Cały czas się zastanawiam, dlaczego wszyscy nie panikujemy z powodu katastrofy klimatycznej. Zastanawiam się, jak rozmawiać z ludźmi, którzy odrzucają myśl, że to ich dotyczy, że to dzieje się teraz. Którzy uważają, że świat się jeszcze nie kończy, a jak się skończy, to za sto lat, a po nas to choćby potop. I myślę, że te postawy mają wiele wspólnego z lękiem przed świadomością.

Myślę, że jedną z podstaw odrzucania nieprzyjemnej, niewygodnej wiedzy i faktów, jest nasz głęboki lęk przed świadomością, która może i wyzwala, ale niesie ze sobą cierpienie. Na tym lęku zbudowano zresztą jedną z największych legend naszej cywilizacji: mit o wygnaniu z raju. Pytanie, co było pierwsze: ten lęk, czy ten mit, który kulturowo zaprogramował nas, byśmy tęsknili za nieświadomością? Nie wiem, czy to aż tak istotne.

Mit o raju sprowadza się tak naprawdę do tęsknoty za nieświadomością. Świadomość to wolność, ale też poniekąd cierpienie. Ile to razy wyobrażamy sobie, że będąc istotami nieświadomymi bylibyśmy szczęśliwsi. Mit o raju jest też o dorastaniu. Metaforyczna opowieść o tym, kiedy dziecko zyskuje świadomość, że jest odrębnym bytem, a nie częścią matki. Dzieje się to długie miesiące po wyjściu z brzucha.

Ktoś mi bliski twierdzi, że od nadmiaru wiedzy można by zwariować (swoją drogą, gdyby tak mieć nieograniczoną możliwość dostępu do całej wiedzy swiata, tak pewnie by było, może dlatego internet stał się miejscem do oglądania zdjęć śmiesznych kotów.)

Czy nie lepiej owinąć się szczelnie kocem z naszych niepodkopywalnych przekonań i wyobrażeń?

Mieć świadomość, a mieć wiedzę i ciągle ją pogłębiać i co gorsza ciągle o tym myśleć, to jednak dwie różne rzeczy. Mało jest przecież ludzi, którzy nic nie wiedzą i żyją w matrixie.

A propos. Film Matrix zawsze wydawal mi się pretensjonalny i pseudofilozoficzny, ale jest coś pociągającego w tej metaforze niebieskiej i czerwonej tabletki. Wyboru, czy chcesz się obudzić. Wolność oznacza tu możliwość zdecydowania, czy chcesz wrócić do stanu nieświadomości. To jednak czysta fantazja. W realnym świecie nie ma powrotu. Nie da się odzobaczyć i wrócić spokojnie tam, gdzie się było. Można za to wypierać i zaklinać rzeczywistość. To o wiele bardziej wyrafinowane mechanizmy obronne niż nałykanie się magicznych pigułek. Ludzie są w tym całkiem nieźli.

Wyparcie i ignorancja to tarcze chroniące nas przed poznaniem dobrego i złego, a najczęściej po prostu niewygodnego. Przed koniecznością myślenia i podważania naszych dotychczasowych wyobrażeń.

Kiedy zyskujesz świadomość, nie ważne czego dotyczy, nie ma już odwrotu. Często pojawia się więc myśl, że bez niej byłoby łatwiej. Sama często myślę sobie, że żyło się prościej, gdy byłam mniej świadoma. Na przykład, gdy nie miałam takiej świadomości feministycznej czy politycznej jak dziś (dziś uważam, że wciąż mam za małą). Łatwiej było odbierać świat, nie przepuszczając go przez tyle filtrów i nie podejmując się tylu analiz. Nie potrafiąc nazwać podskórnych uczuć, które jednocześnie próbowało się wyprzeć, bo przecież świat mówił ci, żetak jak jest, jest normalnie, to z twoimi uczuciami coś jest nie tak. Z tobą jest coś nie tak. Na przykład, kiedy nie uśmiechasz się na zawołanie.

Nadmiar wiedzy i świadomość jednocześnie wyzwala i przytłacza. Pewnie właśnie dlatego tak tęsknimy za dzieciństwem, stanem, w którym wiedzieliśmy tak mało.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top