Od paru lat tradycyjnie 10 grudnia piszę tekst z okazji swoich urodzin, w którym robię dwie rzeczy:
– dołuję się, że mam 30 + X lat i nic w życiu nie osiągnęłam
– wyliczam słynne osoby, które umarły mając tyle lat, co ja w tej chwili (co oznacza, że udało mi się je przeżyć i jest to jakieś osiągnięcie)

W tym roku postanowiłam tego nie robić. Nie ma to nic wspólnego z tym, że nie przychodzi mi do głowy nikt szczególnie interesujący, kto pożegnał się ze światem w wieku lat trzydziestu ośmiu. W 2020 zdecydowanie zbyt często musimy myśleć o śmierci, żebym Was jeszcze dołowała tym tematem przy, skądinąd wesołej, okazji własnych urodzin. Kwestię urodzin jako memento mori przepracowałam chyba już wystarczająco, aktualnie jedyne co mnie zajmuje w tym temacie to przemijająca młodość. Nie, nie chodzi tu o kolejny powód do urodzinowego doła. Nie zrozumcie mnie źle. Bardzo lubię urodziny, niespecjalnie dołuję się wiekiem.

Jednakże dochodzę do wniosku, że moje nieprzemijające identyfikowanie się z młodymi ludźmi jest trochę nie w porządku ze względu na młodych ludzi. No wiecie, mogłabym być matką nastolatków. Nie jestem. Pewnie jakbym była, mówienie i pisanie o sobie w kontekście postaw i doświadczeń ludzi młodych (w opozycji do starych) nie byłoby dla mnie oczywistym wyborem. 

Przecież w ten sposób poniekąd bezwiednie wchodzę w buty głosu pokolenia, do którego nie należę. Jestem pieprzonym millenialsem, a wychodzi na to, że chociaż wciąż jesteśmy młodzi, to już nie jest nasz czas. Coraz częściej widzę jak bardzo zawiedliśmy i jak bardzo młodsi od nas są bardziej świadomi, odważniejsi, bezkompromisowi. I pewnie chodzi o to, że żałuję zwyczajnie, że my tacy nie byliśmy, gdy mieliśmy i miałyśmy dwadzieścia lat. I jak ja im tego zazdroszczę!

Z drugiej strony, życie wtedy było takie proste! Albo to z perspektywy lat tylko tak mi się wydaje.

W każdym razie, chyba najwyższy czas trochę zluzować z pisaniem o sobie z perspektywy najmłodszych pokoleń. Ja przecież nic nie wiem o ich życiu. Może je nawet trochę fetyszyzuję. Bo co jeśli tylko to, co w życiu pierwsze, jest prawdziwe?

No właśnie, co?

Inna sprawa, zastanawiam się, jak to będzie, gdy poczuję się w końcu staro. I kiedy to będzie? Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Znajomi rówieśnicy już dawno mają ten moment za sobą, niektórzy czują się tak cały czas. A mi się ciągle wydaje, że mam 24 lata. A potem przypominam sobie, że to było w 2006. 

To jakby wczoraj. Mam z tego roku tak wyraziste wspomnienia, że pamiętam go lepiej niż dajmy na to 2014 czy 2015. Szczerze, nie mam pojęcia co robiłam w 2014.

Zapamiętujemy czas w dziwny sposób. 

Z okazji 38. urodzin oczywiście życzę sobie, żeby się mentalnie nigdy nie zestarzeć. If you know what I mean.

1 thought on “Coroczny wpis urodzinowy

  1. Witam, pani Ado.”(…)że mam 30 + X lat i nic w życiu nie osiągnęłam(…)”. Ja w tym roku skończę 37 lat i nie mogę się pochwalić jakimiś szczególnymi osiągnięciami. Na Pani bloga trafiłam wpisując w Google’a…”język a feminizm”? „Język a gender”?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top