Przyjeżdżam do Łodzi. Listopad obdarł ten kraj ze wszystkich kolorów jesieni. Gdy za pół roku będę wspominać ten wyjazd, wspomnienia będą czarno-białe, czy szare raczej, tak jak szare były moje sny, gdy miałam jeszcze w domu czarno-biały telewizor marki Unitra. Polski bus zostawia nas na dworcu kaliskim. Jest więc listopad, jest Łódź. Listopad plus Łódź. Najbardziej depresyjne połączenie świata. Kto normalny jedzie na urlop w listopadzie? Do Łodzi!

W Łodzi trzeba zobaczyć murale. Trzeba też iść do muzeum Semafora i muzeum filmu. Bo nie ma polskiego filmu bez Łodzi. Animacje to nawet są. Osobiście zawsze wolałam te z Bielska-Białej. Reksio, Bolek i Lolek. Nie cierpiałam Koralgola. Nie cierpiałam tak bardzo, że było mi smutno, że muszę oglądać wieczorynkę. Za to te filmy współczesne z Semafora, wcale nie wieczorynkowe, jakie one robią wrażenie!
Ale film. Film polski. Nie byłoby go bez tej Łodzi. Filmówka wychowała tyle pokoleń twórców, a oni tak jej się odwdzięczają. Tak jej nienawidzą. Ciągle pokazują biedę i beznadzieję. Chyba nie ma drugiego takiego miasta w Polsce, któremu tak by się dostało w polskich filmach. Żaden Wałbrzych, Sosnowiec, ani Radom z kawałów o chytrej babie. A może wcale jej się nie dostaje. Ona po prostu taka jest, nikt jej nie rysuje pocztówek. Taki Wrocław, jak już gra w filmie siebie, a nie udaje innego miasta, to zawsze pocztówka. Co za nuda! A Łódź, Łódź to kurwa, ale też centrum świata.

Więc może jednak nie żadna nienawiść, tylko bardzo szczera miłość? Zobaczcie jak ją pokazują polscy filmowcy.

Marek Koterski zdaje się nienawidzić Łodzi bardziej niż ktokolwiek. Ten równoważnik zdania mówi więcej niż tysiąc słów (Ajlawju). Dodajmy, że większość akcji filmu dzieje się we Wrocławiu, który wygląda jak cholerna pocztówka.

https://www.youtube.com/watch?v=UtLR5KAbkPE

Nic śmiesznego. W tym monologu Adaś Miauczyński nienawidzi Łodzi tak bardzo, że współczujemy i jemu i miastu. To jakiś cud, że po tym filmie Łodzianie nie zaczęli masowo skakać z okien.

Aleja Gówniarzy. W Łodzi nie ma perspektyw, więc główny bohater, chce uciec do stolicy. Tymczasem okazuje się, że jednak jest tam centrum Ziemi.

37520Daleko20od20szosy20001 - Łódź, kurwaDaleko od szosy. Czyli w Łodzi są jeszcze perspektywy, bo Leszka tam z tej wsi coś ciągnie. Chociaż ciągnie go też na Śląsk. A najbardziej ciągnie go do niejakiej Ani. Co nie zmienia faktu, że Łódź i tak pokazują w tym serialu depresyjnie. Jedyne niedepresyjne zdjęcia nakręcono w Ciechocinku, tam gdzie dom zdrojowy.

 

Ziemia obiecana. Klasyk, wiadomo. Czyli sen o wielkiej Łodzi. Prawie jak sen o Warszawie, ale jednak inaczej.

Lepiej być piękną i bogatą. Czyli w Łodzi dzieją się niepojęte rzeczy, które się nie śniły kapitalistom z XIX wieku i zwykła tkaczka okazuje się prawowitą właścicielką fabryki, w której pracuje. Takie chwyty z meksykańskich telenowel tylko w Łodzi, tylko w latach 90.

lepiej - Łódź, kurwa

Edi. Czyli jak opowiadać o żulach i złomiarzach, to tylko na tle Łodzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top