Wymyślić nieistniejący problem. Obrzydzić wyimaginowanego wroga. Odhumanizować. Powtarzam: odhumanizować.

Sposób stary jak świat.

Żeby budować kapitał polityczny. Żeby jednoczyć wokół sprawy, którą łatwo da się załatwić. Żeby budować poczucie zagrożenia. Tam gdzie go nie ma. Żeby nie musieć zajmować się prawdziwymi zagrożeniami. Które są niewygodne. Których nie rozwiąże się w jednej kadencji. Których rozwiązanie oznacza straty w krótkoterminowym rachunku zysków i strat. Które się nam nie opłacają.

Wziąć grupę. Inną.
Wobec której istnieje w społeczeństwie pewna nieufność.

To nie musi być wielka nieufność. To nie musi być wielka wrogość. To nie musi być wielka nienawiść.

To się załatwi.

Obwinić, jeśli nie o wszystko, jeśli nie o prawdziwe problemy, które zajmują ludzi, to o problemy wymyślone, które przedstawi się jako te największe, z którymi przyszło się nam mierzyć.

To się może udać. To się często udaje.

Polski rząd wziął sobie na celownik osoby LGBT+. To nie nowość. Ale to, co dzieje się dziś, dokładnie teraz, przeraża bardziej, niż wszystko do tej pory, bo okazuje się, że nikt już nie kryje się nawet ze starym dobrym przepisem na odhumanizowanie wroga.

Wymyślonego wroga ideologii LGBT. Zagrażającego rodzinie i dzieciom.

Bo rodzina i dzieci są w Polsce według PiS najbardziej zagrożone. Ale nie przez przez przemoc w rodzinie, nie przez biedę, która może się powiększyć przez nadchodzący kryzys ekonomiczny, nie przez pedofilię w kościele, nie przez deformę edukacji, nie przez katastrofę klimatyczną. Przez osoby nieheteronormatywne. Bo przecież “geje chcą adoptować dzieci, żeby je gwałcić”(jak mówiła K. Godek). Tak, brzmi absurdalnie. To wszystko brzmi absurdalnie. Takie absurdy tyle razy już się sprawdzały, powtarzane setki razy padały na podatny grunt, prowadziły do przemocy.

Trwa Pride Month. A u nas?

LGBT to nie ideologia.

To ludzie. Wszyscy to dobrze widzą. Ci, którzy mówią, że nie, też to dobrze wiedzą.

Prezydent naszego kraju podpisuje Kartę Rodziny, w której wyklucza LGBT. Potem prezydent naszego kraju mówi nam jednak: „Próbuje się nam proszę państwa wmówić, że [LGBT] to ludzie”.

Prezydent naszego kraju mówi, że niektórzy ludzie to nie ludzie.

Jeśli nie ludzie, to co? Ideologia tak? Powiedzą, że “ideologia” i są kryci, gdy ktoś użyje przemocy wobec ideologii? Nikt nie może zarzucić im, że podżegają do marginalizowania i niszczenia ludzi. Bo to przecież nie ludzie.

Nie-ludźmi byli Żydzi w hitlerowskich Niemczech, nie-ludźmi byli Tutsi w czasie wojny w Rwandzie. 

To są tradycje dehumanizacji.

Jakim jesteśmy krajem w tym świetle?

Czy to przypadek, że akurat osoby LGBT zostały wybrane na wroga numer jeden? Absolutnie nie. Absolutnie nie jest to też pierwsza próba, ani pierwszy strzał. Kilka lat temu straszyli nas uchodźcami. Średnio wyszło. Nie wpuścili uchodźców do kraju, więc nie dało się długo straszyć. Ludzie LGBT są tu. W Polsce. W środku. Można straszyć do woli. Bo chociaż przez ostatnie kilkanaście lat naprawdę wzrosła akceptacja (to zasługa ruchu i aktywistów, nic nie robi się samo, społeczeństwo samo się nie zmienia), ludzie wychodzą z szaf, marsze równości odbywają się w coraz większej liczbie miast, a dyskusja na temat równości małżeńskiej, chociaż jeszcze pełna nierównościowego myślenia, weszła do mainstreamu, mamy geja kandydata na prezydenta… ale. Ale raz: kościół nie lubi, dwa: PiS idzie w ślady Putina, który gnębi społeczność LGBT, bo chociaż oficjalnie nie lubimy Rosji, to nieoficjalnie, mamy tych samych konserwatywnych lobbystów, przeciwnych prawom kobiet i osób niehetero. Dokładnie pisze o tym Klementyna Suchanow w książce “To jest wojna”.

Bo wiecie, to jest wojna.

I w tym przypadku jeśli mówi się do nas językiem przemocy, bo dehumanizacja to już nie jest owijanie w bawełnę ani przemoc w białych rękawiczkach, to mamy wojnę. Bo nie jest wcale tak daleko od bycia ideologią do bycia robalem.

Wiecie, bardzo bym chciała, żeby największym wyzwaniem dla społeczności osób LGBTQ+  w Polsce było teraz tłumaczenie żonie Szymona Hołowni, iż to, że ona nie zna żadnych osób niehetero, które chcą wziąć ślub, nie znaczy że nie ma takich osób. Wyjaśnianie hetero przywileju i walka z systemową dyskryminacją, która jest walką o prawa, ale niekoniecznie o życie. Chociaż i bez Karty Rodziny i odczłowieczania były osoby, które o życie w tym systemie walczyły dosłownie. Niektórzy tę walkę przegrali. Jak transseksualna Milo, która rok temu zginęła, skacząc z mostu. Jak piętnastoletni transseksualny Wiktor, który rzucił się pod pociąg. Jak 14-letni Dominik z Bieżunia i Kacper z Gorczyn, którzy popełnili samobójstwa, bo byli nękani przez rówieśników z powodu swojej orientacji seksualnej. Jak inni, których imiona nie przedostały się do mediów. Z badań Kampanii Przeciw Homofobii wynika, że aż 63 procent nastolatków LGBT ma myśli samobójcze, pięć razy więcej niż w przypadku młodzieży heteronormatywnej.

Homofobia i związane z nią ludzkie tragedie nigdy się nie skończyły. Baza pod eskalację nienawiści istniała i istnieje, jest na czym budować. Więc teraz budują, nie licząc się z ludźmi. Bo można przecież powiedzieć, że ludzie nie są ludźmi.

I wiecie co jest straszne w tej chwili? Że to już nie tylko nietolerancja w niektórych środowiskach, nie tylko jednostkowe akty przemocy, ani nawet systemowa nierówność. To oficjalna linia państwa. Takie dokumenty jak Karta Rodziny i takie słowa w ustach prezydenta Polski to jest nie tylko zgoda na nietolerancję, nierówność i nienawiść. To ich usankcjonowanie, ich popieranie. To zachęta.

O czym jest Karta Rodziny?

M.in. o tym, że rodzina to tylko mam, tata, dzieci i dziadkowie. I że należy zakazać ideologii LGBT. Zresztą spójrzcie. Trochę o rodzinie, ale głównie nawalanie w osoby homoseksualne. I podprogowe przekonywanie, że rodzina jest zagrożona właśnie przez LGBT, a Duda będzie jej bronić. Straszne wymysły. Wymysły, które niszczą.

kduda 768x1024 - LGBT to NIE ideologia. Chodzi o stworzenie wroga

W tym wszystkim są jeszcze media (i nie myślę o tvp i jej rządowej propagandzie), które dają przestrzeń do szerzenia takich nieludzkich poglądów. Chodzi mi konkretnie o zapraszanie do studia, na swój teren ludzi takich jak poseł Żalek i innych, którzy wiadomo, co powiedzą. Jakby już mało powiedzieli. I tak mało miejsca dla tych, którzy się im przeciwstawiają. Bardzo ciekawą rzecz napisał na ten temat Xavier Woliński, który prowadzi fanpage Lewica Wolnościowa. Wklejam wam cały tekst poniżej.

 

Jest zadanie dla sojuszników. Takie jak zwykle. Nie kończyć na narzekaniu. Wsłuchać się w głosy tych, których to dotyczy. W ich doświadczenia. Udostępniać ich posty. Edukować się. Wspierać organizacje LGBT. Reagować na homo i trans fobię. Uświadomić sobie swój przywilej. I być tam, gdzie trzeba.

To pewnie niewiele, gdy kraj stacza się w faszystowską przepaść. Ale trochę więcej niż siedzenie cicho.

Photo by Jason Leung on Unsplash

2 thoughts on “LGBT to NIE ideologia. Chodzi o stworzenie wroga

  1. Jeszcze jedna rzecz mnie przeraża – kiedyś przy wypisywaniu takich bzdur ludzie tworzyli sobie na facebooku czy forach fejkowe konta. Dzisiaj podpisują się własnymi nazwiskami, bo wiedzą, że znajomi z ich bańki ich poprą. Nawet nie mam słów na określenie tego, co się aktualnie w naszym kraju dzieje.

  2. Tak naprawdę (z tego, co wiem, niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę) Dominik mógł nawet nie być homoseksualny. Po prostu nosił spodnie rurki i nie wpisywał się w stereotypowy wizerunek męskości w stylu macho. Kiedy ci mali, przepełnieni nienawiścią ludzie zrozumieją, że homofobia czy jakikolwiek inny rodzaj dyskryminacji może uderzyć w każdego, nie tylko w osoby, dla których jest „przeznaczony”? Wystarczy, że ktoś jest w jakikolwiek sposób „inny”, niewygodny, a już można go zwyzywać od ciot, pedałów, a teraz również nie-ludzi, osób, którym nie przysługują równość i prawa człowieka. Ten kraj jest naprawdę chory, że takie wypowiedzi polityków (!) nie spotykają się z konsekwencjami prawnymi. I ten prezydent ma czelność nazywać samego siebie „prezydentem wszystkich Polaków”.

    Po drugie: kto wymyśla te brednie o tym, że jakaś część edukacji ma należeć do rodziców i być uzależniona od ich poglądów? Czy jeśli rodzice nie wierzą w ewolucję, to mogą wypisać swoje dziecko z biologii i uczyć je po swojemu? Nie. Czy jeżeli są płaskoziemcami, to mają prawo zabronić mu chodzenia na geografię i przekazywać wyłącznie swoją wizję świata? Też nie. Więc dlaczego seksuologia, która również jest dziedziną nauki, traktowana jest w stu procentach ideologicznie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top