W świecie seriali panuje prosta zasada: widzowie powinni lubić głównego bohatera. To podstawowy warunek tego, że będzie się chciało śledzić losy danej postaci przez kolejne odcinki i sezony. Protagonista może przy tym być wcieleniem szatana, psychopatycznym zabójcą albo kanibalem, bez szkody dla naszych pozytywnych uczuć ku niemu. Jedno czego nie może, to bez przerwy nas irytować. Oczywiście tę zasadę nie raz próbowano naginać. Kogo nie irytował cierpiący na nerwicę natręctw Adrian Monk czy pedantyczna Monica Geller? Ale Monk był genialnym detektywem, a Monica miłą i zabawną osobą. Tego nie da się powiedzieć o Hannah Horvath, bohaterce stworzonego przez Lenę Dunham serialu „Girls”. Hannah jest po prostu wkurzająca i nie da się jej darzyć sympatią. Właśnie ruszył piąty sezon „Dziewczyn” i z tej okazji się nad nią popastwię, po czym zasiądę do oglądania najnowszego odcinka.

1. Hannah myśli, że świat kręci się wokół niej.

Tak myślą też wszystkie czterolatki. Nie byłoby w tym może nic strasznego, gdyby Hannah zachowała swoje przekonanie dla siebie i nie zdarzało się jej go uzewnętrzniać w najmniej odpowiednich momentach. Czy komukolwiek z odrobiną empatii w sercu przyszłoby do głowy, żeby na pogrzebie pytać wdowy o to, co teraz z naszą książką, którą miał wydać jej dopiero co zmarły mąż?

2. Hannah cierpi na manię wielkości.

To w sumie nic złego myśleć sobie, że jest się genialnym twórcą i głosem pokolenia. Kto wie, może to nawet prawda. I nie ma też nic strasznego w podporządkowywaniu życia realizacji planów wynikających z tego przekonania. Do momentu, w którym to tylko nasze życie. Zmuszanie rodziców, by wciąż ją finansowali, żeby mogła pisać książkę, gdyż jest głosem pokolenia, podczas gdy ona jest dorosła, a oni nie chcą już dawać jej kasy, jest nie fair. Nawet jeśli rodzice biedni nie są. Nie chcą to nie, to jest ich sprawa. Masz 24 lata i możesz radzić sobie sama. Może pójdziesz do pracy i założysz bloga? No do cholery, nie jesteś pępkiem świata, a reszta ludzi to nie są twoje podnóżki!

girls Allison Williams Jemima Kirke Lena Dunham Zosia Mamet 1024x764 - Czego nie lubię w Lenie Dunham i dlaczego mogłaby być moją najlepszą kumpelą

3. Hannah nie słucha ludzi, bo interesują ją ich historie.

Hannah słucha po to, żeby reagować i szybko zmieniać temat na sprawy Hannah. Prawdopodobnie jest w tym podobna do większości ludzi, ale w serialu to irytuje sto razy bardziej.

lena dunham and adam - Czego nie lubię w Lenie Dunham i dlaczego mogłaby być moją najlepszą kumpelą4. Dlatego, że Hannah jest gwiazdą, a cała reszta bohaterów to satelity.

Problemem serialu jest to, że Dunham stworzyła go za bardzo hannocentrycznie. Hannah jest tak naprawdę alter ego Leny (czytam właśnie „Nie taką dziewczynę”, w której Dunham pisze o sobie, i nie mam już najmniejszych wątpliwości, że w „Girls” autorka gra samą siebie). Tymczasem inne postaci, nakreślone tak, by przede wszystkim tańczyć wokół głównej bohaterki, dużo łatwiej obdarzyć sympatią, nawet jeśli to zmienna sympatia.
Jessa, którą bardzo lubiłam w pierwszej serii, w kolejnych jest trudna do zniesienia (tłumaczy się ją uzależnieniem od narkotyków).
Marnie, z którą trochę się utożsamiam (sama nie wiem dlaczego, chociaż może trochę wiem, ale o tym będzie na końcu tekstu) jest napisana tak, żeby jej nie lubić i współczuć jej jednocześnie. I tak się jej nie lubi i współczuje na zmianę, to jest strasznie smutna postać.
Shoshana jest przez scenariusz traktowana zdecydowanie mniej poważnie, niż na to zasługuje.
Przez długi czas najbardziej lubiłam Raya, ale niestety w pewnym momencie scenarzyści przestali się nim interesować i bohater przestał być tak ciekawy, jak na początku.
Obecnie moją ulubioną postacią z „Girls” jest Adam, którego w pierwszej serii naprawdę nie dało się lubić, bo jak tu lubić kogoś, kto zmusza swoją dziewczynę do samych uwłaczających godności zboczonych rzeczy. Na szczęście w kolejnych odcinkach Adam oprócz penisa zyskał nie tylko pokrętną, ale też bardzo intrygującą osobowość, więc polubiłam go do tego stopnia, że już nawet przestałam uważać, że jest brzydki. On ma po prostu dziwną twarz, a dziwne twarze są fajne.
Tymczasem Hannah jak nie lubiłam w pierwszym odcinku, tak nie lubię jej dalej.

lena2 1024x683 - Czego nie lubię w Lenie Dunham i dlaczego mogłaby być moją najlepszą kumpelą
5. Hannah to przerażająca ekshibicjonistka.

I wcale nie chodzi o to, że ciągle się rozbiera. Tym bardziej o to, że rozbierając się, pokazuje swoje ciało odbiegające od standardów kobiecości, które próbuje się nam zaprogramować przy pomocy porno. Naprawdę spoko, że się Lena pokazuje w tym serialu taka, jaką jest i że nie ma z tym problemu. Ja też nie mam z tym problemu. Zresztą przerażają mnie trochę ludzie, którzy mówią, że pokazywanie takiego nieidealnego ciała jest czymś obleśnym. Obleśne to są mózgi wypaczone przez pornole.

nietaka - Czego nie lubię w Lenie Dunham i dlaczego mogłaby być moją najlepszą kumpelą
To jest bardzo chaotyczna i nierówna książka. Trochę z gatunku „ale po co napisano tę książkę”. Wiem z niej jednak, że Hannah i Lena to ta sama osobowość

Niech się więc Lena rozbiera na zdrowie. Ale częstotliwość tych scen naprawdę zakrawa o jakiś ekshibicjonizm. Tak jak i niektóre jej opowieści. Tu akurat posłużę się przykładem książkowym. Nie ma nic złego w odrobinie ekshibicjonizmu, nawet jeśli się pisze o wizytach u ginekologa. To nie powinno być jakieś tabu, mamy XXI wiek., ale jest Dunham tak ekshibicjonistyczna, że aż nudna. Po prostu przestaje cię obchodzić. To tak jakbym ja tu na blogu ze szczegółami zaczęła opisywać zabieg usuwania polipa i to, jak się strasznie bałam, że mam raka. Ale chyba nie byłabym w stanie napisać o tym tylu publikowalnych znaków ze spacjami. Naprawdę nikogo to nie obchodzi.

6. Hannah jest okropnie dziecinna.

Kiedy mówi swoim kolegom z pracy w magazynie, że przegrali życie, zatracili siebie przestając pisać i skupiając się na ogłupiającej robocie i tylko ona jest tutaj prawdziwą pisarką, więc rzuca pracę i „fuck you all”, to nawet jeśli jej diagnoza co do kolegów jest słuszna, jej zachowanie to wyjątkowo nieprofesjonalny, żałosny i dziecinny wybryk. Ja bym się za siebie wstydziła na jej miejscu. Ale Hannah się nie wstydzi. Bo…

girls 1024x512 - Czego nie lubię w Lenie Dunham i dlaczego mogłaby być moją najlepszą kumpelą

7. Hannah nie ma empatii (patrz punkt 1).

8. Hannah zachowuje się tak, jakby wcale nie lubiła swoich przyjaciół.

Zresztą wszyscy w serialu zachowują się tak, jakby się nawzajem nie lubili (pada nawet takie zdanie w którymś z odcinków). A na pewno nie lubią Hannah. Bo jak ją lubić (w poprzednich siedmiu punktach wylistowałam dlaczego się nie da). A jednak się przyjaźnią. To wielka tajemnica tego serialu..

Co więcej, to wielka tajemnica życia.
Bo prawda jest taka, że bardzo nie lubię Hannah (Leny). A jednak mogłaby być moją najlepszą kumpelą.
„Girls” ogląda też moja przyjaciółka. I doszłyśmy kiedyś razem do wniosku, że Hannah to Ulka, nasza wspólna przyjaciółka. Hannah jest Ulką, a my kochamy Ulkę. Chociaż jest okropna, bywa egoistyczna, wiele razy widziałyśmy jej biust, stosuje wyrafinowany szantaż emocjonalny i w wieku 10 lat uznała, że jest mądrzejsza od własnej matki. Ale ją kocham bardzo.
Mogłabym więc kochać Hannah, gdybym była Marnie, dla której Hannah jest taka niedobra. Podejrzewam, że to właśnie dlatego przez cały serial nie wiadomo dlaczego identyfikuję się z Marnie.

6 thoughts on “Czego nie lubię w Lenie Dunham i dlaczego mogłaby być moją najlepszą kumpelą

  1. Mnie Marnie doprowadza do szału, Podobnie Hannah, ale w jej całym szaleństwie widzę pokrętny umysł człowieka, który powiedziałby to wszystko, ale się boi. Hannah ma wszystko gdzieś, tak jak każdy chciałby mieć. Plus jest to mocno przekoloryzowane. Niemniej zazdroszczę Hannie niejednokrotnie tego, bo ja wstydzę się każdego wypowiedzianego słowa, ciągle oduczam się przepraszać za zbyt głośne oddychanie. Hannah robi z siebie raz za razem idiotkę i ma to gdzieś. Nikt nie musi jej mówić, że jest dobra, ona to wie. Ma w sobie to, co zazwyczaj ma w sobie wielu mężczyzn. Przecenianie siebie, pewność siebie graniczącą z absurdem. Ci mężczyżni potem zdobywają nagrody, bo kobiety wstydziły się wziąć udział w konkursie. Dlatego tak jak Hannahjest dziwna, tak Hannah jest inspirująca dla mnie 🙂

    1. Marnie jest właśnie taką kobietą, która przeprasza, że żyje i tak bardzo brak jej pewności siebie, jakby cały jej przydział zabrała Hannah. Chyba dlatego własnie Marnie jest taka wkurzająca, bo odnajdujemy w niej te, też przerysowane cechy, stłamszonej przez oczekiwania społeczne kobiety, która ma być idealną, grzeczną dziewczynka, która się wstydzi nie wychyla. Marnie jest trochę taką smutną postacią, na którą społeczeństwo probuje wychowywać kobiety.
      A Hannah to jej zupełne przeciwieństwo, tak jak piszesz. W ogóle bardzo podoba mi się w tym serialu to, że bohaterki są jednocześnie nosicielkami schematów i pełnokrwistymi postaciami, które potrafią wkurzać nas tak, jak prawdziwe osoby.

  2. Dziwiło mnie w tym serialu najbardziej to, że Hannah chce zostać pisarką, a właśnie nie potrafi słuchać (a może to ja mam jakieś dziwne wyobrażenie bycia pisarzem?). „Girls” oglądałam z wypiekami na twarzy, zwłaszcza pierwszy sezon, a po trzecim mój zapał osłabł i już mnie tylko irytował. Może też dlatego, że odkryłam, że Lena Dunham tak naprawdę nie jest dziewczyną znikąd i ten szklany sufit nie jest tak gruby do przebicia. A na koniec doszła jeszcze książka.

    1. Podobno pisarze tak naprawdę zawsze piszą o sobie, ale zwykle kryją się z tym lepiej niż Lena:)
      Ja się tam nie złoszczę na ludzi, którzy mieli łatwiejszy start, w końcu to nie ich wina, że urodzili się akurat w takich domach a nie innych. Wiadomo, że bardziej jednak imponują mi osoby, które, żeby osiągnąć sukces artystyczny musiały się skądś wyrwać, które wszystko zawdzięczają tylko sobie, swojemu talentowi i determinacji (jak na przykład Kenneth Branagh, który pochodzi z robotniczej rodziny, w której nie tylko nie czytało się Szekspira, w ogóle nie za bardzo się czytało). Po prostu z takimi osobami łatwiej mi się identyfikować niż z taką Leną wychowaną w nowojorskim lofcie. Tu nie chodzi o żadną zawiść, to po prostu kwestia identyfikacji.

      1. Nie złoszczę się na Lenę Dunham, że miała łatwiej, tylko za to, że grała taką i zataiła część prawdy. Wiele dziewczyny myślało, że jest Hannah, a nie Leną z bohemy artystycznej Nowego Jorku. Nie mam jej za złe, że była bardziej uprzywilejowana, nie nie, tylko, że udawała kogoś, kim nie była (i tu nie chodzi o postać filmową, ale o Lenę Dunham poza planem).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top