc niereligijnie święta obrażasz uczucia religijne? Wiecie, tu nigdy nie można mieć pewności. Żyjemy w kraju, w którym uczucia religijne obrazić da się naprawdę wszystkim, jeśli znajdzie się odpowiednie uzasadnienie polityczne. Należy przejmować się uczuciami innych osób, ale w kwestii tej obrazy zbyt wiele razy przekonaliśmy się już, że tu nie chodzi o żadne uczucia.

A może krzywdzimy samych siebie, nie umiejąc wyplątać się z przywiązania do świąt religii, do której jest nam już tak daleko? Może inaczej nigdy nie będziemy wolni? Lepiej zadać sobie pytanie, czy w ogóle jesteśmy w stanie uwolnić się od religii, która jest tak przytłaczająca? I czy naprawdę musimy uwolnić się do końca, czy musimy odrzucić wszystko? Nawet to, co nas nie uwiera, co być może sprawia nam radość.

Boże Narodzenie to chrześcijańskie święto, ale to też bycie razem, bliskość, a także zwyczajnie popkultura. Bez sensu dawać wpędzać się w poczucie winy.

Być może po prostu szukam sobie usprawiedliwienia, ale serio, ateiści obchodzący Boże Narodzenie nie są żadnym realnym problemem.

2 thoughts on “Czyje są święta? Czy ateistki mogą piec pierniczki i lubić wigilię

  1. Wychowałam się w katolickiej rodzinie, ale mimo to w święta nigdy nie byłam na pasterce. Okazało się natomiast, że bez pasterki nie wyobraża sobie świąt rodzina mojego narzeczonego, która jest w większości niewierząca albo niepraktykująca, a mimo to o północy wyrusza do kościoła, tylko ten jeden raz do roku 🙂 Dlaczego? Chyba nikt tego nie wie 🙂 Polskie święta to taki konglomerat tradycji i przyzwyczajeń, że nagle okazuje się, że dla katolika ważniejsze niż msza są obie części Kevina na Polsacie, a ateista wzrusza się na kolędach. Mam wrażenie, że przed tymi świętami częściej niż zwykle trafiam na artykuły, które usiłują ująć te paradoksy, zaplanować święta katolikom i ateistom, i nagle okazuje się, że się nie da 😉 Może to dobrze, że w święta wszyscy okazujemy się wszystkim po trochu, że mieszają nam się porządki, bo to nam pozwala spojrzeć na świat innymi oczami?

  2. Ludzie nie wiedza co obchodza, mieszaja pojecia. BOZE NARODZENIE jest dla chrzescijan, a poganskie swieta dla pogan.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top