Przed wami kontynuacja wpisu sprzed miesiąca o Chodzącej Porażce. Dziś nauczymy się radzić sobie w życiu z porażkami, żeby tak od razu nie palnąć sobie w łeb.

Nie było by tego wpisu, gdyby nie bardzo sympatyczny filmik Krzysztofa Gonciarza. To pierwszy film Gonciarza, jaki w życiu widziałam, gdyż do tej pory znałam człowieka jedynie z nazwiska. Za skuteczne doprowadzenie tego video do mojej części internetu dziękuję Joannie Pachli, która jakieś dwa lata temu dziwiła mi się: jak możesz nie wiedzieć, kim jest Gonciarz. Tyle tytułem wstępu.

Filmik ten ma bardzo pozytywne przesłanie. Wydaje się ono też oczywiste i racjonalne. W życiu nie unikniemy porażek. Nie powinniśmy się nimi zamartwiać tak, jakby świat się kończył. Raz na wozie, raz pod wozem. Po latach stwierdzisz, że właściwie dobrze się stało. Nie udało się? Czeka cię coś dużo lepszego. Generalnie, what doesn’t kill you, makes you stronger. Kto filmiku nie widział, może sobie obejrzeć przed dalszą lekturą.

No dobra, ale łatwo mu mówić. Facet odniósł sukces i ja mu się nie dziwię, że w sumie cieszy się, że kiedyś nie dostał się na jakieś tam studia. Ale jak ty masz przeżywać porażki i nie dawać się im, skoro żaden sukces nie chce ich za cholerę zrównoważyć? Bilans jest raczej ujemny, coś mi się zdaje. Może nie jesteś nieudacznikiem, ani jednym z bohaterów Magazynu Porażka, ale już od lat nie przydarzyło ci się nic wspaniałego, co można by uczcić wypiciem butli wina i okrzykiem „udało się”. Za to każda twoja próba kończy się rozczarowaniem.

Nie jestem najlepszą osobą, by podpowiadać, jak dać sobie radę z porażką. Tak naprawdę najlepiej robią to ludzie, którzy są przykładem na to, że można odnieść sukces po paśmie porażek. Chociaż z drugiej strony, jeśli nie jesteś takim człowiekiem i znów w życiu ci nie wyszło, wcale nie masz ochoty słuchać takich historii. To tak jakby jakiś 30-latek tłumaczył nastolatkowi, że jego problemy są wydumane i ma się nie mazać, bo będzie dobrze. No raczej mu nie uwierzy.

Posłuchaj więc tych rad:

  • Nie zdradzaj przed nikim, że o coś się starasz, ewentualną porażkę łatwiej będzie przełknąć w samotności. Jeśli to możliwe, nie informuj nikogo, że bierzesz udział w jakimś konkursie albo starasz się o pracę, na której bardzo ci zależy. Mogłoby się wydawać, że dobrze się potem wypłakać na czyimś ramieniu. Ale nie chcesz przecież wcale słuchać słów pocieszenia i zapewnień, że następnym razem się uda. Nie chcesz tłumaczyć, co mogło pójść nie tak, ani tym bardziej słuchać wyjaśnień innych osób, co też robisz źle. Już lepiej po cichu przełknąć gorzką pigułkę, ewentualnie zapijając ją smutkiem.
  • Nie miej ambicji. To jest trudno wykonalne, ale się zdarza. Mój kolega twierdzi na przykład, że jego żona jest jedyną znaną mu osobą, która jest zupełnie pozbawiona ambicji, a mimo to odniosła sukces. Być może jest to najlepsza na świecie metoda. Bądź jak K.
  • Poddaj się w końcu. Daj sobie spokój. Zwyczajnie nie prowokuj porażki. Być może przeżyjesz wtedy swoje życie bez sukcesów, ale pewnie i tak je w ten sposób przeżyjesz. Przynajmniej oszczędzisz sobie dalszych rozczarowań.
  • Jeśli mimo wszystko nie jesteś w stanie się poddać, wmów sobie chociaż, że wcale ci nie zależy. Zaklinanie rzeczywistości czasem pomaga. Jest trochę życiem w kłamstwie, ale wszyscy kłamią.
  • Znajdź sobie coś nowego. Skoro widzisz, że nie idzie ci w jakiejś dziedzinie, naucz się czegoś nowego. Nie wierzę, że interesuje cię tylko jedna rzecz i przez całe życie masz zamiar próbować osiągnąć w niej sukces. Pierwsze porażki będą wydawać ci się czymś naturalnym, bo w końcu dopiero zaczynasz.
  • Kiedy coś ci się uda, chwal się swoim sukcesem długo i głośno. Niech ludzie pamiętają cię, jako zwycięzcę, niech wryje im się to do głów. W złych chwilach mimochodem powspominaj z nimi te chwile, będziesz mieć w nich oporę i pocieszenie. To bardzo ważne, wspomnienia pięknych chwil odgonią chociaż na chwilę chmurę porażki. Oczywiście pod warunkiem, że jednocześnie przestrzegasz rady z punktu pierwszego.
  • Nie pocieszaj się tym, że inni mają jeszcze gorzej. Albo problemami pierwszego świata. To nie działa. Przeżywając porażkę, jesteś dzieckiem, któremu odmówiono czternastego z rzędu zjazdu na dmuchanym zamku. Szanuj swoją rozpacz, przeżywaj ją godnie.
  • Ever tried. Ever failed. No matter. Try Again. Fail again. Fail better. – to jest cytat z Becketa, pisany Helveticą na artystycznych zdjęciach. Niektórym pomaga. Stosowany zbyt długo, może doprowadzić do użalania się nad sobą. Radzi się nie przedawkować.
  • Nie czytaj tekstów motywujących. Absolutnie żadnych. Nie oglądaj też filmiku Gonciarza. Nie w tej chwili. Motywacja to ostatnia rzecz, której potrzebujesz po świeżej porażce. Porozpamiętuj, powkurzaj się na siebie, powkurzaj się na niesprawiedliwy świat, a potem zapomnij. Dopiero, gdy zapomnisz, zacznij się motywować (jeśli nie jesteś jeszcze przy punkcie trzecim lub piątym).
  • Przestań myśleć, że jesteś kimś wyjątkowym i że twój czas na pewno nadejdzie, tylko może to jeszcze nie dziś. Jeśli nie potrafisz przestać, wyobraź sobie chociaż, że jesteś jak ten Van Gogh i docenią cię po śmierci. Albo może lepiej sobie tego nie wyobrażaj. Już lepiej zapij smutki, to przynajmniej następnego dnia będziesz przeżywać kaca a nie porażkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top