Nie sposób wyobrazić sobie bardziej irytującego nośnika. Nie odtworzysz wybranego utworu kiedy chcesz – najpierw przez kilka dobrych minut musisz przewijać taśmę. Jeśli nie jesteś szczęśliwcem z magnetofonem automatycznie zmieniającym strony, robisz to ręcznie. Nie znasz dnia, ani godziny, gdy podła głowica wciągnie taśmę, którą później z drżeniem rąk będziesz wydłubywać z mechanizmu. Kaseta magnetofonowa – nośnik udręki i ekstazy. Różni ludzie przebąkują o jej wielkim powrocie. Nie należy w to zanadto wierzyć, ale na mały powrót zawsze znajdzie się miejsce.

Najpierw ogłoszono jej śmierć. Czas był najwyższy. Co nigdy nie wyszło płycie CD, w końcu udało się nośnikom cyfrowym – dopiero format mp3 ostatecznie pogrzebał kasetę, chociaż jeszcze chwilę wcześniej – jako nie dla wszystkich dostępna nowinka – cyfrowe pliki bywały przegrywane na magnetofonowe taśmy. W 2010 roku firma Phillips zaprzestała produkcji Walkmana, a rok później Oxford English Dictionary usunął ze swojej nowej edycji słowo „cassette tape”. W tym samym roku 2011, gdy kaseta oficjalnie miała być już martwa i raz na zawsze wykreślona ze słownika, sprzedaż nagrań na tym nośniku w porównaniu do roku poprzedniego wzrosła o połowę (według danych Nielsen Sound Scan).
W międzyczasie zaczęły mnożyć się inicjatywy mające na celu uchronienie jej przed zapomnieniem. Na początku był to wysyp towarów przeróżnych z wszechobecnym wizerunkiem kasety, jako ikony tego, co oldschoolowe czy vintage – wszystko opatrzone tymi tagami sprzedawało się kilka lat temu na pniu nie tylko jako wyraz nostalgii za latami 90., ale też zwyczajnej mody. Gdzieś w tle tej modowej otoczki, kaseta żyła swoim nowym życiem nadawanym jej przez sentymentalnych szaleńców i freakowych melomanów. I nie mówimy tu o kolekcjonerach kaset, lecz o ich wydawcach.
Teraz zadajmy sobie zasadnicze pytanie: po co? Po co słuchać kaset? Po co produkować kasety? Jak można w ogóle jeszcze chcieć ich słuchać? Pamiętacie, jak byliście na nie skazani? Być może aż za długo. W latach 90., nawet jeszcze na początku XXI wieku, szczególnie gdy miałeś dopiero kilkanaście lat, płyty CD często były poza twoim zasięgiem. Powiedzmy sobie szczerze: chodziło o pieniądze. Jeśli już w końcu dorobiłeś się odtwarzacza, pewnie i tak rzadko kupowałeś krążki. Nie mogąc doczekać się upragnionego albumu często i w końcu wybierałeś kasetę. Jakość była gorsza, ale cena robiła różnicę. Pewnie, że nie chciałbyś do tego wrócić tak całkiem i na zawsze. Ale minęły lata i pojawiła się nostalgia.
Tak naprawdę nikt nie tęskni do wątpliwej jakości nagrań na kasetach magnetofonowych. Może i te szumy mają urok, ale nie o to chodzi. Chodzi o rytuały.
O przewijanie taśmy ołówkiem. O wyczekiwanie przy programie 3 Polskiego Radia z palcem na przycisku record, bo zapowiedzieli, że dziś nadadzą w całości album, którego pragniesz. O to nieszczęsne czyszczenie głowicy, która i tak w końcu zeżre tę taśmę. O uzupełnianie wyłamanych ząbków papierem, gdy kaseta została zabezpieczona przed ponownym zapisem, a ty jednak chciałbyś ją skasować. O kompilowanie własnych składanek. Żaden inny nośnik nie generował aż tylu ceregieli.
Dziś ten kawałek plastiku to przede wszystkim łącznik z dzieciństwem jako wspólnym rówieśniczym doświadczeniem. Przy czym to, czego z taśm słuchaliśmy – czy to był punk, metal czy Ace of Base, nie ma większego znaczenia. Wspólne były rytuały. To jest strona A.
Strona B – Kaseta XXI wieku
She&Him
Duet stworzony przez aktorkę Zooey Deschanel i M Warda swoją płytę z 2013 roku „Volume 3” wydał, oprócz CD i winylu, również na kasetach. Muzyka zespołu (podobnie jak fryzury Zooey) inspirowana jest popem z lat 60. Jest lekko, przyjemnie i bardzo retro. Wystarczy przesłuchać kilka piosenek i już wiesz, że taśma magnetofonowa to dla nich idealne miejsce.
MGMT
„Alien Days” to pierwszy singiel z trzeciego albumu zespołu. Kaseta ukazała się w kwietniu 2013 roku i oprócz dwóch nagrań zawierała kod do ściągnięcia ich z sieci. To tak na wypadek, jakby jednak nie było gdzie odtworzyć taśmy.
British Sea Power
Gdy w 2013 roku brytyjska grupa wydała na kasecie limitowaną edycję albumu „Machinerie of Joy”, jej lider Scott Wilkinson, tłumaczył, że chodzi nie tylko o nostalgię, ale również o możliwości, jakie daje dwustronność tego nośnika. I tak stronę A wypełniły wersje demo, na B trafiła zaś właściwa zawartość albumu. Na płycie też by się zmieściło, ale nie burzmy idei – w końcu taśma demo z zasady przynależy do świata kaset.
Soundtrack „Guardians of the Galaxy”
Ścieżka dźwiękowa komiksowego blockbustera z wytwórni Disneya „Strażnicy Galaktyki” ukazała się najpierw na kompaktach i winylach dochodząc nawet do pierwszego miejsca słynnej listy Bilboardu. Pod koniec 2014 roku, wraz z wydaniem filmu na DVD i Blu-Ray do sprzedaży trafiła limitowana edycja kasety magnetofonowej. Dodajmy, że wszystkie utwory na tym soundtracku to oryginalne nagrania z lat 70. (m.in. David Bowie i Jackson 5) i mamy idealny mix tape dla Amerykanina około 40 z łezką w oku wspominającego dzieciństwo.
Limp Bizkit
Im z kasetą nie wyszło, chociaż starali się ugrać na niej co nieco promocji. W 2014 roku zespół Freda Dursta miał wydać na kasecie singiel „Endless Slaughter” z wciąż oczekiwanego (jest połowa roku 2015 i fani nadal oczekują), siódmego albumu Stampede of the Disco Elephants. Edycja nie dość, że limitowana, to w dodatku mieli sprzedawać ją tylko na kasetach. Nic jednak z tego nie wyszło i ostatecznie utwór Limp Bizkit można ściągnąć za darmo na ich stronie. Może to i lepiej, bo recenzje zebrał nie najlepsze. Z kasety został tylko projekt okładki.
San Francisco
To miasto jest kolebką i mekką tylu rzeczy, że aż strach wyliczać. Okazuje się być nią też dla współczesnych wydawnictw kasetowych. Sanity Muffin, Beach House i Two Thousand Tapes to tylko kilka z wielu działających tam wytwórni, wypuszczających tylko i wyłącznie na taśmach nagrania lokalnych artystów.
Cassette store day
Na pomysł kasetowego święta wpadła didżejka radia BBC 1 Jen Long. Międzynarodowy Dzień Kasety miał już dwie edycje w Wielkiej Brytanii i Stanach. W 2013 roku z okazji tego dnia ukazało się na kasetach ponad 50 albumów, a w tamtym roku było ich już 300. Tutaj przeczytacie wpis Jen po co w ogóle jest ten dzień i dlaczego nie ma w nim nic hipsterskiego.
Kaseta polska
Polska nie jest gorsza i swoje wytwórnie kasetowe ma. Sangoplasmo i Oficyna Biedota to najbardziej znane niezależne wydawnictwa specjalizujące się w tym nie całkiem zapomnianym nośniku.
Taa, głowica wciągająca taśmę. Jak można wypisywać takie bzdury? Głowica jest nieruchomym elementem i nie jest w stanie wciągnąć czegokolwiek. Ale kogo to obchodzi gdy powszechna staje się trzecia kategoria prawdy?
grzeczniej wytknąć błędu już się nie dało?
No tylu ciekawych informacji to się nie spodziewałem, gdy zaczynałem czytać ten artykuł. A mój Technics RS-AZ6 od kilku tygodni stoi odkurzony i działający, i nie tylko zdobi wieżę na półce.
Do usług! Technics odkurzony, czyli otwierasz taki mały elektro-skansen? 😉