Wstaję wcześnie rano z zamiarem podbicia popołudnia. W myślach ostrzę już pióro klawiatury, mam w głowie pełne zdania i obfite zarysy. Dzień w pracy schodzi mi na tęsknocie za umykających końcem lata i rozpoznawaniu u siebie kolejnych objawów właśnie odkrytego syndromu chorego budynku. Dzień tępi mi starannie temperowane pióro. Odkłada je do szuflady z podpisem „na później”, „na jesień”. Jesienią znów będziesz pisać długie i zaangażowane teksty, a teraz po prostu żyj melancholią końca lata.

Popołudniem zjadam więc zupę ogórkową, czytam Colette i wyprowadzam koty na balkon. Z poziomu mojego wysokiego pierwszego piętra prowadzę badania terenowe nad biosferą podwórka.

Lato chyli się ku upadkowi. Upadek następuje po cichu, ale jakże zauważalnie. Zachody słońca zapadają w mgnieniu oka i nie dają się przeoczyć. Jeszcze przed miesiącem przechodzenie dnia w wieczór wydawało się następować płynnie i niepostrzeżenie. A może to my byliśmy zbyt upojeni latem, by zwracać na to uwagę? Nawet koty zdają się zauważać, że coś się zmieniło. Dystyngowana, czarna kotka Nat upaja się ostatnimi promieniami słońca wpadającymi między żaluzje, jakby chciała nałapać ich na zapas. Jej brat, Ferguson, poluje na ostatnie w sezonie muchy. Przemawia do nich złowieszczym, ledwie słyszalnym dla ludzkiego ucha głosem. Mała kotka Twitty wyciąga swoją długą szyję, by lepiej widzieć świat pod nami. Przypomina teraz smukłego, wielkouchego sfinksa z tą swoją trójkątną, napiętą do granic wytrzymałości każdego mięśnia, twarzą.

Podwórko skrzy się od światła. Wibruje kakofonią dźwięków. To dziecięce krzyki zbierają się w jeden wspólny, doniosły głos. W oknie kamienicy naprzeciwko siedzi rudy pies. Staruszka w nieprzemakalnym fartuchu z chińskiego poliestru ciągnie za sobą czarnego jamnika. Pies drobi najmniejszymi krokami na jakie go stać, byleby tylko nie być szybszym od swojej pani o kulach. Ziemia jest sucha i sypka jak pył węglowy. Wzbija się tumanami kurzu pod stopami przecinającej drogę staruszce czarnowłosej dziewczynki. Jutro będzie tak biegła do szkoły i skończy się dla niej lato. Ale to jutro.

1 thought on “Koniec sierpnia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top