Tomasz Raczek napisał książkę „Kinopassana” i jest ona o sztuce oglądania filmów. Jeszcze jej nie czytałam, jednak przemyślenia na temat tej sztuki od zawsze mi towarzyszyły. A przynajmniej nawiedzały mnie od czasu do czasu. Na przykład w odniesieniu do związków. Na temat sztuki oglądania filmów parami można by napisać pewnie osobną i to niejedną rozprawę.

Zacząć można by banalnie, jak w jakimś poradniku podrywu, od wyboru filmu na randkę. Wbrew pozorom, nie jest to sprawa błaha. Bo to nie jest tak, że jak się idzie na randkę to repertuar nie ma znaczenia. Taka prawidłowość sprawdza się tylko w kinie dla nastolatków i młodych dorosłych z lat 80., gdzie randkowicze oglądany film zawsze mają w poważaniu, gdyż zajmują się raczej kompulsywnym mizianiem wzajemnym w tylnych rzędach niż gapieniem na płachtę ekranu. W życiu nie zawsze tak jest. Czasem film może poróżnić już na etapie wyboru, innym razem sprawić, że randka zakończy się przedwcześnie jednoosobowym opuszczeniem sali. Nie każdej porażce da się w porę zapobiec.

Gdy jednak przebrniemy przez ten pierwszy etap, a kto wie, być może nawet radośnie go ominiemy randkując wzorem Zakochanego Kundla wyłącznie przy konsumpcji spaghetti bolognese lub napolitano, czeka nas kolejny stopień wtajemniczenia w relacje kina i związków. Oglądanie filmów w dobie totalnego zauroczenia. Osobiście bardzo tęsknię za tym czasem. Wspólne seanse dają wówczas mnóstwo radości, jednak w praktyce okres ten wiąże się najczęściej z nieoglądaniem żadnych, powtarzam, żadnych filmów. Kiedy zaczynałam być z moim mężem, wtedy jeszcze niemężęm, każda próba obejrzenia filmu czy to w tv, czy na komputerze, kończyła się seksem. Jak już wspomniałam, dawało to wiele radości (teraz już wiecie jakiego rodzaju), ale nie filmowej.

Ten czas jednak przemija, jak słynne motyle w brzuchu (wiadomo, że motyle nie są długowieczne, no chyba że ćmy, te zawsze trudno dobić, gdy wlecą przez okno nocną letnią porą) i wreszcie można przejść do kolejnego etapu relacji z kinem w związku, czyli (nareszcie!) po prostu oglądać razem filmy. Czy jednak tak po prostu? Istnieje pewien odsetek par, których gusta filmowe, literackie i muzyczne nigdy się nie spotkają i to do tego stopnia, że w kulturze uczestniczyć będą już tylko osobno, albo wcale. Im po prostu współczujemy. Być może waszym udziałem będzie jednak chociaż maleńka nić porozumienia, która pozwoli wam przebywać razem na jednej sali kinowej lub w jednym pokoju, gdy leci „Gra o tron”. Owszem, będą zdarzały się tarcia, odrębne zdania, będziecie wpływać na swoje gusta, a potem się rozpływać. Normalna kolej rzeczy. Nie oznacza to jednak wielkich źródeł stresu. Wielkie źródło stresu znajduje się zgoła gdzie indziej. W filmach, które już widzieliście. Osobno.

Ilekroć chcę pokazać mojemu mężowi film dla mnie ważny, ukochany, którego on jeszcze nie zna (po dziesięciu latach razem wciąż jeszcze takie znajduję), siedzę przy nim jak na szpilkach. Dosłownie jakbym pokazywała mu własny film, własnymi rękami starym smartfonem na taśmie magnetofonowej nakręcony. Co jeśli mu się nie spodoba? Co jeśli nie zrozumie, nie pokocha tak jak ja? Co jeśli nie zachwyca skoro zachwyca? Te i inne przerażające myśli kłębią się w mojej głowie. Bo oto moi państwo ostatni bastion, ostatni ostateczny test na oglądanie filmów parami. Niekochanie, odrzucenie, niezrozumienie boli, jakby to nie temu filmowi, a mnie samej to robił. Więc się za każdym razem trochę waham, ale chęć podzielenia się dobrem z ukochaną osobą zawsze wygrywa. Chociaż w tym przypadku dobro nie zawsze powraca.

Jak śpiewali klasycy, Edzia Górniak i Miecz Szcześniak: „w ciemnym kinie po kryjomu ocieramy łzy”. By uniknąć stresu można by oglądać swoje ulubione filmy po kryjomu. Ta metoda kusi. Ale dzielenie się kusi jeszcze mocniej. Co wybrać? Jaką postawę wobec kina i wspólnego pożycia uznać za najsłuszniejszą i najbezpieczniejszą. Oto jest prawdziwa sztuka.

wpis ilustruje kadr z filmu „Cinema Paradiso”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top