Seriale opowiadają nam piękne bajki. Nawet jeśli udają, że nie i mają jakieś tam ambicje. Opowiadają na przykład często o tym, jak to się dobrze mieszka z innymi ludźmi w ładnych przestronnych mieszkankach, na które w realnym świecie nikogo z bohaterów nie byłoby stać nawet gdyby mieszkali z jeszcze pięcioma dodatkowymi osobami. My dobrze o tym wiemy i twórcy też, przez lata jednak nikomu nie chciało się nad tym zastanawiać. Trochę kontrolowanego realizmu przyszło do telewizji dopiero niedawno.

Spójrzcie na Przyjaciół. Klasyka serialu współlokatorskiego, bez nich nie mogłoby być tego wpisu. Wiecznie spłukani. Rachel na początku serialu jest kelnerką. Monika przez lata chwyta się różnych dziwnych prac, zanim udaje jej się zostać szefem kuchni. Joey to wciąż bidujący aktor, dostanie co prawda rolę doktora w operze mydlanej, ale szybko go uśmiercą, w dodatku agentka załatwia mu najgorsze castingi. Phoebe coś tam zarabia jako masażystka, ale raczej marnie. Chandler ma beznadziejną pracę (nikt z przyjaciół nie wie, czym naprawdę zajmuje się Chandler Bing), jednak finansowo wychodzi prawdopodobnie najlepiej z całej paczki. Ross jest młodym naukowcem, od początku serialu mieszka osobno. Prawdopodobnie go na to stać. Załóżmy, że kadra naukowa w USA to jednak co innego niż polscy doktoranci ze stypendium na poziomie najniższej krajowej. Poza tym Ross już jest doktorem, nie wiadomo dlaczego wszyscy przyjaciele się z niego śmieją. Te żarty z Rossa to jeden z najbardziej irytujących aspektów serialu. Dinozaury to przecież poważna sprawa!

3029200 poster p 1 apartment pricing sitcoms 1024x576 - Jak oni mieszkają i jakim cudem ich na to stać, czyli rzecz o serialach współlokatorskich
Chata może nie minimalistyczna, ale za to czysta. Jak się ma nerwicę natręctw Moniki Geller, nietrudno utrzymać porządek

Ale zostawmy dinozaury, bo miało być o problemach mieszkaniowych naszych przyjaciół. Otóż problemów nie ma żadnych. Co z tego, że bohaterowie często narzekają, że są spłukani, że mają kłopoty ze znalezieniem dobrze płatnej pracy. Jakimś cudem zawsze mają na czynsz. W dodatku ich mieszkania są takie piękne. No dobrze, uściślę, bo przecież się do końca nie zgodzicie. Piękne to jest mieszkanie Moniki i Rachel. Chata Joeya i Chandlera to składzik na skórzane fotele, telewizor i szafkę, w której można się czasem zatrzasnąć. Nic dziwnego, że tak zależało im by wygrać zamianę mieszkań z dziewczynami.

the fuzzy boots corollary 4 1024x576 - Jak oni mieszkają i jakim cudem ich na to stać, czyli rzecz o serialach współlokatorskich
Pokój zabaw według Bing Bang Theory

Przyjaciele to piękny, lukrowany świat, w którym nigdy nie dowiedzieliśmy się ile kosztuje przyjemność mieszkania ze współlokatorami w takich pięknych, nowojorskich mieszkankach. Czasy się jednak zmieniły. Prosperity lat 90. nikt już nie pamięta, więc i seriale współlokatorskie muszą liczyć się trochę z realiami czasów kryzysu*. I tak już w pierwszym odcinku serialu Girls pada konkretna kwota. 1100 dolców, tyle potrzebuje Hannah by związać koniec z końcem. Potrzebuje tego hajsu od rodziców, bo nie ma widoków na stałe zatrudnienie. Plus jest nieco irytującą marzycielką z roszczeniowym bachorzastym podejściem do życia, ale nie mówmy o tym.
Mieszkaniu Hannah, oczywiście nie wynajmowanym w pojedynkę, daleko do wygód przytulnego apartamentu Moniki Geller i Rachel Green. Jest ciasne, zabałaganione, klaustrofobiczne. Takie wręcz swojsko studenckie. Nawet zagracone lokum bohaterów Bing Bang Theory jawi się w porównaniu z Girls jak typowa serialowa bajka. Oglądając BBT wiesz bowiem, że ten bałagan to przemyślana robota scenografów (łącznie z jedynym właściwym wyrobionym miejscem na kanapie należącym do Sheldona). Nigdy nie byłeś w takim mieszkaniu. Pewnie nie raz byłeś w mieszkaniu Hannah.

Girls Hannah apartment - Jak oni mieszkają i jakim cudem ich na to stać, czyli rzecz o serialach współlokatorskich
Gdzie ja mieszkam? Z kim ja mieszkam?

Lena Dunham, twórczyni Girls, postarała się by jej serial był realistyczny. New Girl takich ambicji nie ma. New Girl bywa momentami wręcz surrealistyczna, a więc i mieszkanie głównych bohaterów wpisuje się w pewną bajkę. Jess i chłopaki mieszkają bowiem w lofcie. I to nie byle jakim, lecz ogromnym lofcie z wyjściem na dach. Co prawda kibel spełnia co najwyżej standardy PKP (i to nie Pendolino), ale cała reszta tego gigantycznego mieszkania jest po prostu marzeniem. Czynsz za takie lokum siłą rzeczy musi wynosić majątek. Jakim cudem stać na nie Jess – nauczycielkę w szkole podstawowej, trenera Trenera, świeżo upieczonego policjanta Winstona i wiecznie spłukanego barmana Nicka? Nie wiadomo. Jedynie Schmidt – korposzczur z fryzurą i zasadami życiowymi sugerującymi, że jest zagubionym w czasie yuppie z lat 80., mógłby się przy dużym samozaparciu wyżyłować na tę chatę. Jakoś. New Girl w kwestii realiów mieszkaniowym przypomina więc bardzo Przyjaciół, chociaż przecież to serial tak bardzo z innej epoki i tak wiele rzeczy robi od nich lepiej (chociażby różnorodność etniczna, która w Friends nie istniała). I jest to mieszkanie, przy którym piękny apartament Moniki to klitka. Loft współlokatorów z New Girl doczekał się zresztą próby wyceny. Portal bustle.com oszacował, że pokój w podobnym lokum w podobnej dzielnicy LA może kosztować mniej więcej 2,159 – 3,191 zielonych. Można pomarzyć, panno Jessiko Day.

New girl loft 1024x683 - Jak oni mieszkają i jakim cudem ich na to stać, czyli rzecz o serialach współlokatorskich
Loft. The loft

Rozmach loftu w porównaniu do kondycji finansowej jego mieszkańców to chyba najbardziej niedorzeczny przykład serialowej kwestii mieszkaniowej. Niedorzeczniej bywa prawdopodobnie tylko w polskich serialach wyciętych z katalogu, ale z braku przykładu fabuły typowo współlokatorskiej**, nie mogą one pojawić się w tekście.

Swoją drogą, zauważyliście, że w serialach współlokatorzy zawsze muszą mieć wspólny salon? Przesiadują razem w prywatnych pokojach tylko, gdy omawiają jakieś tajemnice albo są ze sobą w związku. Też kiedyś miałam taki salon. To był jednocześnie mój pokój. Przechodni. Wniosek jest tylko jeden: życie nie jest nowelą.

Zwracacie uwagę na mieszkania w serialach? Też zastanawiacie się, czy bohaterów byłoby w realnym życiu na nie stać?

7KGFfQeD13vx 1024x577 - Jak oni mieszkają i jakim cudem ich na to stać, czyli rzecz o serialach współlokatorskich
No jacha

 

*We wpisie miało być też nawiązanie do serialu 2 broke girls. Próbowałam, naprawdę próbowałam obejrzeć, ale dałam radę tylko przez pięć minut pierwszego odcinka. Tak bardzo nie śmieszył mnie żart, wybaczcie.

**Wiem, że był dawno temu polski typowy serial współlokatorski pod tytułem Lokatorzy. Jednak był tak zły, że nie należy o nim przypominać. Nigdy.

5 thoughts on “Jak oni mieszkają i jakim cudem ich na to stać, czyli rzecz o serialach współlokatorskich

  1. Mieszkanie Moniki z serialu Friends należy do jej babci, która wyprowadziła się gdzieś dalej (na Florydę? 0_o) Prawdopodobnie to ona opłaca czynsz, raz nawet grozi dziewczynom eksmisja, bo mieszkają tam nielegalnie 🙂

  2. Ciekawy temat – raczej nie zwracałam dużej uwagi na mieszkania bohaterów, ale na pewno na to, w jakim stopniu świat przedstawiony w serialu pasuje do obecnych realiów.

    A właśnie w New Girl zawsze rozbrajał mnie ten brak prawdopodobieństwa w wielu aspektach. Też zwróciłam uwagę na niedorzecznie duże mieszkanie bohaterów i dziwną łazienkę (czy mi się tylko wydaje, czy serio mają tam co najmniej dwa pisuary?)

    W 2 Broke Girls z założenia miało być „biednie”, ale i tak wychodzi nieprawdopodobnie. O ile dobrze pamiętam, to bohaterki mieszkają trochę na dziko i chyba nie płacą czynszu, podobnie jak większość lokatorów ich budynku.

    1. Ta łazienka w New Girl to chyba celowo miała być taka absurdalna. Zresztą serial od jakiegoś czasu mocno skręca w absurdalne, a nawet surrealistyczne klimaty. W sumie to dla niego dobrze, bo gdy był zbyt „normalny” robiło się po prostu nudno.

      A a propos biednych mieszkań w serialach, słyszałam niedawno, że jest taki serial Broad City, gdzie ponoć jest bardzo realistycznie i ciasno. Do tego stopnia ciasno, że życie bohaterek toczy się głównie w internecie. To może być ciekawe 🙂

  3. W polskim serialu, którego nazwy nie należy przypominać też mieli wspólny salon.
    W 2 broke girls… Oglądałam, ale nie pamiętam, chyba był wspólny salon służący jako pokój przechodni jednej z dziewczyn, ale nie mam 100% pewności.
    Trochę lepiej było w Rizzoli&Isles, gdy Jane Rizzoli musiała wprowadzić się do mieszkania swojego brata – otrzymała klitkę w której ledwo mieściło się łóżko. Ale to już ciut inny poziom mieszkania, niż dobrowolne mieszkanie z lokatorami. Jednak zachowano stylistykę kawalerskiego mieszkanka.

    Pamiętam, że jak mieszkałam kiedyś w przechodnim pokoju to jakoś więcej integrowałam się ze współlokatorami, po przenosinach do mieszkania gdzie nie było pokoi przechodnich jakoś wszystko się rozluźniło 😉 zatem coś jest w tych salonach. Ale kogo współwynajmującego mieszkanie w Polsce na coś takiego stać?

    Zwracam uwagę na serialowe mieszkania, ale nie jest to zdrowe dla mnie… Cierpię gdy: patrzę co mi „sprzedają”, cierpię gdy przypominam sobie jak mieszkałam na studiach, cierpię gdy uświadamiam sobie, że gdybym pracowała na tym stanowisko co ktoś z Przyjaciół czy New Girl nigdy nie zarobiłabym na takie lokum. 😉

    Pozdrawiam!

    1. Kiedy ja mieszkałam w pokoju przechodnim tez mocno integrowałam się z resztą współlokatorów. To mieszkanie zakończyło się niestety wielką kłotnią i aferą, ale akurat nie miało to nic wspólnego z istnieniem przechodniego pokoju 🙂 W ogóle, jak tak teraz patrzę na swoją historię mieszkania z ludźmi, to zawsze była mniejsza lub większa integracja, poza w sumie dwoma przypadkami. I to mieszkanie obok siebie było dla mnie o wiele bardziej uciążliwe niż czasy życia praktycznie w komunie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back To Top