Czy koncept usuwania owłosienia z kobiecych ciał to twór patriarchatu i kapitalizmu? Tak. Jak, uwaga (!), prawie wszystko.

To nie jest konieczność, ani nasz całkowicie wolny od kulturowych wpływów, wybór, bo, uwaga (!) wszyscy ulegamy wpływom. Tak samo jak noszenie majtek (tu akurat duże znaczenie ma klimat, chociaż czekajcie, do XIX wieku w Europie praktycznie nikt ich nie nosił), czy to, że mężczyźni golą brody, czynność ta bezpośrednio powiązana jest z dominującymi w kulturze wzorcami.

To, że dziś golimy nogi, pachy i bikini to nie kwestia higieny tylko obowiązującej patriarchalnej i kapitalistycznej kultury, która promuje taki, a nie inny kanon piękna. To samo dotyczy kwestii makijażu, dążenia do jak najszczuplejszych ciał i paru innych spraw urody, które zajmują nasz czas i całkiem sporo myśli. Ktoś, nie tak całkiem dawno temu, uznał, że może by zarobić więcej pieniędzy, sprzedając maszynki do golenia również kobietom, a dziś mamy z tego potężny sektor przemysłu beauty.

goldsmith patti smith before after easter vinyl - Dzieje bobra. O włosach na ciele, wyborach i wpływach
Patti Smith na okładce płyty Easter w roku 1978. Czyżby ten widok nikogo wtedy nie dziwił?

Czy owłosione laski z instagrama narzucają nowy kanon?

Sięgając do źródeł, czyli do tego, co już 30 lat temu pisała Naomi Wolf konstruując pojęcie Mitu Urody, powiedzmy sobie w skrócie, że:

  • patriarchatowi zależy, żebyś spędzała jak najwięcej czasu myśląc o urodzie, zamiast o polityce, realizacji swoich ambicji, władzy, zaangażowaniu publicznym i swoich prawach.
  • kapitalizmowi zależy na tym, byś wydawała jak najwięcej pieniędzy, więc tworzy dla ciebie nowe potrzeby, a przemysł beauty, mody i diet to potężny kapitał.

Czy to znaczy, że jakieś laski z instagrama mogą mówić nam, że skoro golimy się tu i tam to jesteśmy ofiarami patriarchatu i żeby z nim walczyć, musimy porosnąć włosiem, inaczej nie dostaniemy medalu prawdziwej feministki? No nie. To nie jest w porządku. Ale rozróżnijmy:

  • jeśli ktoś stwierdza fakt, że to, iż golimy dziś nogi, pachy, bikini to wynik wpływu kapitalizmu i patriarchatu, to po prostu stwierdza ten fakt. Tu nie ma się z czym kłócić. Wszyscy ulegamy wpływom, a najmocniej tym które są mocno nam wdrukowane. Teraz masz już świadomość, jakim. Nie musisz z tą świadomością nic robić. Naprawdę. Nie musisz się nawet obrażać. To, że twoje wybory pokrywają się z obowiązującym kanonem, nie znaczy, że jesteś bezwolną jednostką. Stwierdzenie faktu istnienia wpływu to nie atak, ale częstą reakcją jest wysuwanie kolców, albo wpędzanie się w poczucie winy. Odbieranie tych faktów personalnie to jest wielkie zwycięstwo kultury, w której rządzi indywidualizm.
  • gdy ktoś mówi ci dosłownie, że jesteś bezwolną ofiarą patriarchatu goląc te wszystkie części ciala, i to jeszcze często mówi to personalnie, stawiając cię w pozycji strażniczki patriarchatu, dodatkowo próbując narzucić ci swój kanon, nie jest w porządku. Tak nie można. To jak najbardziej jest atak. Tak, też mnie to wkurwia.

Problem z akceptacją tego, że można się nie golić, wydaje się całkiem spory, skoro ludzie w internetach piszą obcym osobom, że ich nieogolone nogi są obleśne. Jednocześnie nie mając nic do owłosionych męskich łydek. To jest w ogóle ciekawa sprawa. Ciekawa jest też sprawa świadomości kulturowego wpływu na golenie ciał. To jest mniej więcej ta sama świadomość, która dotyczy tego, co wpływa na nasz bałagan w głowie, który każe nam przez lata wpędzać się w kompleksy, myśleć źle o swoich ciałach, chociaż wszystko z nimi w porządku.

Odkryciu tej świadomości, że nasze zniewolenie obsesją piękna bierze się z zewnątrz, przyklaskujemy. Cieszymy się z wiedzy, że to jednak nie z nami jest coś nie tak, tylko ze światem. Ale przecież lubimy mieć gładkie ciała, lubimy się malować i używać wielu kosmetyków. Tutaj trudniej pogodzić się nam z faktem, że ktoś narzuca nam to z zewnątrz. Przecież wcale nie narzuca! Tylko, że istnienie wpływu wcale nie sprawia, że nasze wybory automatycznie muszą stać się zero-jedynkowe. Nie mówmy, że ten wpływ nie istnieje, bo to zwyczajnie nieprawda. Ale serio, to nam naprawdę nie umniejsza.

patti 692x1024 - Dzieje bobra. O włosach na ciele, wyborach i wpływach
Jeszcze więcej Patti

Jak szybko zmienia się kanon na przykładzie bobra

Kanon urody nieustannie się zmienia. To straszny truizm, ale wydaje się nam, że nie dzieje się to wcale tak szybko. Na poparcie tezy o zmianach przytaczamy sztandarowy przykład sylwetka Venus z Willendorfu versus współczesne modelki. Tymczasem taka kwestia owłosienia kobiecych ciał, którego istnienie wydaje się nam dziś takie obrzydliwe, to ostatnie sto lat. A jeśli chodzi, dajmy na to, o bikini, to tak naprawdę jakiejś dekady. I tutaj wkraczam z elementem rozrywkowym. Opiszę wam bowiem dzieje bobra (uwielbiam to słowo, wybaczcie). Mojego bobra i tak w ogóle. Dzisiaj kobiece łoniaki są po prostu ble, prawda? Jeszcze niedawno były całkiem neutralne. Nie mam aż tak wielu lat, ale w kwestii bobra widziałam już wszystko.

Dzieje bobra

Kiedy na początku lat 90. odkryłam w szafie ojca kolekcje Twoich Weekendów i magazynu dla naturystów (czy szperałam w ich poszukiwaniu, być może), wszyscy tam, laski i kolesie, mieli bobry. Wielkie bobry. Dziewczyny na dziwnym francuskim porno z lat 80., które jakieś dziesięć lat później ściągnęłyśmy z akademickiej sieci, miewały nawet takie, które kończyły się na brzuchu. Nie wierzyłam, że to możliwe, aż w ciąży wyrósł mi włos nad pępkiem, który później magicznie zniknął.

Gdy wyrosły mi pierwsze łoniaki to był jednak trochę szok, tak jak szokiem jest większość rzeczy, która dzieje się z twoim ciałem podczas dojrzewania, chociaż teoretycznie wiesz, co się stanie. Tak więc najpierw chciałam się ich pozbyć, ale nie żyłam jeszcze w świecie, w którym tak się robiło, więc sobie rosły.

Na początku XXI wieku dowiedziałam się, co to braziliana. Wszystkie chciałyśmy mieć paski.

W 2006 roku było bardzo gorące lato i mój kolega ogolił mi bobra, tak całkiem. Żeby nie było, zgodziłam się na to. To było dość zabawne wydarzenie. I tak już zostało na długie lata. W międzyczasie okazało się, że zero łoniaków to nowy kanon.

Chociaż jeszcze na początku drugiej dekady XXI wieku moja koleżanka dostała ofertę współpracy reklamowej dotyczącej farb do włosów łonowych. Odmówiła, bo prowadziła grzecznego bloga o modzie retro, więc firma chyba nie ogarnęła czegoś z targetem.

Kanon nie jest już tak elastyczny. Kanon to wzgórek gładki jak u dziecka, przynajmniej jeśli wierzyć porno. A już włos wystający spod bikini? Noo, fujka.

Dlaczego tak się stało?

Gdyby chodziło tylko o kwestie praktyczne, czyli na przykład wybór w sprawie niełykania włosów (serio, nikt nie lubi jak się przyklejają do podniebienia i dziąseł) do obowiązującego kanonu weszłyby też ogolone jajka. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, bo od 15 lat nie widziałam ogolonych jaj, a wtedy byłam w lekkim szoku. No i brak łoniaków mielibyśmy skanonizowany już dawno.

Czyli co?

  • Kapitalizm? Coraz głębiej wycięte majtki (tak, braziliana świeciła triumfy w tym samym czasie, gdy super modne stały się stringi), nie sprzedadzą się, jeśli będą z nich wystawać włosy. O tym, że włosy na ciele kobiet są ble, mówią nam przecież od lat. Rośnie więc w siłę cała branża depilacji bikini, laserowe bikini w salonie i w domu, wosk na bikini. Do wyboru, do koloru.
  • Patriarchat, bo łonowce to czysta seksualność jednak. Seksualność kobiet, chociaż mamy XXI wiek, należy trzymać w ryzach. Musimy być seksowne, to wszystko. Poza tym jednak powinnyśmy się wstydzić. Poza tym to kolejna sfera, którą możemy i powinnyśmy się zająć. Okiełznać i tracić na to czas i pieniądze.

Jest jeszcze dziedzictwo wiecznego dzieciństwa kobiet. Tu widzę całkiem sensowny trop nowej obsesji na punkcie gładkiego wzgórka, aczkolwiek może to być karkołomna teoria. Kiedyś, całe życie pod władzą najpierw ojca, potem męża, bez prawa głosu, praw do swobodnego dysponowania swoimi pieniędzmi, uważana za wiecznie niepełnoletnią – tak wyglądał status prawny większości kobiet większości krajów zachodniej cywilizacji przez większość historii. Dzisiaj echa tego wiecznego dziecięctwa to dajmy na to takie protekcjonalne traktowanie kobiet, zwracanie się do dorosłych osób per “dziecinko” i wygląda na to, że jakąś formą tęsknoty za naszą wieczną niepełnoletnością może być też fiksacja na punkcie tego, żebyśmy były na ciele gładkie jak małe dziewczynki i to nie ma nawet żadnego pedofilskiego podtekstu.

No dobra, ale czy ja mam bobra?

Niech zajrzę. Dzisiaj mam mały odrost. Czasem mam bobra, czasem nie mam wcale (i zapchany odpływ pod prysznicem).

Wybieram golenie nóg, bikini i pach. Wiem, że robię to, bo żyję w kulturze, która pokazuje nam, że tak trzeba i nie mam zamiaru się z tym faktem kłócić. Nie czuję się przez to hipokrytką, ani gorszą feministką. Wiem, że nie muszę. Uświadamiam sobie, że jest to kulturowy przymus. Myślę, że mój wybór nie jest do końca wolny. Dokonuję wyboru z pełną świadomością, że być może robię tak dlatego, że nie umiem wyzwolić się spod wpływu tego przymusu. I co z tego?

Jednocześnie uważam, że należy normalizować nieogolone kobiece ciała i osoby, które pokazują swoje włochate pachy w internecie, wystawiając się na komentarze o byciu obrzydliwymi brudasami, robią naprawdę ważną rzecz. Pokazują, że można dokonywać innych wyborów, a włosy na ciele to coś, czego wcale nie musimy się wstydzić. Chociaż pewnie po tej planecie chodzi mnóstwo nieogolonych kobiet, które nie wiedzą nawet, że są rebelami. Nawet w Polsce.

Co możesz z tym zrobić?

Możesz powiedzieć: pierdolę, nie golę.

Albo i nie. Z pełną świadomością.

Photo by Sharon McCutcheon on Unsplash

6 thoughts on “Dzieje bobra. O włosach na ciele, wyborach i wpływach

  1. Dużo się ostatnio nad tym zastanawiam. Do moich włosów przywykłam, depiluję tam, gdzie mi niewygodnie i tam, gdzie mi się włosy nie podobają (przyznam, że na nogach zawsze jakieś włoski się zachowają i dopóki są nieliczne po prostu je ignoruję). Ale mam córkę w okresie dojrzewania i nie mam pojęcia jak podejść do jej owłosienia. Widzę, że jej przeszkadza, więc czasem coś pomagam usunąć, mówię co ja robię i jak ale depilowanie bikini u nastolatki jest moim zdaniem chore. Staram się przekazać jej mój luźny stosunek do sprawy, ale ja dorastałam jeszcze w poprzednim ustroju i zaczęłam się depilować jako dorosła kobieta.

  2. To oczywiste, że przyjmowane przez nas kanony urody są nam w pewien sposób narzucone czy przynajmniej zasugerowane. Dziwi mnie to, że ktokolwiek może ten fakt podważać. Sama często odczuwam swoistą ambiwalencję, kiedy pastwię się nad swoim ciałem (myślą i mową, niekoniecznie czynem), bo nie jest idealne, a z drugiej strony buntuję się, że jestem traktowana przedmiotowo (choć sama nieustannie się uprzedmiotawiam i nie zawsze umiem z tym walczyć).

    Dla mnie to jest proste. Jeśli ktoś się goli lub depiluje, ale nie próbuje narzucać tego innym i doskonale wie, że istnieją różne, równorzędne opcje, to wtedy rzeczywiście jest to jego (do pewnego stopnia) wolny wybór. Gorzej, kiedy taka osoba występuje w roli samozwańczej włosowej policji i komentuje ciała innych ludzi: „Fuj, jak ona może pokazywać takie zarośnięte nogi!”.

    Podobnie jest np. ze zmianą nazwiska po ślubie. Przecież niby nikt nikogo do tego nie zmusza, prawda? No i wiele osób robi to, ponieważ tak chce i nic nam do tego. Ale przyjrzyjmy się powodom, jakimi ogromna grupa kobiet (przynajmniej tych z mojego otoczenia) argumentuje taką decyzję: „To było oczywiste, przecież jestem kobietą”, „Nie zrobiłabym tego swojemu facetowi”, „Uparł się, więc ustąpiłam”, „Chciałam nazywać się tak jak moje dzieci” (no bo przecież dzieci NIE MOGĄ nosić nazwiska matki… Oh wait, jak najbardziej mogą), „Nie chciałam zranić jego dumy”. My z mężem pozostaliśmy oboje przy swoich nazwiskach. Jego decyzji oczywiście nikt nie kwestionował, ale o matko, ile ja się nasłuchałam! „Co na to teściowie?” (nie wiem, nie pytałam), „O kurczę, też bym tak chciała, ale mój mąż by się obraził…”. I na koniec hicior: „Musi cię bardzo kochać, skoro ci na to pozwolił!”. Serio? Trudno powiedzieć, by takie osoby podejmowały świadome decyzje w tej kwestii…

    Dlatego tak ważne jest pokazywanie różnych ciała i uświadamianie, że mamy wybór co do tego, jak chcemy wyglądać i żyć oraz jakie decyzje podejmiemy. Z pewnością nie po to, by jeden kanon zamienić na drugi (co to by była za wolność?), ale po to, by każdy z nas miał coraz większą przestrzeń do bycia po prostu sobą.

  3. wspaniały tekst!

    Jakie to przykre, że tyle osób fakt kulturowego podłoża uwielbienia dla depilacji, makijażu czy wysokich obcasów traktuje jak bezpośredni atak na swoją osobę 🙁

    PS. ja też golę niektóre części ciała. Dlatego, że nie jestem gotowa na wredne komentarze obcych ludzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top