Czy wiecie, że dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pisarzy? Z tej to okazji, zupełnie przypadkiem, mam wpis jak znalazł. Podobno najgorszym wrogiem naszego procesu pisania jesteśmy my sami, podobno prokrastynacja to zwyczajne lenistwo i ponoć najtrudniej jest zacząć pisać, a potem to już górki. A bzdura! Istnieje co najmniej dziesięć innych rzeczy, które najbardziej przeszkadzają w pisaniu. Za chwilę je poznacie. Dla równowagi i pocieszenia wystąpią również rzeczy, które pisanie ułatwiają.
Przeszkadzają:
1. Ludzie, którzy zaglądają ci przez ramię
- A co tam piszesz? A mogę zobaczyć? A nie będzie ci przeszkadzać, jak tu usiądę obok ciebie? A przeczytasz mi?
- Ić stąd, człowieku podglądaczu! Nic już przez ciebie nie napiszę. I nic ci nie przeczytam. Mam atak paniki.
2. Internety
Serio, to jeden z największych wrogów pisarzy. Blogerów zasadniczo też. Internety kuszą. Internety łaszą się. No weź, tylko chwila, tylko pięć minut, tylko jeden listek miętowej czekolady. Dwie godziny później jesteś bogatsza o aktualne kryzysy w social media, ale co to za bogactwo? Zadie Smith radzi, żeby pracować na komputerze odłączonym od sieci (mogliście o tym przeczytać w tekście o poradach słynnych pisarzy) i w sumie ma rację.
3. Zła pora roku
Ale nie tak zła, że zima bo zimno, albo lato bo gorąco i sorry taki mamy klimat. Zła, czyli niepasująca. Wymyśliłam na przykład opowieść dla dzieci, która dzieje się zimą. Wpadłam na pomysł patrząc z mostu na ślady kaczych nóżek na zamarzniętej rzece. I już miałam siadać i spisywać wymyśloną historię, kiedy śnieg stopniał. I za cholerę nic nie napiszę w tym temacie do przyszłego roku, bo idzie wiosna i nie będzie już w ogóle nastroju.
4. Książki
To jest podstawowa zasada: piszesz, nie czytasz. Oczywiście bez czytania nie ma pisania, ale kiedy zabierasz się za pisanie jakiejś konkretnej formy literackiej to lepiej nie bądź pod przemożnym wpływem czytanej właśnie powieści, jeśli chcesz uniknąć bezwiednego, nieświadomego kopiowania, a nawet najlepsze naśladownictwo jest w sumie czymś nieudolnym. Są książki tak mocno wrzynające się w umysł, że siadając w trakcie ich czytania do pisania swoich rzeczy, możemy nagle mimowolnie przemycać do niego ich styl (chyba że piszemy fanfiki, ale fanfiki chyba też lepiej pisać po swojemu, a nie po cudzemu). To się może zdarzyć każdemu, więc zanim zasiądzie się po takiej lekturze do pisania, trzeba ochłonąć, odczekać i trochę zapomnieć. Oczyścić umysł ze świeżych literackich wrażeń. Inna metoda to czytanie kilku książek jednocześnie. Jesteśmy pod wpływem różnych narracji i dzięki temu zachowujemy potrzebny dystans i ryzyko zachorowania jest mniejsze.
5. Gotowanie i inne prace domowe
Kiedy piszesz, nie gotuj. Gotowanie zajmuje mnóstwo czasu, a jak już się wciągniesz to nawet tak ci się spodoba, że zrobisz jeszcze pastę z oliwek, chociaż wcale nie było jej w planie. A czas mija. Potem jeszcze to wszystko zjadasz, a po jedzeniu pisanie ma równie dużo sensu, co robienie pompek. Dziś prawie nie byłoby tego wpisu, bo wpadłam w ciąg kuchenny. Więc pamiętajcie o zasadzie: piszesz, jedz wczorajszy obiad (wczoraj poświęć na gotowanie z okładem).
6. Strach
Są rzeczy, których po prostu boisz się napisać. Najgorzej jest z wpisami blogowymi, bo gdy publikujesz coś, czego obawiasz się publicznie mówić, od razu musisz zmierzyć się z bezpośrednią reakcją czytelników. Miło jest, kiedy ta reakcja jest pozytywna, ale dobrze wiemy, że nie zawsze tak jest. Pamiętaj jednak, że wpis, którego się boisz, jest dokładnie tym wpisem, który musisz napisać – to są słowa Zwierza, który tak między innymi nauczał na ostatnim spotkaniu WroBlog i ja temu Zwierzowi wierzę, wy też wierzcie. W końcu co tak naprawdę złego może się stać?
7. Brak przestrzeni
Ten punkt wiąże się z punktem pierwszym, czyli ludźmi zaglądającymi przez ramię. Owszem, nie zawsze będziesz potrzebować cichego kąta. Możesz być typem człowieka, który jest w stanie pracować w skrajnym hałasie i robić to w pełnym skupieniu. Ja tak potrafię – nauczyła mnie tego praca w redakcji, gdzie nigdy nie było cicho, wszyscy darli ryja i rzucali kurwami, a jednak się pisało (dziennikarze tak mają). Ale nawet jeśli tak potrafisz, możesz mieć taki dzień, że tylko ty i biureczko, a świat za zamkniętymi drzwiami, bo inaczej nie wyciśniesz z siebie ani jednego słowa, inaczej nie ma pisania. Problem pojawia się, gdy mieszkasz na ograniczonej, współdzielonej przestrzeni. Wtedy albo trafi cię szlag, albo dasz współlokatorowi na kino.
8. Twój mózg
Podobno człowiek nie myśli literackim językiem tylko jakimiś obrazami i ochłapami. Ja myślę. I to jest koszmar, bo jak przychodzi do spisywania tego, co się wymyśliło i ładnie ułożyło w głowie, to się okazuje, że spisane wcale nie wygląda lepiej. Gorzej, to tylko marny cień tego, co się miało w głowie. O właśnie, to poprzednie zdanie pierwotnie wymyślone brzmiało o wiele lepiej w mojej głowie, ale moje palce nie nadążają za moim myśleniem, a moja pamięć krótkotrwała jest tak nędzna, że już sobie tego pierwotnego brzmienia nie odtworzę. I klops. Jeśli wasze mózgi działają podobnie, łączę się w bólu.
9. Życie
Generalnie nie powinno się zabierać za pisanie, jeśli nie ma się życia, bo się nie wie, o czym się pisze. Z drugiej strony, możesz sobie pomyśleć, że zamiast pisać o życiu, lepiej po prostu żyć. A życie robi wszystko, żebyś człowieku nie miał czasu na pisanie. I koło się zamyka.
10. Kot
Jeśli właśnie usiadł na klawiaturze. No przecież nie przegonisz kota!
Pomagają:
1. Kot
Jeśli nie siedzi akurat na klawiaturze. Kot posiada aurę zajebistości. Każdy szanujący się pisarz ma kota.
2. Wino
Dobrze mieć wino do pisania. Dzięki kieliszkowi wina możesz poczuć się bardziej literacko, artystycznie i z bohemy, a to już pierwszy krok do sukcesu. Poza tym wino rozplątuje języki, więc analogicznie rozplątuje ci klawiaturę.
3. Plan
Można bez, niektórzy wolą bez, ale lepiej mieć. Nawet jeśli nie chcesz planować wszystkiego jak leci, chcesz siebie zaskakiwać, zaplanuj chociaż strukturę, żeby wiedzieć gdzie jesteś. A jak wiesz gdzie jesteś, to wiesz gdzie masz wrócić i nie zostawiasz swoich projektów. Zawsze możesz tę strukturę w trakcie zburzyć.
4. Przymus
Zasadniczo nie jest dobrze pisać pod przymusem, nawet jeśli to przymus wewnętrzny, ale pewnie większość z Was przyzna jak motywującym bywa dzień, któremu na imię „deadline”. Wyznaczamy sobie na przykład, że piszemy godzinę dziennie codziennie, albo coś w ten deseń, i próbujemy się tego trzymać. Można wyznaczyć sobie kary za niedotrzymanie umowy, kara zależy od Waszej fantazji.
5. Książki
Ale według zasad z punktu czwartego listy „Przeszkadzają”.
6. Samotność
Bo już wyjaśniliśmy sobie, że przeszkadza nam brak przestrzeni i ludzie, którzy patrzą nam przez ramię.
7. Zdjęcia / moodboardy
Dobrze jest sobie tworzyć na dysku komputera takie foldery z inspirującymi zdjęciami. Nie trzeba ich nikomu pokazywać. Ja mam na przykład folder inspiracyjny z fotkami miejsc, o których piszę oraz (sic!) aktorów, którzy powinni zagrać wymyślonych przeze mnie bohaterów. Trochę dlatego, że nie umiem wyobrażać sobie zupełnie nowych, nieistniejących twarzy, a trochę przez to, że mam mózg wyżarty przez filmy. Na moodboardach można mieć zdjęcia miejsc, ludzi, kolorów, wszystkiego co pobudza nasz umysł w danym temacie.
8. Toaleta
Najlepsze pomysły ma się na kiblu. Niektórzy twierdzą, że podczas mycia zębów. To też, ale najlepiej i tak na kiblu, tylko się o tym nie mówi głośno, bo to nie brzmi dobrze.
9. Pora roku – ta właściwa
Kiedy jest fala upałów, to się jakoś z automatu umieszcza akcję podczas fali upałów i to się tak dobrze pisze, tak się to przeżywa, jakby się naprawdę było w tym miejscu, o którym się pisze (no bo w sumie się tam jest, dzięki pogodzie).
10. Notatki
Ponieważ mózgi są zawodne i ten genialny temat na wpis o 10 rzeczach, które przeszkadzają w pisaniu, który wpadł do głowy na kiblu, może zaraz wylecieć z głowy, należy zawsze mieć gdzieś w pobliżu notes. Notes to najlepszy kompan.
Pani Ado, ja mam na dysku swojego laptopa ileś tam kawałków. Czy lepiej pisać w Wordzie czy na blogu?
to nie ma większego znaczenia 🙂 jak komu wygodniej. Word jest wygodny, no i działa offline, więc nie jest się zależnym od internetu, gdy akurat chce się pisać. Ja akurat zawsze piszę w wordzie, potem kopiuję teksty na bloga
To chyba niewygodnie? A jak jakieś słowo, wypowiedzenie, linijka, znak interpunkcyjmy uciekną?
To chyba niewygodnie? A jak jakieś słowo, wypowiedzenie, linijka czy znak interpunkcyjny uciekną?
mi pomaga w pisaniu muzyka, a właściwie moich kilka ulubionych piosenek, taka lista muzyczna do pisania.
U mnie odwrotnie, za bardzo skupiam się na muzyce, żeby przy niej pisać. Właśnie żeby poodpisywać na komentarze na blogu, musiałam wyłączyć youtuba 🙂
aż sobie zapiszę cały punkt dziewiąty z pierwszej listy, bo jest wart cytowania!
Twoja szczerość jest ujmująca 😉 chociaż ja tam raczej pod prysznicem myślę lepiej
Prysznic też jest dobry 🙂
Dla mnie moodboardy i samotność to największe „pomagacze”. Fajny tekst. Zapisuję sobie i będę podawała dalej.
Moodboardy to też fajna zabawa i dobra wymówka, żeby bez wyrzutów sumienia przeglądać obrazki w necie 🙂
Trafione w punkt. W dziesięć punktów. W sumie to w dwadzieścia… Łączę się w bólu przy 8ce z pierwszej listy!
Dziękuję 🙂