Różne są rodzaje feminizmu, ale żaden z nich nie żąda przywilejów dla kobiet kosztem mężczyzn. Wbrew obiegowym opiniom, wizerunku feministek wcale najbardziej nie psują feministki. Robią to kobiety, które garściami czerpiąc z jego dorobku, publicznie się od niego odżegnują, wygadując przy okazji bzdury. Tak, jak to robi gwiazda Mundialu – prezydentka Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarović.

Świat po finale Mundialu na chwilę zwariował na punkcie prezydentki Chorwacji. O jej słynnej już wyprawie na mistrzostwa, na którą to wzięła oficjalnie urlop i podobno poleciała rejsowym samolotem, prawdopodobnie istnieją już wiersze. A na pewno pieją z zachwytu internety, zestawiające zachowanie chorwackiej głowy państwa z przejadaniem pieniędzy podatników przez polityków (tu wstawcie sobie dowolny kraj). PR-owo to z pewnością majstersztyk, a sama Kolinda urasta do miana nowej gwiazdy pop polityki. Piszą o niej też feministyczne fanpage, czasem wklejając linki zupełnie bezrefleksyjnie. Szkoda tylko, że Kolinda Grabar-Kitarović pełną parą korzystając ze zdobyczy feminizmu, publicznie się od niego odżegnuje. Chociaż to nie jest największy problem z prezydentką Chorwacji.

kolinda - Kilka słów o tym, czym nie jest feminizm
źródło: wikimedia commons

Poważniejszym problemem jest jej polityka, która zdecydowanie w stylu pop już nie jest. Kolinda, nawet jeśli otwarcie nie popiera chorwackiego nacjonalizmu, to go nie potępia, a nawet podaje mu dłoń. Wspomnijcie polskich polityków gloryfikujących Żołnierzy Wyklętych, z którymi delikatnie mówiąc, historycznie mamy problem, i pomnóżcie to przez nieco cięższy kaliber. Czarną kartą chorwackiej historii jest faszystowska organizacja ustaszy, współpracująca z hitlerowcami. To do ich symboliki odwołują się dziś chorwaccy nacjonaliści, a pani prezydent swoim zachowaniem pokazuje, że nie ma w tym nic złego. Więcej o problemie z Kolindą przeczytacie w tym artykule, tymczasem powróćmy do kwestii feministycznej.

Otóż Kolinda Grabar-Kitarović mówi, że nie jest feministką. Dlaczego? Bo według niej feminizm żąda przywilejów dla kobiet, a ona jest za równością. Podobnych dyrdymałów mogłyśmy posłuchać kilka miesięcy temu w tym dość kuriozalnym filmie autorstwa konserwatywnych kobiet. Ale to, co jeszcze jakoś tam bawi w przypadku zupełnie anonimowych dziewczyn, o których życiu nic nie wiemy, w przypadku głowy państwa koszmarnie razi. Bo być może i bez feminizmu kobiety mogłyby nagrywać sobie manifesty na youtuba (gdyby im facet pozwolił), ale żadna z nas bez feminizmu w życiu nie zostałaby prezydentem. Naprawdę trudno wyobrazić sobie pozycję społeczną, której możliwość osiągnięcia można zawdzięczać feminizmowi bardziej niż właśnie rolę szefowej państwa. To nie przeszkadza Kolindzie powtarzać bzdur, które mają na celu zdyskredytowanie feminizmu. Ale niczego nie dyskredytują. Są po prostu bzdurami. Wygodnymi w użyciu, nośnymi, ale wciąż bzdurami.

Powiedzmy więc sobie jeszcze raz, czym nie jest feminizm

Feminizm to nie jest monolit. Są różne rodzaje feminizmu. Do niektórych mi bliżej, do innych dalej. Są feministki, z którymi w wielu kwestiach się nie zgadzam. Są takie, którymi nie jestem na przykład w stanie wybaczyć klasizmu i poważnie zastanawiam się, czy można być jednocześnie feministką i klasistką. Jest wiele kwestii, w których część feministek powinna się jeszcze podszkolić, ja pewnie też, bo feminizm to tylko jeden z odcieni walki o równość. Można by rozważać długo, dłubać nad definicją feminizmu i wciąż nie znaleźć jedynej słusznej dla wszystkich, bo dla każdej (i każdego) z nas jedne rzeczy są ważniejsze od innych. Ale jedno można powiedzieć na pewno. Czym feminizm nie jest.

kolindagrabarkitarovic - Kilka słów o tym, czym nie jest feminizm
źródło: kremlin.ru

Nie jest walką o przywileje dla kobiet kosztem mężczyzn. Zwolennicy (i niestety jak widać również zwolenniczki) tej tezy uważają, że feminizm nie równa się równość. Według nich teraz mamy równość. Przy czym równości tej upatrują w świecie, w którym wciąż to mężczyźni są uprzywilejowani kosztem kobiet. To tak w wielkim skrócie, bo gdybyśmy chcieli pokusić się o szczegół, powinniśmy powiedzieć, że to głównie biali biologiczni mężczyźni z klasy średniej są uprzywilejowani kosztem innych grup. Wiemy o co chodzi.

Do prawdziwej równości na świecie naprawdę nam daleko. A takie deklaracje gwiazd polityki, które wpadają w ucho, bo są znaną melodią i rzadko wzbudzają refleksję, bynajmniej nie pomagają. Oczywiście po polityczce konserwatywnej partii z naszej części Europy trudno spodziewać się innego poglądu. Ten pogląd jest dla niej bardzo wygodny.

Ostatecznie, wbrew poglądowi lansowanemu przez przeciwników feminizmu, to nie feministki szkodzą feminizmowi. Bo to nie feministki robią kwestii równości płci czarny PR. Robią to pożyteczni idioci i pożyteczne idiotki, które publicznie się od niego odżegnują, szerząc przy okazji nawet nie stereotypy, a zwyczajne kłamstwa. Tak jak to robi prezydentka Chorwacji. To nie przeszkadza chorwackim feministkom bronić jej przed seksizmem i to mimo jej paskudnych poglądów. I wiecie co, to jest właśnie feminizm!

1 thought on “Kilka słów o tym, czym nie jest feminizm

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top