Niewiarygodnie szybko zleciał mi ten rok i zastanawiam się, czy to już zawsze tak będzie gdy jest się mamą. Wiecie, kiedy jesteśmy dziećmi czas dłuży się niemiłosiernie (albo i miłosiernie, z obecnej perspektywy widzę w tym zjawisku mnóstwo miłosierdzia) i jeden rok trwa tyle co w życiu dorosłego człowieka ze dwa, albo i z siedem. A potem klops, kończy się czas ciągnący się jak makaron. 2017 rok przeleciał jak strzała, nie zdążyłam się nim nawet znudzić, znaczy że był to całkiem niezły rok w moim życiu. W historii ludzkości to już niekoniecznie, ale umówmy się, że nie ma w niej zbyt wielu dobrych lat, jeśli w ogóle.

Trochę był to rok, który wywrócił moje życie do góry nogami, trochę też taki, w którym wiele rzeczy poukładałam sobie w głowie. Nie żebym przestała być małym sfrustrowanym kłębkiem nerwów, który nie wie do końca czego chce od życia, bo wciąż nie wyleczył się z chcenia wszystkiego, ale nabyłam trochę wewnętrznego spokoju. Może nawet trochę nauczyłam się odpuszczać.

Był to rok, w którym przeczytałam jakąś dziką liczbę książek. W większości czynność ta wykonywana była nad śpiącym na kolanach dzieckiem. Polecam tę metodę wszystkim rodzicom. Udało mi się nie zrezygnować z pisania bloga, chociaż myśli tej treści pojawiały się w mojej głowie z częstotliwością pięciu dni w tygodniu, a nawet zachować pewną regularność pisania. Napisałam 35 stron powieści w ciągu czterech miesięcy – dużo mniej niż zakładałam, ale zawsze coś. Wymyśliłam też mnóstwo tekstów, które kiedyś będę musiała napisać. Generalnie myślałam dużo więcej niż pisałam, co może nie jest zbyt fortunne z punktu widzenia ilości, ale dobrze robi na jakość (przynajmniej powinno).

Udało mi się mniej zamartwiać porażkami, bo trochę mniej miałam czasu na porażki. A kiedy ma się mało czasu, małe sukcesy wydają się większymi niż są w rzeczywistości. Generalnie małe rzeczy cieszą bardziej. To całkiem fajne. Dobrze robi na głowę. Nie myślisz o tym, co znowu w życiu ci nie wyszło. W tym roku w ogóle nie myślałam o takich rzeczach i było to bardzo dobre. To dziecko to jednak jest fajne.

W ramach blogowego podsumowania podsuwam Wam teksty z 2017 roku czytaliście/czytałyście na Rzeczovniku najchętniej. Jak to w życiu bywa, zupełnie inne niż te, na które stawiałam.

  1. Dziewczyny z kalendarza, czyli krótko o tym, dlaczego nikogo TO nie dziwi w 2017
  2. 7 polskich ilustratorek, które warto znać
  3. Czy podróżowanie to odkładanie dorosłości na później?
  4. Wszystkie obrzydliwe rzeczy, które robią dziewczyny, kiedy nikt nie widzi
  5. W obronie różu
  6. Całe życie na facepalmie, czyli mów do mnie emotikoną
  7. Share Week 2017
  8. Opowieść podręcznej. 5 scen, które przeraża, bo dzieją się dziś
  9. Ginekolog to nie dentysta. Czyli o edukacji seksualnej, raku i opiece watykańskiej w Polsce w XXI wieku
  10. To nieprawda, że najciekawszych ludzi poznaje się na studiach

Dziękuję, że ze mną tu jesteście i widzimy się za rok 😉

21322542 1349263768524773 693287382 n 179x300 - 2017. Taki to był rok

Bez nazwy 1 150x150 - 2017. Taki to był rok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top