Jest rok 2016 i wciąż zdarza się nam słyszeć zdanie, że wielką literaturę tworzą tylko mężczyźni. W dalszym ciągu mówi się o kategorii tzw. „literatury kobiecej”, z którą z automatu kojarzone są pisarki, i przeciwstawianą jej literaturę… no właśnie jaką, bo przecież nie męską. Poważną, istotną, znaczącą, do której kobiety aspirują rzadko? No niezbyt. Takie podziały nie mają racji bytu, a jednak wciąż funkcjonują. Wciąż zdarza mi się usłyszeć zdanie, że kobiety nie piszą dobrych książek i w tym momencie mam ochotę strzelić kogoś w łeb.

Dlaczego tak się dzieje, świetnie opisała Jaskółczarnia w artykule „Słynne pisarki i literatura kobieca”. Napisała o tym tak wyczerpująco, że właściwie nie mam nic do dodania i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko napisać: przeczytajcie jej wpis. Ja tymczasem zapraszam Was na pierwszy z serii postów, w których wymieniam moje ulubione autorki, najważniejsze pisarki mojego życia. Tak po prostu.

jane 1024x769 - Moje ulubione pisarki #1

Jane Austen

Austen pojawiła się w moim życiu w roku 1995 za sprawą serialu BBC „Duma i Uprzedzenie” oraz „Rozważnej i Romantycznej” w adaptacji Emmy Thompson. Jaranie się przygodami panien na wydaniu z XVIII wieku nie było czymś oczywistym dla nastolatek w Polsce lat 90., ale ja i moje przyjaciółki wpadłyśmy jak śliwki w kompot. Pomógł oczywiście Colin Firth wychodzący z jeziora, ale przecież wcale nie przez mężczyzn pokochałam świat Jane Austen, tylko przez te silne, butne dziewczyny, które usiłują przetrwać i ugrać jak najwięcej po swojemu w bardzo niesprzyjającym młodym kobietom, opresyjnym, patriarchalnym środowisku angielskiego ziemiaństwa. O tym jak trudne było życie w tamtym społeczeństwie dla kobiet, świadczy również fakt, że Austen ukrywała swoje pisanie i swoje książki wydawała anonimowo (dopiero wydane dwie ostatnie powieści, wydane po jej śmierci, zostały podpisane jej nazwiskiem).

Kilka lat później przeczytałam książkowe oryginały i wpadłam w kompot jeszcze głębszy. W świat, który się uwielbia, za to jak żywym i drobiazgowym językiem jest opisany, ale jednocześnie się go nienawidzi. Bynajmniej nie jest to świat romantyczny. Bohaterki Austen, nawet jeśli po drodze zrobią wiele irytujących rzeczy, ostatecznie okazują się bardzo rozważne. Bo tylko tak mogą przetrwać w swoim świecie i grać w skomplikowaną towarzyską grę tak, by nie stracić siebie.

58660333 emilybronte 1024x576 - Moje ulubione pisarki #1

Emily Brontë

„Wichrowe Wzgórza” to powieść tak dzika, mroczna i intensywna, że czytając ją, przez parę godzin nie mogłam się pozbierać po każdym kolejnym rozdziale. W swoich czasach uznana za rzecz zbyt brutalną i szokującą. Do dziś nikt nie odważył się (a może nikt nie potrafi?) nakręcić jej godnej ekranizacji filmowej. Przez lata, również dzięki mniej udanym kinowym adaptacjom, „Wichrowe Wzgórza” zdobyły łatkę romansu, historii miłosnej, z którymi nie za wiele mają wspólnego. To powieść przede wszystkim o namiętności, która bynajmniej nie ma tu nic wspólnego z przyjemnym seksem, pogardzie podszytej rasizmem i klasizmem, szaleństwie i śmierci.

„Wichrowe Wzgórza” są jedyną powieścią wydaną przez Emily Brontë. Ukazały się w 1847 roku pod pseudonimem Ellis Bell. Istnieje bardzo ciekawa teoria (plotka?), że w rzeczywistości za wszystkimi książkami sióstr Brontë (Charlotte, Emily i Anne) stała tak naprawdę Charlotte, która przypisując młodszym siostrom autorstwo, chciała dać im zabezpieczenie finansowe na wypadek śmierci ich ojca.

colette - Moje ulubione pisarki #1

Colette

Sidonie-Gabrielle Colette, matka chrzestna feministek i obrońców praw zwierząt. Skandalistka, aktorka, dziennikarka. Swoje pierwsze powieści, słynny cykl o Klaudynie, wydaje jeszcze pod koniec XIX wieku po pseudonimem Willy. Willy to mąż młodej Colette, Henry Gauthier-Villars, pisarz i kobieciarz, barwna postać paryskiego fin-du-siècle. To Willy przez lata nakłania swoją młodą żonę do pisania coraz to pikantniejszych powieści o uczennicy Klaudynie, które zgodnie z jego oczekiwaniami odnoszą sukces, i przypisuje sobie ich autorstwo. Colette ma go wreszcie dość w 1906 roku i odchodzi po 13 latach małżeństwa. Niestety prawa autorskie do jej bestsellerowych książek należą do Willy’ego i pisarka zostaje bez pieniędzy. Żeby przeżyć, Colette zostaje aktorką. Ma kilka romansów z kobietami, kolejny raz wychodzi za mąż, podczas wojny zostaje dziennikarką. Ale jej wielka kariera pisarska tak naprawdę dopiero ma się zacząć. Lata 20. i 30. to jej najbardziej płodny pisarski okres. W tym czasie uznana zostaje za największą żyjącą francuską pisarkę. Swoją najbardziej znaną powieść, „Gigi”, wydaje w 1944 roku – ma wtedy już 71 lat. Sceniczna wersja „Gigi” z 1951 roku otworzyła drzwi do kariery młodej Audrey Hepburn, którą Colette osobiście wybrała do tej roli.

Ze wszystkich książek Colette, które przeczytałam do tej pory (jest ich mnóstwo, nie wiem, czy kiedyś nadrobię wszystkie), najbardziej lubię Narodziny Dnia. Nie ma tu właściwie fabuły. Jest klimat upalnego prowincjonalnego lata i zmierzchu młodości, czasu kiedy już nic się nie musi, a także krytyka konwencjonalnego postrzegania roli kobiet. No i te opisy życia kotów! Mistrzowskie. Nikt tak wspaniale nie pisał o zwierzętach, jak Colette, nawet jeśli było to pisanie, ze względu na epokę, w której żyła, dość naiwne. Kazimiera Szczuka w posłowiu do „Dialogów Zwierząt” napisała: „pełne upodmiotowienie kobieco-zwierzęcego JA, nigdy nie wydarzyłoby się we francuskiej literaturze, gdyby nie istniała Colette”.

tove - Moje ulubione pisarki #1

Tove Jansson

Mama Muminków nie lubiła dzieci, a czasami nawet nie lubiła Muminków. Przez 40 lat żyła w lesbijskim związku. Pierwowzór Muminka zaś po raz pierwszy narysowała na drzwiach wychodka. Niezbyt przypomina to poczciwą starszą panią, która stworzyła miłe, obłe trolle fruwające na puszystych chmurkach, prawda?

Ale te trolle to też tak nie do końca miłe, a chmurki tylko czasem puszyste. Bo czasem do Doliny Muminków przychodziła Buka, a jak nie Buka, której tak bardzo, ale to bardzo bałam się w dzieciństwie (kto się nie bał?), to listopad. A listopad to naprawdę poważna i depresyjna sprawa. Tak poważna, że w książce „Dolina Muminków w listopadzie”, wesoły Muminek, który zawsze coś palnie, akurat żegluje z rodziną po morzu, a w ich ciepłym, niebieskim domku, na dzikiego rezydują persony tak zdołowane albo wyczilowane jak Mimbla, Filifionka i Paszczak. I jest to zdecydowanie najlepsza część Muminków.

zadie4 - Moje ulubione pisarki #1

Zadie Smith

Żałuję, że zabrałam się za czytanie Zadie Smith dopiero kilka miesięcy temu. Jej książki to jedna z najlepszych rzeczy, jaka przydarzyła się literaturze w tym stuleciu (i pod koniec poprzedniego). Barwne, epickie, wielokulturowe, trochę blokerskie jak u Irvine’a Welsha (ale z o wiele łatwiejszym dla tłumaczy slangiem), społecznie skomplikowane i prawdziwe, a do tego bardzo zabawne. „Białe zęby” mogłabym czytać na okrągło, gdybym nie miała jeszcze paru książek Zadie do nadrobienia (na szczęście jest młoda i wydała ich tylko kilka, więc zostały mi nieprzeczytane jeszcze tylko dwie). Kocham je za całokształt, ale chyba najbardziej z całego całokształtu za język. Postaci Smith mówią językiem tak żywym, że nawet czytając polskie tłumaczenie, w głowie mam ich głosy mówiące z konkretnymi akcentami. Kiedy dorosnę, chcę pisać jak Zadie Smith.

3 thoughts on “Moje ulubione pisarki #1

  1. Uwielbiam Zadie Smith! Na studiach takim tematem do dyskusji to zawsze było czym jest literatura kobieca. Czy pisana przez kobiety, czy przez mężczyzn też. Co to w ogóle znaczy literatura kobieca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top